Intel Core i7@2.7GHz
12GB RAM
GTX660 2 GB
Windows 8.1
Żadnych problemów, chociaż AI mogłoby czasami szybciej wykonywać swoje tury. Mapy losowe generowane są równie szybko, jak smok potrafi spopielić wioskę! Za to z mniejszą ilością dymu.
Dawno już nie miałem do czynienia z dobrą strategią turową. Jeśli sięgać pamięcią wstecz, to ostatnią, przynajmniej umiejscowioną w świecie fantasy, było Heroes of Might and Magic 5. Szósta część zawodziła na całej linii. Pewnie trwałbym w czasach Heroes 3, Disciples III czy Heroes 5, gdyby w moje ręce nie trafiła najnowsza odsłona Age of Wonders. Opatrzona zresztą numerkiem, nomen omen, trzy.
To jakaś magiczna zasada, że w świecie strategii, a nawet odrobinę szerszym, w pamięć zapadają właśnie te z cyfrą trzy w tytule: Heroes 3, Disciples 3, Settlers 3, StarCraft 3… Wróć! Na to ostatnie jeszcze pewnie poczekamy naście lat. W każdym razie Age of Wonders 3 stara się kontynuować ten trend i ustanowić rozpoznawalny standard dla całej serii. Najlepsze jest jednak to, że jest to całkowicie udane!
Age of Wonders 3 jest rozbudowaną strategią turową. Rozbudowaną o elementy znane z klasycznych RPG, jak na przykład tworzenie postaci, które w tym przypadku są awatarami gracza i jednocześnie jego bohaterami głównymi, system reputacji za dobre i złe uczynki, czy też rozwój naszego alter ego w grze poprzez zdobywanie nowych umiejętności w sposób bardziej rozbudowany, niż miało to miejsce czy we wspomnianych już Heroes III lub V. Nie mogło również zabraknąć elementów z innych gier, jak na przykład seria Civilization. Tutaj za przykład niech posłuży całe menu dyplomacji, z którą tak naprawdę jest dość ciężko, jak i również sposób rozwoju całego królestwa.
Skoro już sobie z grubsza wyłuszczyliśmy, z czym mamy do czynienia, możemy wreszcie przejść do rozgrywki. Chociaż najpierw przydałoby się uruchomić najnowsze dziecko Triumpha. Tutaj pojawia się pewien problem. Mianowicie gra w znakomitej większości wydań korzysta z systemu SteamWorks, czyli wymaga platformy Steam do pobrania i uruchomienia. Jednak to nie wszystko! Już po zainstalowaniu gry jesteśmy zmuszeni do udania się na stronę producenta i rejestracji kolejnego konta, tym razem w ich systemie, przez który dodatkowo musimy się logować. Jest to co najmniej niewygodne, jednak zrozumiałe: w końcu dla ceniących wolność użytkowników przewidziana została wersja DRM-free do zakupienia w portalu GOG.com.
Wreszcie w środku… Na pierwszy ogień poszła kampania. Tych w grze mamy na razie dwie, ale pewnie więcej pojawi się jako pakiety DLC. Pierwsza dotyczy Królestwa Elfów i opowiada historię odzyskiwania korony, natomiast druga skupia się na mianowniku wspólnego dobra dla rasy ludzkiej i wielkiego imperium. Tak naprawdę obie rozgrywki należy rozpatrywać jako wprawę do rozgrywki wieloosobowej lub scenariuszy na losowych mapach. Niemniej warto poznać historię stojącą za poszczególnymi rasami. Nie dajcie się jednak odrzucić! Pierwsze 15, a nawet i 60 minut, może być dość ciężkie. Duża w tym zasługa stopnia skomplikowania rozgrywki i braku sensownego samouczka: większość opcji, jak również najbardziej optymalną ścieżkę rozbudowy każdego z miast, musiałem poznawać samodzielnie. Chociaż tego drugiego za minus nie uważam – raczej za wyzwanie.
Początkowe tury zawsze są proste i przyjemne: ot, rozbudowa miasta, tworzenie początkowych jednostek, zbieranie zasobów porozrzucanych swobodnie po mapie. Innymi słowy trzeba mieć w sobie trochę pasji do tego typu gier, żeby w ogóle przekonać się do Age of Wonders 3. Na szczęście tego mi nie brakuje, więc dość szybko wciągnąłem się w rozgrywkę. Jednak już po kilku turach zaczęło się robić interesująco, bo oto na mojej drodze stanęły jednostki neutralne, z którymi mogłem stoczyć walkę.
