Ocena: 5,0
Plusy:
+ poziom trudności
+ cena
Minusy:
- monotonia
- beznadziejna SI
- słabe lokacje
City Interactive po kilku porażkach bez wątpienia stara się robić jak najlepsze gry. Czy jednak Alien Rage do nich należy?
Jak wskazuje tytuł produkcji, dotyczy ona kosmitów, a konkretnie Vorusjan, człekokształtnych stworów z własną technologią, kulturą i społecznością. Jak nietrudno się domyśleć, w grze przyjdzie nam się zmierzyć z owymi niegodziwcami, choć tak naprawdę jakie to ma znaczenie? Alien Rage jest bowiem całkowicie nastawione na akcję, a fabuła, w dodatku niezbyt do mnie przemawiająca, została upchnięta, jakby na siłę. Nawet sposób jej opowiadania (o którym więcej za chwilę), wydaje się wstawiony w już przygotowane wcześniej poziomy.
Wróćmy jednak do naszych Vorusjan. W dość odległej przyszłości ludzie podczas przemierzania kosmosu natknęli się na dość nietypową asteroidę. Otóż znajdują się na niej ogromne pokłady substancji, której jedna szklanka jest w stanie zasilić milionowe miasto przez rok, w dodatku substancja ta w odpowiednich warunkach potrafi się regenerować, co czyni ją prawie niewyczerpalnym źródłem energii. Jak się jednak okazuje, nie tylko my przybyliśmy po te cudowne paliwo. Co nietrudno zgadnąć, w międzyczasie pojawili się także kosmici, z którymi na początku próbowaliśmy się dogadać, a kiedy nie wyszło, zostaliśmy z asteroidy przepędzeni. Podczas gry (akcja dzieje się w XXIIIw.) wcielamy się w napakowanego gościa, wysłanego przez UE, aby odpłacić Vorusjanom i zdobyć upragnioną substancję.
Pierwsze, co rzuca się w oczy po rozpoczęciu gry, to powtarzalność i żmudność poziomów. Przez większość czasu poruszamy się wąskimi korytarzami, a nawet jeśli uda nam się dostać do większego pomieszczenia, to okazuje się, że jest ono tak zaprojektowane, iż tak czy siak nie mamy zbyt wiele przestrzeni. W dodatku twórcy często korzystali z tych samych wzorców podczas projektowania całego kompleksu, więc już po kilku minutach gry można przestać obserwować otoczenie, i tak niewiele ciekawych rzeczy się tam dostrzeże. Cała fabuła została przedstawiona przez nagrania, których trzeba szukać na każdym poziomie. Jest to według mnie niezbyt dobry pomysł, bo na pewno są osoby, które chciałyby fabułę poznać lepiej, a mają problem ze znalezieniem wszystkich fragmentów dziennika pani doktor (bowiem to ona, jedna z byłych pracownic kompleksu pozostawiła nagrania).
Zupełnie inną sprawą jest strzelanie, które zostało zrealizowane naprawdę dobrze. Wszystkie modele broni się po prostu „czuje”, a każdy strzał sprawia przyjemność. Do wyboru mamy kilka rodzajów pukawek, zaczynając od zwykłego karabinu szturmowego, poprzez pistolet maszynowy i strzelbę, aż po snajperkę, czy wyrzutnię rakiet. Do tego dochodzą jeszcze modele zdobyczne, czyli broń Vorusjan, z której szczególnie lubiłem korzystać.
Zabijanie obcych jest wspierane przez system punktowy przypominający trochę to, co znamy z Bulletstorma. Za każdego ubitego przeciwnika otrzymujemy punkty, natomiast im efektowniej to zrobimy, tym większa liczba pojawi się na ekranie. Liczą się tutaj zarówno headshoty, jak i spektakularne wybuchy, czy wykorzystywanie otoczenia (taką możliwość udało mi się zauważyć sporadycznie i często korzystałem z niej zupełnie przypadkowo). Nietrudno jednak o wbicie dużej ilości punktów z powodu słabej sztucznej inteligencji przeciwników. Najlepszą taktyką w wypadku trudniejszego do przejścia fragmentu jest pokazanie się oponentom, a następnie wycofanie się za porządną zasłonę. Po chwili wrogowie przybiegną i ustawią się w ładną kolejkę do zamordowania. Dodatkowo nieraz zdarzało się, że Vorusjanie blokowali się wzajemnie w przejściach, próbując do mnie dotrzeć, co wyglądało co najmniej komicznie. Dodatkowo kosmici nie najlepiej opanowali trudną sztukę korzystania z osłon.
Warto jednak zwrócić uwagę, że mimo słabej sztucznej inteligencji przeciwników, poziom trudności w Alien Rage jest dość wysoki, jak na dzisiejsze standardy, mimo że poniekąd osiągnięto to przez wielość wrogów, którzy mają sporą siłę ognia. Gry w każdym razie nie da się rozpocząć na poziomie łatwym, czy normalnym. Twórcy dali nam wybór między wyzwaniem, trudnym, a brutalnym, co wydaje mi się stosownymi nazwami. Kolejną dobrze wykonaną rzeczą, są modele przeciwników, które wyglądają naprawdę ładnie, zwłaszcza w połączeniu ze świetnie zrealizowanymi animacjami.
Zupełnie oddzielną sprawą jest tryb multiplayer posiadający kilka słabo przemyślanych map, gdzie w dwóch trybach (deathmatch i team deathmatch) zmagają się rasy ludzi i Vorusjan. Każda z frakcji ma do wyboru po trzy zestawy broni. Wydaje mi się jednak, że multi zostało upchnięte trochę na siłę, jednak da się w nie zagrać, jeśli nie ma się niczego lepszego do roboty.
Grę umilają nam całkiem niezłe dźwięki broni i trochę dennej muzyki, która akurat nie jest w tym tytule zbyt istotna. Inną sprawą jest grafika, która nie powala, choć i tak City Interactive wycisnęło, co się dało ze starusieńkiego już silnika Unreal Engine 3, więc ogólnie rzecz biorąc jest miernie.
I właśnie to byłoby chyba najlepsze podsumowanie dla Alien Rage – mierne. Mimo, że City Interactive starało się wzorować na takich hitach jak Unreal Tournament, to nie do końca mu to wychodzi. Mierna grafika, fabuła i monotonna rozgrywka sprawiają, że ich najnowsza produkcja jest średniakiem. Warto jednak wziąć pod uwagę niską cenę, która sprawia, że dla osób lubiących starsze strzelanki, Alien Rage jest dość opłacalną inwestycją.