Plusy:
- jakość wykonania
- lekka konstrukcja
- regulacja głośności na przewodzie
- odłączany mikrofon
Minusy:
- cena ciut wyższa, niż za ostatnie modele poprzednika
Oto nowy-stary headset. Jeśli w którymkolwiek momencie przeraziliście się wieściami o wygaszaniu linii Fatal1ty, możecie odsapnąć. Firma Creative nie zamierza w związku z tym usunąć ze swej oferty sprawdzonego i lubianego przez graczy sprzętu. Na pewno nie w wypadku headsetu, który zdobył uznanie na całym świecie.
Model Creative Fatal1ty Gaming Headset pojawił się w ofercie Creative Labs jeszcze w ubiegłej dekadzie. Na początku zdobywał rynek jako sprzęt dla osób mających wysokie wymagania i chcących korzystać z profesjonalnego sprzętu. Pseudonim sławnego gracza, zgodnie z założeniem, działał jak magnes. Kolejne rewolucje na rynku sprawiły, że w ostatnich latach zestaw zaczął święcić tryumfy w kategorii sprzętu przystępnego cenowo, ale oferującego wysoką jakość. Nie mamy co prawda wglądu w dane sprzedażowe, ale można śmiało powiedzieć, że był przebojem. Mówiło i pisało się o nim dużo, zebrał wiele pozytywnych ocen zarówno na profesjonalnych portalach, jak i od szeregowych użytkowników.
Elementami składowymi tego sukcesu były jakość, wygoda i – z czasem – cena. To bardzo lekki zestaw, same czasze słuchawek były kompromisem między odpowiednim izolowaniem uszu a gabarytami. Przy większości późniejszych zestawów dla graczy uważających się za profesjonalistów, Creative Fatal1ty Gaming Headset wygląda bardzo skromnie i delikatnie. To znaczy teraz wygląda już tak jako Crative SB Blaze. W stosunku do ostatnich partii sygnowanych pseudonimem Jonathana Wendela nie zmieniło się prawie nic. Ot, zewnętrzna część czasz słuchawek posiada logotyp Sound Blastera w miejsce wcześniejszych ozdób.
Tak samo jak wcześniej wygląda regulacja pałąka i dostosowanie czasz do kształtu głowy, dzięki czemu zawsze da się je wygodnie dopasować. Za jakość dźwięku ponownie odpowiadają 40 milimetrowe przetworniki FullSpektrum, specjalnie przygotowane do użycia w grach. Tak, to oznacza, że nie są to słuchawki dla melomanów, choć do słuchania mniej wyrafinowanej muzyki (no i dla mniej wymagającego słuchu) nadają się całkiem nieźle. Ich pasmo przenoszenia mieści się między 20Hz a 20 kHz – standard w dobrym sprzęcie dla graczy. 3,5 milimetrowe złącza są pozłacane, co zdecydowanie się chwali, a przewód ma standardową długość. Na więcej uwagi zasługuje mikrofon. Ponownie jest to kopia z wcześniejszego modelu, z redukcją szumów i czułością -40dBV/Pa, przy paśmie przenoszenia pomiędzy 100Hz a 18kHz. Najważniejsza jednak jest sam koncepcja – jest to mikrofon odłączany. W ten sposób zrezygnowano z szukania kompromisów i ma on odpowiedni rozmiar. Krótko mówiąc, gdy gramy z kimś, dodajemy troszeczkę do masy zestawu, gdy bawimy się sami, nie musimy dodawać tych gramów.
Testując Creative Fatal1ty Gaming Headset z ostatniej partii i Creative SB Blaze z pierwszej nie wykryliśmy żadnej różnicy w komforcie i jakości dźwięku. To naprawdę ten sam headset, tyle, że ubrany w nowe szaty.
Wygląd: 3/5
Wykonanie: 5/5
Funkcje: 4/5
Stosunek ceny do jakości: 4/5
Ogólnie: 4 /5
PODSUMOWANIE:
Nowe szaty, ale stary, sprawdzony sprzęt. Choć nawet te nowe szaty to jedynie zmiana logotypów.