test- asus-n550j

Asus N550J – test latopa

Plusy:
+ wygląd
+ lekki
+ rewelacyjny dźwięk

Minusy:
- Windows 8
- cała reszta


Kiedy odbierałem paczkę z laptopem Asus N550 od kuriera, zastanawiałem się jak będzie wyglądało moje testowanie. Po chwili jednak już wiedziałem. Usiądę do tego sprzętu, jak każdy inny użytkownik, który kupił laptopa i chce na nim pracować, czy bawić się. Dlatego w niniejszym teście nie znajdziecie zbyt wielu technikaliów, szczegółowych analiz napięcia, czy rozkładania na czynniki pierwsze zapisu danych na dysku. Tu znajdziecie czyste spostrzeżenia zwykłego użytkownika, na temat pracy z tym urządzeniem. No dobra, wrzucę kilka obrazków z różnych programów benchmarkowych, dla pasjonatów. Ale pamiętajcie…ostrzegałem.

Pierwsze wrażenie Asus N550J (bo taki model do mnie trafił) robi rewelacyjne. Cienki, smukły, lekki. Górna część pokrywy wykonana ze szczotkowanego aluminium zapiera dech w piersiach. Naprawdę. Jako, że ludzie zwykle kupują oczami, to ten laptop sprzedawać się może samym wyglądem.

blog - asus n550 test 3

Po otwarciu jest jeszcze lepiej. Ekran odchyla się dość ciężko, ale ustawiony na pożądanej pozycji trzyma się naprawdę sztywno co jest niewątpliwą zaletą. Może nie konkretnie w modelu N550J, tylko N550JV, bo ten właśnie jest zaopatrzony w ekran dotykowy. A nikt przecież nie lubi, jak ekran ucieka mu spod palców. No ale mnie nie dane było pobawić się dotykiem.

Wracając do wyglądu. Nad klawiaturą aluminium jest perforowane coraz mniejszymi otworami, które wyglądają obłędnie. W lewym górnym rogu umieszczono przycisk do wywoływania Asus Console (taki programik do ustawiania kilku rzeczy w laptopie), a w prawym górnym rogu przycisk Power. Klawisze są jasne, nieduże, z niewielkim skokiem, ale bardzo przyjemne w obsłudze i oczywiście podświetlane.

Na lewej ściance laptopa znajdziemy szereg gniazd. Zasilające, subwoofer (dziwny cylinder, który znalazłem w pudełku z laptopem i przez chwile nie wiedziałem czym jest), RJ45 LAN, HDMI, Mini Display Port, 2 sztuki USB 3.0 i gniazdo słuchawkowe. Na prawej siedzi sobie napęd DVD, oraz czytnik kart i kolejne USB 3.0.

blog - asus n550 test 5

Po włączeniu maszyna startuje od zera do „setki” w około 12-15 sekund. To całkiem niezły czas.

No dobra, zanim pójdę dalej, kilka informacji czysto technicznych o omawianym modelu:

Ekran: 15.6 cala, 1920 x 1080
Procesor: Intel Haswell Core i7-4700HQ
Chipset: Intel HM86
Grafika: zintegrowana Intel 4600 HD i dedykowana Nvidia 750M
Pamięć: 16 GB DDR3
Dysk twardy: 750 GB 5400 rpm
Sieć: Wireless N, Gigabit Lan, Bluetooth 4.0
Bateria: 4000 mAh 59 Wh
System: Windows 8
Wymiary: 383 x 255 x 27.7 mm
Waga: około 2,5 kg

Niestety w tym momencie niemal wyczerpałem pozytywne rzeczy, które mogę napisać o tym urządzeniu. Teraz będzie gorzej.

