Myślałem, że Call of Duty niczym mnie już nie zaskoczy a tymczasem ich najnowsze dzieło jest bardzo odmienne od poprzednich odsłon. Czy wszystkie zmiany wyszły CoD na dobre? Po fali krytyki ze wszystkich stron, dosyć sceptycznie podchodziłem do Infinite Warfare, czy dostałem iście kosmiczną przejażdżkę?
Z roku na rok serii Call of Duty brakowało coraz bardziej czegoś nowego, czegoś co odświeżyłoby serię i poprowadziło markę na nową drogę. Dostając co roku kolejną strzelankę od Activision zastanawialiśmy się tylko w jakim otoczeniu zdarzeń i czasie będzie osadzona. Tak było bynajmniej co roku aż do tej chwili. Właściwie podchodząc do recenzji CoD nie wiedziałem z czym będę miał do czynienia. CoD zawsze kojarzyło mi się z walkami w czasach współczesnych lub przeszłych a w tym roku dostajemy odjechaną w kosmos strzelankę.
Serię CoD zawsze dzieliłem na dwie osobne rozgrywki, kampanię oraz multiplayer. Zaczynając od omówienia trybu kampanii muszę dodać, że bardzo bałem się o ten tryb – CoD zawsze pamiętałem od tej strony rywalizacji i kochałem serię za dobre scenariusze. Dowiadując się, że w tym roku walkę stoczę w kosmosie od razu naszły mnie myśli, że fabuła będzie kiepska, bo co tu wymyślić oprócz jakiejś kosmicznej katastrofy czy walki z obcą cywilizacją? Activision natomiast przedstawia nam historię mocno wybiegającą w przyszłość, kiedy to na ziemi zaczęło brakować surowców oraz paliw a jedyną nadzieją ludzkości jest kolonizacja innych planet i pozyskiwania z nich niezbędnych do sprawnego funkcjonowania społeczeństwa minerałów – brzmi jak wstęp do dobrej strategii co? :).
Samą historię zaczynamy od samobójczej misji na zaatakowanej przez wrogie wojsko planecie. Naszym zadaniem jest przejęcie prototypów broni zanim zrobi to nasz wróg. Już z tego krótkiego wstępu dowiadujemy się, że nasz przeciwnik to zbuntowany generał z bardzo bujnym ego, który postanowił zbuntować się przeciwko ludzkości i założyć swoją własną kolonię na własnej planecie. Naszym celem staje się więc początkowo obrona przed wojskami wroga, który z czasem przemienia się w cel odbicia naszych jednostek wojskowych i przywrócenie ładu na ziemi. Brzmi wszystko prosto, ale dodając fakt, że większość walk stoczymy w kosmosie i na obcych planetach, to całość daje nam świetny klimat i absolutne zero nudy. Zastanawiałem się przez chwilę czemu przed jak i w dniu premiery słyszałem tyle złych opinii i doszedłem do wniosku, że winą nie jest sama kolejna „kosmiczna” odsłona a zły czas premiery dobrany przez PRowców z Activision. W końcu w tym samym czasie dostaliśmy taki tytuł jak choćby Battlefield 1, na którego tle CoD wygląda słabiej. Gdyby Activision wydało grę w grudniu, zdecydowanie Infinite Warfare uzyskało by 100% lepsze opinie, recenzje oraz lepszy wynik sprzedażowy. Nie mniej fabuła i osadzenie klimatu gry w kosmosie było moim zdaniem czymś idealnym i nie mam tutaj nic do zarzucenia twórcom. Widać, że CoD nie zapomina o fanach historii w grze, i jak zwykle mocno zadbało o ten szczegół – duży plus za to. Samej historii oczywiście bardziej wam nie zdradzę, po więcej musicie już sami wsiąść do wahadłowca i obronić Ziemię 🙂
