Crysis 3

Crysis 3 – recenzja gry

Ocena: 8,0

Plusy:
+ absolutnie przepiękna grafika
+ możliwości bojowe nanokombinezonu
+ mnóstwo ciekawych pukawek
+ świetne animacje
+ dobre ai wrogów i ich komunikacja
+ doskonała muzyka i efekty dźwiękowe
+ wciągający i bogaty tryb multi
+ pojazdy

Minusy:
- paskudnie krótka kampania dla singla
- to wszystko już było
- raczej banalny scenariusz i płaskie postacie
- kiepski, mocno okraszony wulgaryzmami dubbing
- efekciarstwo


Myślałby kto, że wojna z Cepidami skończyła się już na dobre, Ziemia została ocalona i może w końcu odetchnąć w spokoju, a Prorok mógłby udać się na w pełni zasłużoną emeryturę. Ale nie. Jak nie urok, to inwazja obcych. A jak nie ta, to chociaż Wielka Korporacja zacznie robić zamieszanie na resztkach tego, co jeszcze zostało z naszej błękitnej planety. No i chcąc nie chcąc nasz obrońca ludzkości musi raz jeszcze powstać do walki, choć będąc już tym wszystkim wyraźnie zmęczony. A co z nami, graczami?

crysis3 2013-02-23 19-53-13-160

Z jednej strony nie da się ukryć, że po raz trzeci mamy do czynienia ze starym dobrym Crysisem. Nieprzesadnie może odkrywczym, ale jednak Crysisem. Marka mówi sama za siebie. Problem w tym, iż gra czerpie pełnymi garściami z różnych klasyków gatunku, zarówno w trybie single jak i multi, jednak sama w żadnym aspekcie, z jednym oczywistym wyjątkiem, nie wybija się ponad nie. Tym wyjątkiem jest oczywiście grafika. I przyznam to z pełną świadomością tych słów – jest to zdecydowanie najpiękniejszy shooter jaki w życiu widziałem.

crysis3 2013-02-23 19-55-19-823

Trzeba panom z Cryteku oddać hołd pod tym względem – równie urodziwej produkcji chyba nikt inny nie byłby w stanie stworzyć. Autorski silnik CryEngine 3 sprawdził się wprost niesamowicie. Obraz zniszczonego, porośniętego wszelakiego rodzaju zielskiem Nowego Jorku zostanie nam na długo w pamięci. Dość powiedzieć, że wyrażenie „miejska dżungla” nabiera tu całkiem dosłownego znaczenia. Zresztą nie tylko tła nas oczarowują – modele postaci cechują się bardzo dużą szczegółowością, co doceniamy zwłaszcza gdy mamy okazję podziwiać Cepidów z bardzo bliska. I trochę mniej gdy jest to paskudna morda Psychola. A te animacje! Panie, cudo na kiju! Mógłbym się gapić na tą grę godzinami. Tyle tylko, że ciągle mnie zabijali, gdy stałem w miejscu jak kołek, przyjąłem więc podejście dynamicznego podziwiania piękna.

crysis3 2013-02-23 20-05-45-657

No ale nie samą grafiką przecież człowiek żyje. Jest to w końcu shooter, toteż najważniejszą rzeczą jest oczywiście strzelanie. Strzelanie nie do końca może typowe, bo podsycone rozmaitymi udziwnieniami i motywami RPG-owymi, ale fani poprzednich odsłon serii poczują się jak w domu. Co nie znaczy, że żadnych zmian w stosunku do dwójki nie ma. Głównym bohaterem rzecz jasna nadal jest nanokombinezon (no bo przecież nie facet, który w nim siedzi), ale zyskał on parę nowych zabawek i usprawnień. Starając nie bawić się w wyliczanie, wspomnę tylko o paru najważniejszych: czyli brak zużycia energii podczas sprintu, możliwość hakowania wieżyczek i innych ustrojstw przy pomocy wizjera (pod postacią prostej minigierki) i zbieranie punktów usprawnień do naszego skafandra z leżących gdzieniegdzie skrzynek (a nie jak wcześniej z ciał wrogów). Na szczęście połapać się w tym wszystkim dość prosto, więc starzy wyjadacze nie będą musieli zmieniać większości swoich przyzwyczajeń.

