Ocena: 4,5
Plusy:
+ dobra lokalizacja
+ oprawa wizualna
+ niezły hack&slash
+ stare, dobre postacie z poprzednich odsłon
Minusy:
- kiepska fabuła
- to już nie jest Gothic
- drętwe dialogi
- uproszczony system walki i rozwoju postaci
- niski poziom trudności
Od dnia premiery dodatku zatytułowanego Zmierzch Bogów fani serii Gothic nie mają powodów do radości. Długo wyczekiwana ArcaniA nie spełniła oczekiwań, choć nie można powiedzieć, że jest to zła gra. Jednak jako spadkobierca dzieła JoWood wypadła bardzo słabo. Upadek Setarrif nie zmienia tego stanu rzeczy, gdyż głównie opiera się na tym, co było dobre w podstawowej wersji. Jest jednak pewna różnica. Otóż w tym dodatku twórcy postawili na bardzo dużą ilość walk. W taki oto sposób, rozszerzenie stało się typowym hack & slashem, w którym gracz biega od jednego punktu do drugiego i po drodze pokonuje hordy głupich jak but przeciwników.
Jeżeli ktoś przeszedł Arcanię, to powinien doskonale pamiętać zakończenie. Okazuje się, że ostatnia walka wcale nie potoczyła się tak, jakbyśmy tego chcieli. „Wielki Zły” nadal żyje i naszym zadaniem będzie go powstrzymać. Taki jest główny cel Upadku Setarrif. W dużym skrócie, nasza przygoda zaczyna się od krótkiej rozmowy, z której dowiadujemy się, że musimy iść do pewnego miejsca. Mijamy wybrzeże i nasz bohater zostaje przeteleportowany do podziemi, gdzie czekają na niego potwory, harpie i inne dziwactwa. Następnie trzeba się przebić przez długi labirynt, który także jest wypchany sporą ilością oponentów. Deweloper zamiast ułatwić sprawę i pozwolić nam zacząć wszystko w Setarrif, postanowił sztucznie wydłużyć rozgrywkę poprzez długie wyrzynanie wrogów. Gdy w końcu dotrzemy do miasta, musimy zebrać cztery przedmioty, które odblokowują nam przejście do… kolejnych lochów, zaś tam znowu trzeba będzie coś znaleźć. I tak to się toczy, aż do końca.
Miłym ukłonem w stronę fanów jest umieszczenie starych, dobrych postaci, takich jak Milten, Gorn, Lester i Diego, które odgrywają dość dużą rolę w wątku głównym. W odpowiednim momencie przyjdzie nam kontrolować każdego z nich, gdyż twórcy ulokowali ich w kluczowych miejscach.
Sami widzicie, że wodotrysków nie ma. Dodatkowo, dialogi zostały naprawdę tragicznie napisane i wysłuchiwanie ich to prawdziwa katorga. Czasami wolałem beztrosko wyrzynać ścierwojady, niżeli iść dalej trzymając się głównego wątku fabularnego. Jeżeli chodzi o misje poboczne to jest ich całkiem sporo. Dokładnie trzy. Tutaj ekipa Spellbound się nie popisała.
No dobrze, fabuła jest jaka jest, ale sam system walki jak i rozwoju postaci jest całkiem przyjemny. Przed rozpoczęciem gry mamy możliwość zaimportowania swojego bohatera z podstawki, bądź wyboru jednego z trzech wojowników – rycerza, maga i łucznika. Każdy z nich to prawdziwy morderca i nie straszne mu ścierwojady, wilki czy też ogniste jaszczurki. Nawet podczas walki z kilkunastoma przeciwnikami można wyjść cało bez szwanku. Dodatkowo, od razu dostajemy kilka punktów rozwoju, które możemy rozdzielić aby wzmocnić naszego bohatera. Fani Gothica zapewne nie będą skakać z radości, gdyż wszystko zostało mocno uproszczone, zaś same potyczki polegają na klikaniu w lewy i czasami prawy przycisk myszki. Drzewko rozwoju także nie należy do najbardziej rozbudowanych, zaś zwiększanie swoich statystyk nie ma dużego znaczenia podczas walki.
W kwestii oprawy wizualnej, trzeba powiedzieć, że nie ma zbyt wielkich różnic w stosunku do Arcanii, więc nadal jest nieźle. Szkoda natomiast, że świat w Setarrif wydaje się być otwarty, a w rzeczywistości jest naprawdę mały i sandboxem go nazwać nie można. Animacje postaci są całkiem przyzwoite, podobnie jak modele stworków, architektura budowli oraz same tekstury. Od strony technicznej ciężko się jakoś przyczepić, gdyż lokacje są bogate w detale, zaś samo ich wykonanie jest co najmniej dobre, ale aspekty wizualne to nie wszystko. Sporadycznie można zauważyć błąd podczas rozmów, gdzie postacie w ogóle nie poruszają ustami, albo w innym przypadku, gdy jakiś obiekt wtopi się w resztę świata, ale to raczej rzadkość. Jeżeli chodzi o kwestię audio, to ścieżka dźwiękowa została dobrze przystosowana pod tą produkcję i buduje odpowiedni nastrój podczas gry. Duże brawa dla ekipy odpowiedzialnej za polską lokalizację, gdyż jest ona moim zdaniem lepsza od oryginału. Może i niektóre dialogi brzmią infantylnie, ale to już raczej wina ze strony dewelopera, który stworzył je, niżeli oddziału CDP.
Podsumowując, Upadek Setarrif nie powinien być samodzielnym dodatkiem, a jedynie paczuszką udostępnioną w dystrybucji cyfrowej, która rozwija główny wątek z Gothic 4. Nie obeszło się bez wpadek, ale w wolnym czasie, gdy chcemy wytłuc setki potworków warto się zainteresować tą produkcją.