Plusy:
+ jakość wykonania
+ słuchawki kostno przewodzące
+ jakość dźwięku
+ wygodne w noszeniu
+ świadomość otoczenia
Minusy:
- sterowanie przyciskami
- ilość dźwięków słyszalna dla innych
- dedykowany kabel do ładowania
Nadchodzi taki moment, kiedy wszystkie słuchawki bezprzewodowe wyglądają dla człowieka tak samo. A czasem nawet bardzo podobnie brzmią. Dlatego ucieszyłem się, kiedy zobaczyłem, że urządzenie, które jedzie do mnie do testów wygląda zupełnie inaczej niż wszystko co do tej pory testowałem. Oto Creative Outlier Free.
Słuchawki dotarły do mnie w niewielkim opakowaniu. W sumie nie ma się co dziwić, bo w środku nie ma zbyt wiele rzeczy. Słuchawki, kabel ładujący, trochę papierów i silikonowe zatyczki do uszu.
Same słuchawki robią bardzo dobre pierwsze wrażenie. Porządna jednolita konstrukcja, w dotyku przypominająca gumę. Słuchawki sprawiają wrażenie ciężkich, kiedy trzyma się je w rękach, ale założone na głowę leżą bardzo dobrze i zupełnie nie czuć ich ciężaru.
No dobra. Zanim o wrażeniach z użytkowania, kilka słów o technikaliach.
- Przetworniki słuchawek: przetworniki do przewodnictwa kostnego
- Pasmo przenoszenia: 20–20 000 Hz
- Mikrofony: jeden wielokierunkowy
- Wersja Bluetooth: Bluetooth 5.3
- Profile Bluetooth
- A2DP (Advanced Audio Distribution Profile)
- AVRCP (Audio / Video Remote Control Profile)
- HFP (Hands-free Profile)
- Kodek audio: SBC
- Częstotliwość działania: 2402–2480 Hz
- Zasięg działania: do 10 m
- Obsługa asystentów głosowych: Siri i Asystent Google
- Czas odtwarzania: do 10 h
- Czas ładowania: 2 h
- Interfejs ładowania: USB-A
- Rodzaj baterii: bateria litowo-jonowo-polimerowa
- 180 mAh, 0,666 Wh
- Prąd wejściowy: 5 V 1 A
- Temperatura robocza: 0–45°C
- Maksymalna moc wyjściowa RF: 4 dBm
- Stopień wodoszczelności: IPX5
No to lecimy z doznaniami z użytkowania. Na początku było…dziwnie. To chyba najlepsze określenie. I sam jestem sobie winien. Biorąc je do testów, zwróciłem uwagę na kształt i „sposób noszenia” ,ale nie zwróciłem uwagi, że to nie są słuchawki douszne, czy nauszne. Creative Outlier Free, to słuchawki kostno przewodzące. A to oznacza, że zakładając je nie zakrywamy sobie uszu. Elementy, na których zwykle znajdują się głośniki, spoczywają tuż przed kanałem ucha i przylegają do kości (nie wiem czy to jeszcze kości policzkowe, czy już jakieś inne). To spowodowało, że przez chwilę zastanawiałem się jak to w ogóle założyć, bo nijak mi nie pasowały. Kiedy mnie olśniło, wszystko zaczęło idealnie pasować.
Ale potem pojawił się kolejny dziwny dla mnie element układanki. Słuchawki kostno przewodzące „tworzą” dźwięk dzięki drganiom przenoszonym przez kości czaszki. No właśnie. Słowo klucz, to drgania. Chwilę trwało, zanim przyzwyczaiłem się do wibracji słuchawek. Było to niezwykle zabawne doświadczenie. Dziwne łaskotanie, które na początku było lekko irytujące, ale z czasem przestałem je zauważać.
Druga sprawa, która się z tym wiąże to sposób w jaki słyszy się dźwięk z tych słuchawek. Nie jest on standardowo „wtłaczany” przez uszy, jak się przyzwyczaiłem przy innych słuchawkach, ale niejako docierał do mnie ze środka głowy. To była kolejna rzecz, która wymagała ode mnie pewnego przywyknięcia. Ale po dłuższej chwili byłem już oswojony z tym co niesie ze sobą przewodnictwo kostne.