crysis3 2013-02-23 19-55-39-234

Na pochwałę na pewno zasługuje zarówno AI wrogów, jak i ich komunikacja. Potrafią oni zajśc nas z różnych stron, nękać granatami i informować się nawzajem o swoich i naszych ruchach. Czasami przeklinając przy tym soczyście. Ubawiłem się setnie kiedy usłyszałem wrogiego wojaka odpowiadającego na informację kolegi o mojej zbliżającej się, zamaskowanej osobie krótkim i dosadnym „No to mamy przesrane”. Niestety tego typu egzystencjalna rezygnacja pojawia się u przeciwników dość rzadko, toteż z reguły zajmują się oni kopaniem naszego tyłka. A w każdym razie próbowaniem. Kombinezonik bowiem nie bez powodu zyskał sobie swoją legendarną otoczkę – w dobrych rękach to sprzęt praktycznie nie do zdarcia. W samej grze dominują dwie zasadnicze strategie – czołg albo ninja. Przy czołgu wiadomo – włączamy pełny pancerz i przemy przed siebie siejąc po drodze śmierć i zniszczenie. Jako ninja natomiast uruchamiamy tryb kamuflażu i z wyciągniętym łukiem (a jest to broń iście wspaniała i dająca wiele satysfakcji) możemy wiernie zrekreować akcję „Predatora”, nawet z dżunglą do kompletu – tyle że po stronie łowcy. Szczęśliwie można wymieniać się między jedną i drugą praktycznie w dowolnej chwili. A że jeszcze od czasu do czasu otoczenie podsyła nam różnego rodzaju pojazdy… zasiądnięcie za sterami nowoczesnego rodzaju czołgu to sama radość.

crysis3 2013-02-23 20-02-56-39

I choć wszystko zostało zrealizowane bardzo, ale to bardzo solidnie nie możemy przez większość rozgrywki strząsnąć z siebie wrażenia, że to wszystko już gdzieś było. Niby nie ma w tym nic złego, wszak na klasykach należy się wzorować, ale weterani FPS-ów raczej nie znajdą tu niczego nowego. Za to z pewnością spodoba się ludziom młodym (w tym niepełnoletnim sensie) – tyle tylko, że gra nie jest skierowana do nich. I to nie ze względu na ogólnie pojętą przemoc, bo ta nie robi już na nikim wrażenia, ale choćby na język jakim posługują się bohaterowie, zwłaszcza w polskim tłumaczeniu. Owszem, będzie to na pewno najładniej wyglądająca strzelanka na rynku. Do czasu aż nieuchronnie pojawi się jeszcze ładniejsza. To tylko kwestia czasu. Brakuje w niej natomiast czegoś, co wyróżniało by ją zupełnie inwariantnie do upływu lat. A nie sposób nie zauważyć, że najciekawsze elementy zostały mocno zainspirowane (by nie rzec „skopiowane”) z takich hitów jak „Call of Duty” czy „Battlefield”. Jak choćby długość kampanii w trybie dla pojedynczego gracza – zaledwie siedem misji, które można spokojnie ukończyć w kilka godzin. Rzecz na jedno popołudniowe posiedzenie i ze względu na charakter gry – raczej na jeden raz.

crysis3 2013-02-23 19-54-50-939

Wrażenia tego nie poprawia fabuła. Tak, zgadliście – znów mamy wojnę ze złymi kosmitami. Okazuje się, że Cepid Alfa przeżył, obudził się i skrzykuje kolegów. A my znowu musimy wykopać ich tyłki z powrotem do ich galaktyki. Do tego użerając się po drodze z równie paskudną wielką korporacją C.E.L.L., która w czasie pomiędzy dwójką a trójką zdążyła efektywnie przejąć władzę nad światem. Ech… Do tego dochodzą nam dylematy w rodzaju „czy jestem wciąż człowiekiem, czy może już maszyną?” i mamy cliche na całego. Nie licząc mocno rzucającego mięsem Psychola, który zresztą nie każdemu może przypaść do gustu, występujący bohaterowie są paskudnie płascy, toteż ich losami nie przejmujemy się zbytnio. Wydaje się, że przy takim budżecie jaki otrzymał Crysis, można było się pokusić o mniej banalny scenariusz, wywołujący emocje czymś więcej, niż fajerwerkowym efekciarstwem rodem z „Modern Warfare”.