Pierwszy cios trafił mnie po uruchomieniu systemu. Moim oczom ukazał się Windows 8. Przyznaję, że było to moje pierwsze spotkanie z tym systemem, więc nie było jeszcze aż tak źle. Powiedziałem sobie, że dam radę i zacząłem działać. Dość szybko niestety się poddałem. Wiem, że każdy ma swoje zdanie na temat Win8, ale według mnie nie ma bardziej niegościnnego dla użytkownika miejsca niż to coś. Bezduszne, bezsensowne, bez jakiejkolwiek logiki. Nie będę tu zagłębiał się w temat „Gdzie do cholery jest Menu Start?”, bo to już było przerabiane wiele razy. W tym systemie nie da się normalnie pracować. Apogeum mojej bezsilności był moment, w którym zadzwoniłem do kolegi, który od dłuższego czasu „bawi” się Win8, żeby zapytać, gdzie to draństwo ma opcję „Zamknij system”. Dowiedziałem się i zapłakałem. No ale ja tu nie recenzuję systemu, tylko laptopa. Tyle, że wsadzenie do środka N550J Windowsa 8 było moim zdaniem koszmarnym posunięciem. Może się to bronić w JV, który ma ekran dotykowy, ale tu?

blog - asus n550 test 1

Powoli, przebijając się przez Win8 zacząłem pracować na testowej maszynce. Przeglądanie Internetu szło jakoś dziwnie. Powód objawił się przy próbie zmiany przeglądarki, co wiązało się z koniecznością pobrania pliku instalacyjnego. Transfer danych niemal nie istniał. Okazało się, że karta bezprzewodowa nie radzi sobie z sygnałem, który ma do pokonania w linii prostej ścianę, 3 metry świeżego powietrza na balkonie, drugą ścianę i jakieś dwa metry pokoju. Coś, z czym mój czteroletni Acer radzi sobie bez żadnych problemów. Transfer ruszył dopiero, kiedy zaniosłem laptopa do pokoju z routerem. Mobilność…dobre sobie.

Testy sieciowe kontynuowałem więc w pokoju z routerem. Było całkiem dobrze. Cicha i wygodna klawiatura. W dodatku nieźle podświetlona, co bywa rzadkością. Poziom podświetlenia można regulować z klawiatury, co też cieszy.

Niestety, z braku pakietu Office, testy „wydajności” klawiatury musiałem robić w notatniku. Ale było całkiem dobrze. Klawisze łapały bez większych błędów, odstępy między przyciskami są na tyle duże, że nie ma mowy o pomyłkowym wciśnięciu innego klawisza niż się chce.

No ale ja przecież na komputerze głównie gram, więc zabrałem się za testy N550J pod tym właśnie kątem. Układ graficzny schowany pod maską, to przecież NVIDIA GeForce GT 750M, więc nie w kij dmuchał, prawda? No cóż…Okazuje się, że oprócz GeForce na pokładzie siedzi też Intel HD Graphics 4600 i nie bardzo wiem, która z tych kart działa. W czasie testów grafiki, miałem wrażenie, że obie jednocześnie stwierdziły, że przecież ta druga odwali całą robotę, więc dadzą sobie spokój. Bioshock Infinite? W wykonaniu tego tandemu to raczej Slideshow Infinite. Metro 2033? Podejrzewam, że pierwszy elektryczny tramwaj w Gdańsku w XIX wieku mniej szarpał na trasie, niż ta gra na N550. Po odpaleniu Valley Benchmark i Heaven Benchmark zapłakałem po raz kolejny. Nawet nie dojechały do końca, bo było mi żal patrzeć. Zacząłem się zastanawiać, czy można dobić laptopa. Ten sprzęt w żadnym wypadku nie nadaje się do gier. Jakichkolwiek, bo nawet zainstalowany nań pinball działał jakby chciał ale nie mógł. Pod sam koniec testów postanowiłem jednak pobawić się systemem i najpierw wyłączyłem w managerze kartę Intela. Jedyny efekt, był w zmianie sposobu wyświetlania kafelków w natywnym widoku Win8. Teraz były w większej rozdzielczości. Potem postanowiłem w ogóle usunąć kartę Intela z managera. Efektem było wysadzenie całej grafiki w powietrze. Po przywróceniu sterowników, wszystko wróciło do normy, czyli badziewnego działania.

blog - asus n550 test 4

Załamany sprawdziłem jak wygląda sprawa z filmami i muzyką. Tu Asus N550 nieco odbił się od dna. Oglądanie filmów jest bardzo przyjemne, zarówno tych na DVD, jak i DivX. Dźwięk wydawany przez cztery głośniki i subwoofer jest kapitalny. Czysty, wyraźny i mile pieści uszy. Ale i tu w pewnym momencie N550 musiał z obłoków ściągnąć mnie na ziemię.