O ile tryb kampanii uważam za dobrze zrobiony o tyle tryb multiplayer to niestety kula u nogi w Infinite Warfare. Już od paru ostatnich części, CoD nie może pochwalić się czymś nowym w tym trybie. W Infinite Warfare jest niestety identycznie – i to dosłownie. Gra z prawdziwymi przeciwnikami jest szybka i jeszcze szybsza. Brak jakiegokolwiek strategicznego podejścia, mamy tylko biegnąć przed siebie i zabić tylu ilu się da. Hallllo Activision!! Czasy się zmieniają i przy takiej konkurencji jak Overwatch czy Battlefirld 1 gdzie nie ma znaczenia samo zabijanie a dobranie odpowiednich członków drużyny, strategiczne rozmieszczenie sił oraz rozplanowane podejście przeciwnika – to Infinity Warfare wypada słabo… a nawet jeszcze gorzej. Dużą bolączką tego trybu są też punkty respawnu na mapie – ile to się razy wkurzyłem gdy mnie zabito a po chwili znowu i znowu bo gra ciągle ładowała mnie w samo centrum lecących kul. Oprócz standardowych zestawów broni znajdziemy tu także oczywiście futurystyczne pomoce – radar, rakiety, bombardowanie z powietrza, działka, zabójczy robot czy drony z przesyłką. O ile producent z pewnością chciał urozmaicić walki o tyle wyszło to wręcz przeciwnie. Dostęp do tego całego arsenału sprawa, że multi jest za szybkie, stanowczo za szybie. Czasem wystarczy znaleźć odpowiedni punkt do kampowania i strzelać przed siebie i patrzeć jak przeciwnicy wręcz wpadają pod lufę.
To tyle złego 🙂 Od paru lat wraz każdą nową częścią Call of Duty dostajemy jeszcze jeden tryb. Oczywiście mówię tu o trybie Zombie. Pierwszy raz od paru ostatnich odsłon tego trybu, tegoroczny wyjątkowo mocno przypadł mi do gustu. Tym razem zostajemy przerzuceni do lat 80tych na teren starego, szalonego wesołego miasteczka pełnego wielu atrakcji i smaczków – jak choćby pojawiający się David Hasselhoff. Całość jest bardzo dopracowana, kolorowa a wszystkie elementy tak „zgrabnie” dobrane na mapie, że wszystko razem tworzy nie zapomniany wręcz klimat do masowego wybijania Zombiaków. W tryb Zombie pogramy ze znajomymi nie tylko po sieci ale również co najważniejsze i wręcz „Hitowe” – na podzielonym ekranie!
Call of Duty: Infinite Warfare to pierwsza cześć gdzie dostajemy pełny polski dubbing. Osobiście uwielbiam gry z dobrze wykonanym polskim dubbingiem. IW nie zawiódł mnie pod tym względem z czego się bardzo cieszę. Polscy aktorzy wykonali świetną robotę a producent nie ocenzurował kwestii gdzie sytuacja wymagała by trochę rzucić mięsem na prawo i lewo.
Podsumowując Infinity Warfare nie wyróżnia się poza fabuła i miejscem akcji kompletnie niczym od swojego poprzednika. Aczkolwiek to właśnie nowa historia, która mogłem przegrać miała ogromnie pozytywny wpływ na mnie i moje odczucia. Patrząc na datę premiery ma się wrażenie, że ona w głównej mierze zepsuła start oraz opinie Infinite Warfare. Ale też nie do końca, gdyż IW ma wiele wad, których nie da się ukryć pod wzmianką czasu premiery. Czy warto kupić nowe CoD? Na to pytanie niestety wam nie odpowiem a decyzję pozostawię wam. Jeżeli lubicie CoD za fabułę – to nie będziecie zawiedzeni, ale jeżeli kochacie rozgrywki sięciowe – to radzę w tym roku odstawić myśli z zamiarem kupna na przyszły rok. W mojej ocenie daję 6.5 na 10.