Mieszane uczucia. Tymi słowami mogę streścić pojawienie się na rynku Crown of The Sunken King, pierwszego fabularnego rozszerzenia do Dark Souls II, szczegółowo zrecenzowanego przez Artura w tym miejscu.
Pierwszego z trzech, wypadałoby dodać. Z jednej strony należy się cieszyć, bo produkcja From Software jest tytułem, do którego zawsze warto wracać. Z drugiej natomiast doskonale pamiętam zapewnienia twórców, sugerujące, że Dark Souls II jest produkcją kompletną i nie zostanie wzbogacona żadną dodatkową zawartością. O oprawie graficznej, która dosyć mocno odstawała od przedpremierowych materiałów promocyjnych, nie będę nawet wspominał. O dziwo, taka seria niefortunnych kłamstewek uchodzi japońskiemu deweloperowi całkowicie na sucho, a gry z serii Dark Souls skupiły wokół siebie całkiem pokaźne grono masochistów.
Wróćmy jednak do wydanego niedawno rozszerzenia. Crown of The Sunken King jest pierwszym epizodem trylogii zatytułowanej The Lost Crowns, skupiającej się na eksploracji niedostępnych wcześniej lokacji w poszukiwaniu tytułowych koron. Do miejsc, w których ukryto wspomniane insygnia królewskiej władzy, nie dostaniemy się z poziomu menu głównego gry. W takim przypadku błyskawiczny dostęp do nowej zawartości uzyskają wyłącznie ci, którzy ukończyli już ostatnią produkcję From Software, lub zwiedzili wystarczająco duży skrawek świata Drangleic.
Przedstawiona w DLC historia koncentruje się wokół króla Vendricka, spoczywającego głęboko pod powierzchnią nekropolii Shulva. Nowe lokacje to przede wszystkim podziemne korytarze, świątynie i groty, w których czeka na śmiałków cała masa wyzwań. Od całkiem pokaźnej liczby nowego mięsa armatniego, poprzez szereg ukrytych dźwigni i przełączników, po emocjonujące starcia z trzema nowymi bossami. Na odnalezienie czeka też cała masa unikalnego oręża i przedmiotów pomocnych w eksploracji niegościnnych komnat. Wysoki poziom trudności podstawki został odrobinę podkręcony, jednak nie na tyle, by zniechęcić do siebie weteranów serii Dark Souls. Pomijając nie do końca dopracowane aspekty techniczne, warto zwrócić uwagę na warstwę artystyczną produkcji From Software. Imponujące projekty podziemnego świata potrafią przykuć wzrok na dłużej i skutecznie rozproszyć graczy na tyle, by dali się zaskoczyć ukrytym w mroku monstrom. Klimat przesiąkniętych wilgocią i odorem zgnilizny podziemi, rozświetlonych wyłącznie płomykiem pochodni, oddano bezbłędnie i powiem szczerze, że miejscówki z DLC prezentują się lepiej, niż znaczna część światów odwiedzanych w podstawowej wersji gry. To spory atut Crown of The Sunken King.
Pomimo pewnych wątpliwości związanych z próżnymi obietnicami dewelopera, nie wypada mi nie polecić pierwszego z trzech fabularnych dodatków do Dark Souls II. W ważącym niespełna pół gigabajta (wersja X360) pakiecie zawarto wszystko, czego oczekiwać powinniśmy po tym uniwersum. Całość wyceniono na 35 złotych, co z jednej strony nie jest wielką kwotą, lecz z drugiej należy wziąć pod uwagę kolejne epizody, kosztujące zapewne tyle samo. Oszczędnym proponuję zakup przepustki sezonowej, lub oczekiwanie na premierę Dark Souls II w pakiecie z całą zawartością, a taka zapewne niebawem się pojawi.