Plusy:
- Rozsądna cena
- Solidny zestaw okablowania-
Minusy:
- Badziewne kondensatory
- Ograniczona linia 5v
- ⅓ wentylatora nie działa
Firma Cooler Master spróbowała zaskoczyć graczy niezbyt drogim zasilaczem w kategorii 80 Plus Gold. Sprawdziliśmy do czego nadaje się ich MWE Gold 750.
Zacznijmy może od pakietu. Razem z zasilaczem dostajemy dość standardową, acz solidną porcję okablowania. W komplecie mamy 24″ ATX, 26″ 4/8 pin EPS12V, po dwie sztuki 24″ 6/8 pin GPU + 28″ 6/8 pin GPU i 16″ SATA + 21″ SATA + 26″ SATA + 31″ SATA, tudzież po jednej 16″ Molex + 21″ Molex + 26″ Molex i 16″ Molex + 21″ Molex + 26″ Molex + 31″ mini 4 pin. Solidny zestaw, całkowicie wystarczający w większości konfiguracji. Przewody mają sensowną długość, przejdźmy więc do konkretów.
Jeśli idzie o linie zasilania, mamy w zasilaczu Cooler Master MWE Gold 750 pewną nadwyżkę na linii 12 volt: 62,5 ampera pozwoli nam spokojnie zainstalować dwie karty w SLI, na pewno zostanie miejsce i na ładowanie kilku urządzeń z technologią fast charge. W kontraście do tego stoi linia 5 volt – 15 amperów pozwoli na obsługę maksymalnie 16 standardowych portów USB. Niby dalej sporo, ale może się to okazać wąskim gardłem w wielu konfiguracjach, do których teoretycznie taki zasilacz, z mocą 750 watów, powinien wystarczyć.
Standard 80 Plus Gold to certyfikat określający zarazem wydajność jak i oszczędność, czyli “zieloność”. Z punktu widzenia gracza oznacza on, że niezależnie od poziomu obciążenia zasilacza, jego wydajność pozostanie w okolicach 90%. Cooler Master MWE Gold 750 jak najbardziej je spełnia, przynajmniej w testowym okresie użytkowania. Długoterminowo… cóż, producent postanowił zoptymalizować koszta używając kondensatorów z niższej półki, wybierając firmę Elite. Produkty Taiwan Chinsan Electronic Group nie słyną z trwałości, dopuszczalne jest użycie ich dla zbicia ceny w ramach podstawowego kondensatora, przy wsparciu lepszymi. Tu mamy monokulturę, która nie rokuje.
Wybór kondensatorów nie jest jedynym grzechem zasilacza Cooler Master MWE Gold 750. Urządzenie może bowiem przejawiać spore problemy w kwestii chłodzenia. Z niewiadomych dla mnie powodów postanowiono bowiem zaślepić 1/3 przestrzeni wentylatora. Od zewnątrz obudowy mamy sporą martwą strefę bez perforacji, wewnątrz wstawiono plastikową płytkę kradnącą kolejną ćwiartkę (tak, te zaślepienia się nie pokrywają a sumują!). Zapewne chodziło o rodzaj ochrony przed zapyleniem, ale filtry nie powstały dzisiaj… Zmuszony do maksymalnego wysiłku, ten zasilacz zacznie się po prostu gotować. Szkoda, bo sam wentylator nie jest słaby, pięć wirników i cicha praca marnują się w tej konfiguracji.
Cała magia, dotycząca niewysokiej ceny rozbija się więc o budżetowe kondensatory i ryzyko przegrzania zasilacza. W tej sytuacji Cooler Master MWE Gold 750 pozostaje opcją dla osób, które chcą złożyć sobie zwykłego konia roboczego, zdolnego zasilić niepodkręcone elementy do grania. Wtedy – i tylko wtedy – zakup tego zasilacza ma sens. Dodając pewną toporność całej konstrukcji…
Wygląd: 3/5
Wykonanie: 3/5
Funkcje: 4/5
Stosunek ceny do jakości: 3/5
Ogólnie: 3/5
PODSUMOWANIE:
Tani zasilacz dla osób niewymagających. Niestety skrywa tanie komponenty, do tego koncepcyjnie zniszczono chłodzenie.