Laptop towarzyszył mi przez tydzień w szpitalu, gdzie leżał mój syn. Mimo opieki nad synem, miałem sporo czasu, który mogłem spożytkować na nadrobienie zaległości w filmach. Oczywiście, aby nie przeszkadzać innym pacjentom, używałem słuchawek. Tyle, że już drugiego dnia, uszkodzeniu uległo gniazdo słuchawkowe w laptopie i po podłączeniu słuchawek po prostu ich nie wykrywało. Po kilku próbach odkryłem, że jest taki moment, tuż przed finalnym „kliknięciem” wtyczki, oznaczającym podłączenie słuchawek, kiedy N550 jednak słuchawki wykrywał. Niestety było to strasznie niestabilne i najmniejsze poruszenie rozłączało wszystko, a po jakimś czasie nawet to przestało chwytać. Tragedia.

Objawił się też w tych warunkach czas, jaki trzyma bateria. Wyszło około czterech godzin. Przy czym w ciągu tych czterech godzin laptop bateria zeszła ze 100% do 0% (sprzęt się wyłączył), choć nie był non stop w użyciu. Przez ten czas obejrzałem film trwający około 1 godziny 40 minut i około 30 minut drugiego filmu. Resztę czasu urządzenie było zamknięte i uśpione. Co daje nam nieco ponad 2 godziny faktycznej pracy. Moim zdaniem słabiutko.

Co mogę jeszcze napisać? Niewiele. Przed podsumowaniem wrzucam jeszcze dla wszystkich, którzy lubią takie rzeczy kilka screenów. Są to wyniki takich benchmarków jak Cinebench, Fritz, CristalDiskMark, TechPowerUp (zobaczycie w nim obie karty graficzne), SuperPi i wewnętrzne informacje wydajnościowe.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post

Wygląd: 5/5
Wykonanie: 3/5
Obraz: 4/5
Dźwięk: 4/5
Funkcje: 1/5

PODSUMOWANIE:

Niech podsumowaniem będzie jedno proste pytanie i moja odpowiedź. Czy po czasie spędzonym na testowanie Asusa N550J, kupiłbym go sobie? NIGDY W ŻYCIU! Nawet za pół ceny, której na razie nie znam, ale uważam, że i tak będzie za wysoka. Nie chciałbym go chyba nawet za darmo, bo choć jest ładny, to jednak na przycisk do papieru jest nieco za duży. Czas jaki spędziłem na testowanie tego laptopa był dla mnie koszmarem. Jedyną optymistyczną myślą, jaka jeszcze staram się pielęgnować jest ta, że może mój egzemplarz był po prostu wadliwy. Ale to za mało, aby polecić ten sprzęt. Bo przecież to mało prawdopodobne, żeby Asus dał do testów zepsutego laptopa, prawda?

Leciwy już człowiek. Rocznik 76, XX wieku. Niektórzy mówią, że trzeba już złomować, ale się nie daje. Ciągle działa, dzięki swoim najlepszym cechom charakteru, czyli złośliwości i wyjątkowej wredocie. Prywatnie szczęśliwy mąż i ojciec. Córka Oliwia, urodzona na początku 1999, syn Gabriel urodzony na początku 2008 roku, żona Żaneta...nie powiem kiedy urodzona...w każdym razie ma 18 lat (wartość prawdziwa niezależnie od tego kiedy to czytacie :P).

Komentarze