crysis3 2013-02-23 19-59-49-645

Za to z całą pewnością nie zaniedbano niczego, jeśli chodzi o oprawę dźwiękową. Zarówno muzyka jak i odgłosy stoją na najwyższym poziomie. To, co akurat przygrywa nam w tle nie dość, że jest bardzo miłe dla ucha, to dobrze się komponuje z tym, co się na ekranie dzieje. A dzieje się przecież dużo. Fruwające samoloty, przeklinający żołnierze, syczący (czy co oni tam wydają z siebie) Cepidzi i wystrzały z setki najróżniejszych pukawek naraz wywołują wrażenie autentycznego znajdowania się na polu bitwy. I to jak epickiej! Co prawda to wrażenie zaciera nam się momentami przy cut-scenkach – głównie tych, gdzie bohaterowie mają dużo kwestii mówionych („dużo” jak na shootera oczywiście). Gra bowiem została przetłumaczona z pełnym dubbingiem i nie jest to dubbing najwyższych lotów. Polscy aktorzy wypadli zupełnie nieprzekonująco w kwestii oddaniu klimatu i ogólnej „wiarygodności” brzmienia. Za to kuchenną łaciną posługiwali się niesamowicie płynnie. Aż uszy więdły momentami. Toż takiego repertuaru to nawet rasowy polski robotnik by się nie powstydził. Ale czego się spodziewać po zawodowych żołnierzach ratujących świat przed inwazją ufoków? Tym niemniej, raczej nie dla wrażliwych uszu.

crysis3 2013-02-23 19-57-25-849

No i sprawa ostatnia, czyli zabawa dla tych, którym Internet nie straszny – tryb multiplayer. Miodzio. Co prawda tu również nie zobaczymy niczego, czego byśmy nie widzieli wcześniej we wspomnianych wyżej klasykach, ale to co jest, zostało wykonane znakomicie. Trybów rozgrywki mamy aż osiem i pozwolę sobie je tutaj wymienić. Oprócz najklasyczniejszych deathmatchy, team deathmatchy i capture the flag (tutaj zwanych „przechwycenie”), mamy np. „miejsce katastrofy”, które jest swojego rodzaju wariacją starego king of the hill ze zmieniającymi się miejscami do bronienia, albo „łowcę”, gdzie jedna drużyna zakamuflowanych poluje na drugą (niezamaskowaną), próbującą przeżyć przez dwie minuty, za pomocą łuków, a zabici z tej drugiej po śmierci dołączają do polujących. Do tego mamy jeszcze „włócznie”, będące niemalże jeden-do-jeden kopią trybu „podbój” znanego z Battlefielda – czyli drużynowe przejmowanie i utrzymywanie punktów strategicznych na mapie, „ekstrakcję” – czyli wyprawę po paliwo i z powrotem (w czym przeszkadza nam druga drużyna) oraz „szturm” – gdzie musimy przejąć któryś z pięciu terminali na mapie, nie dając się przy tym zatłuc w wyznaczonym limicie czasowym przez wrogi team. To wszystko jest okraszone masą statystyk, tabelek i cholera wie czego jeszcze. Za wszystko zdobywamy doświadczenie i w konsekwencji coraz wyższą rangę. Trzeba jednak zaznaczyć, że walka w trybie wieloosobowym jest niezwykle dynamiczna i wymaga przeto równie niezwykłej, małpiej wręcz, zręczności. I dużej ilości praktyki. Ale że jest to zabawa na długo – właściwie czemu nie?

crysis3 2013-02-23 20-08-43-103

Po tej całej tyradzie wypadałoby dzieło podsumować. A jest to gra, w największym możliwym skrócie, godna polecenia. Równie pięknej grafiki nie uświadczymy nigdzie (choć na najwyższych detalach potrafi zajechać kompy nie będące „high-end”), a i oprawa dźwiękowo-muzyczna stoi na najwyższym poziomie. Estetyczne mistrzostwo. Gorzej wypada fabuła, choć jeśli nastawiamy się na dobrą tłuczkę i nie przejmujemy momentami nieco nachalnymi banałami, to wszystko będzie w porządku. Ciężko natomiast wybaczyć brak jakiegokolwiek nowatorskiego elementu w gameplay’u, który wyniósłby Crysisa ponad miano „twojego kolejnego FPS-a” – to bowiem, w połączeniu z równie mało odkrywczym, choć niewątpliwie dającym wiele radości, trybem wieloosobowym skazuje go na szybkie zapomnienie. Bo zapamiętamy go raczej tylko za piękną grafikę i „tylko” przyzwoitą sieczkę. Zwłaszcza że kampania jest tak strasznie krótka. Multiplayer z pewnością przedłuży radość z obcowania z tytułem, ale i tam jest ryzyko, że gracze po prostu wrócą do starych, sprawdzonych CoD/Battlefieldów, które oferują to samo, tyle że lepiej. Ale nawet przy całym tym czepianiu, jest to po prostu świetnie zrobiona, wciągająca strzelanka, przy której na pewno będziemy się dobrze bawić. Może i krótko, może i warto będzie najpierw poczekać na obniżkę ceny, ale na pewno dobrze. Tak więc – suit up!

crysis3 2013-02-23 20-10-05-591

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post

Komentarze