Samo użytkowanie było w większości bezproblemowe, jak już przywykłem do tego o czym pisałem. Połączenie z telefonami, Switchem, czy laptopem było błyskawiczne i proste.
Dźwięk jaki „produkują” słuchawki jest naprawdę dobrej jakości. Głośno, wyraźnie i bez przekłamań. Słuchanie muzyki, rozmowy, czy oglądanie filmów przy ich użyciu to czysta przyjemność. No i do tego poczucie „wolności ucha”. Bo z jednej strony słyszę to co na telefonie, a z drugiej jestem w pełni świadomy tego co dzieje się w otoczeniu.
No właśnie. Świadomość otoczenia. Zastanawiałem się, jak dobrze będzie słychać muzykę, czy inne dźwięki z telefonu, w momencie gdy jestem na ulicy i mam odsłonięte uszy. Czy dźwięki z zewnątrz nie zakłócą zbytnio doznań słuchowych. Musze powiedzieć, że nie jest źle. Muzyka, czy rozmówcy są słyszalni świetnie, jeśli poruszamy się w otoczeniu o standardowym natężeniu dźwięków z zewnątrz. Kiedy z kolei chcemy użyć słuchawek w miejscach gdzie jest głośno (bo ja wiem, mecz piłki nożnej, zawody żużlowe, czy coś w tym guście) z pomocą przychodzą silikonowe zatyczki, które są w komplecie. Wkładamy je do uszu i odcinamy się od zewnętrza. Ale tak normalnie, na szczęście nie trzeba ich używać.
Z drugiej strony słuchawek też jest dość dobrze. Z drugiej strony, czyli u naszych rozmówców, do których gadamy przez wbudowany mikrofon. Co prawda każdy z kim rozmawiałem mówił mi, że słychać różnicę między normalną rozmową, rozmową przez inne słuchawki bezprzewodowe (ale douszne) i Outlier Free. W przypadku testowanych słuchawek mieli mocniejsze wrażenie, że rozmawiam w trybie głośnomówiącym.
Mam też wrażenie, że „wygłuszanie” dźwięku ze słuchawek, który wydobywa się na zewnątrz nie jest takie dobre, jak mogłoby być. Odkręcone na maksimum sieją na zewnątrz bardziej, niż słuchawki douszne. Nic dramatycznego, ale czasem może irytować współtowarzyszy w podróży, czy poczekalni.
Największym problemem jaki miałem (i w sumie nadal mam) z Outlier Free, było sterowanie za pomocą przycisków. Bardzo przyzwyczaiłem się do pukania w słuchawkę i dość dobrej responsywności takiego rozwiązania. Tu mamy standardowe przyciski. Po założeniu słuchawek są umieszczone za prawym uchem. Znalezienie odpowiedniego przycisku w odpowiednim momencie i wciśnięcie go było i nadal jest dla mnie bardzo niewygodne w tym modelu.
I jeszcze jedno. Ładowarka. Mamy do czynienia z dedykowanym kablem ładującym. Taki z magnetycznym bajerem, który „przyczepia się” do bloku ładującego na słuchawkach. Z jednej strony jestem to w stanie zrozumieć, bo otwory w jakiś sposób wywaliłyby do kosza ideę wodoszczelności. Jednak z drugiej strony, jeśli wyjeżdżając gdzieś na dłużej weźmiesz słuchawki i zapomnisz tego kabelka, to jest problem. Bo dość ciężko o zamiennik.
Wygląd 4,5/5
Wykonanie 4/5
Funkcje 3/5
Stosunek ceny do jakości 4/5
Ogólna 4/5
PODSUMOWANIE:
Creative Outlier Free to dość nietypowe urządzenie, które jednak daje spore i ciekawe możliwości. Jakość dźwięku zadowalająca, tak samo jak wygoda (w większości). Cena może dla niektórych być zbyt wysoka, bo trzeba wydać około 380 złotych. Ale jeśli cenicie sobie wolność ucha i chcecie wypróbować coś nowego, warto na nie zerknąć.