Tutaj objawia się piękno i przekleństwo Age of Wonders 3, a zarazem cecha, która sprawi, że albo polubicie tę grę albo całkowicie ją sobie darujecie. Chodzi mianowicie o stosunkowo małe walki, które wymagają myślenia, przewidywania posunięć przeciwnika, czasami odważnych, ale niemal zawsze rozważnych, ruchów. W momencie przejścia do pojedynku, gdzie własnoręcznie kontrolujemy armię, trafiamy na mapę taktyczną zależną od obszaru, na którym się znajdujemy. Mapki różnią się wielkością, ale niemal zawsze będzie to coś małego, gdzie w ciągu trzech ruchów traficie na drugi koniec lokacji. Wyjątkiem są oblężenia miast: mapy nie tylko są duże, ale również i bitwy potrafią trwać dość długo – 20-30 minut to standard w tym przypadku. Wspomniałem o lokacjach map taktycznych, ponieważ możemy trafić na specjalne miejsca, które spowodują, że otrzymamy karę albo jakiś krótkotrwały bonus, jeśli staniemy w odpowiednim miejscu. Walka jest o tyle specyficzna, że niemal zawsze jest wyrównana: wszystko za sprawą systemu, że armia może składać się z maksymalnie 6 różnych formacji. Wliczając w to bohatera prowadzącego oraz innych czempionów, których w niej umiejscowimy. Nie można tutaj, jak we wspominanym Heroes, zebrać na przykład 1000 jednostek najniższego poziomu. Za to istnieje coś takiego, jak armie wspierające, które mogą dołączyć do bitwy, jeśli na mapie kampanii znajdują się na sąsiednich do atakowanego pola.
Dlatego też walka jest wymagająca. Nie możemy sobie pozwolić na zbyt duże straty, chyba że posiadamy armię idącą w postaci wsparcia i uzupełniania naszej głównej siły uderzeniowej. Jednak nawet wtedy strata jednostki boli, bo posiadają one własny wskaźnik doświadczenia, a co za tym idzie z każdą kolejną potyczką stają się coraz silniejsze i bardziej przydatne. W związku z tym dwa razy pomyślimy, zanim doświadczonych łuczników poświęcimy, aby za chwilę dołożyć do naszej armii świeżaków z dopiero co zakończonego naboru.
Walka toczy się w sposób turowy, chociaż sama rozgrywka na mapie kampanii może wykorzystywać również tak zwane tury jednoczesne. Podczas potyczki każda z jednostek posiada trzy punkty akcji, którymi możemy dowolnie dysponować. Oznacza to, że tylko od nas zależy, na przykład, czy łucznicy oddadzą trzy strzały, czy też podejdą do przeciwnika i strzelą tylko raz. Każdą jednostkę można dzięki temu wykorzystać na różne sposoby, co zdecydowanie rozwija możliwości taktyczne i nie pozwala na powielanie schematów, ale na dostosowanie strategii pod konkretnego przeciwnika. Część jednostek posiada również zdolności specjalne, które dodatkowo mogą pochłaniać punkty akcji. Przykładowo rzucenie zaklęcia przez bohatera eliminuje go z rozgrywki do końca danej tury. Jeśli do tego dodamy różnego rodzaju przeszkody, które możemy niszczyć, to otrzymujemy bardzo przemyślany pod tym kątem produkt, który obroniłby się nawet w wersji samodzielnej. Za to olbrzymi plus dla Age of Wonders III. Nie sposób również pominąć agresywną i bardzo dobrą sztuczną inteligencję podczas potyczek. Związany z tym poziom trudności może czasem irytować, ale jednocześnie zachęca do wysiłku intelektualnego i dalszego modyfikowania swoich strategii – jak już zauważyłem wcześniej nie jest to gra łatwa i z pewnością nie jest to produkcja dla osób, które się szybko poddają.
Oddalmy teraz perspektywę i ze standardowego pola bitwy przenieśmy się na mapę główną. To właśnie tutaj hasają radośnie nasi bohaterowie, których możemy posiadać maksymalnie pięciu w jednym momencie, zwiedzamy zakamarki oraz specjalne lokacje, a także rozwijamy nasze królestwo wraz z miastami. Zacznijmy jednak od końca, czyli miast i ekonomii.
Nasze osady posiadają pole kontroli, które wzrasta wraz z ich poziomem rozwoju. Im szczęśliwsza populacja, tym szybszy rozwój i więcej terenu pod naszą kontrolą. Tutaj zaczynają się pierwsze schody: ogólny poziom zadowolenia naszego przyszłego Mega City One zależy od mnóstwa zmiennych. Wlicza się w to budynki, toczone wojny, odległość od stolicy, a nawet coś tak trywialnego, jak typ obszarów znajdujących się w granicy miasta. Co ciekawe: nad wszystkim możemy tutaj panować! Wybrana przez Was rasa uwielbia pustynie? Żaden problem! Szybki postęp naukowy w danym kierunku i zaczynamy czarować, a co za tym idzie modyfikować otoczenie, które nam przeszkadza. Jest tylko jeden problem i nie jest to niebo. Chodzi oczywiście o zasoby. Zarówno do używania zaklęć, jak i do badań konieczne jest posiadanie odpowiedniej infrastruktury, czyli studni magicznych oraz odpowiednich budynków w mieście lub okolicy. Wszystkie zasoby zbieramy, nawet coś tak błahego, jak produktywność, która przyspiesza wznoszenie budynków czy rekrutowanie nowych jednostek. Samych typów złóż, o które oparta jest ekonomia, mamy w grze kilka: podstawowe złoto, mana, produktywność, zadowolenie, nauka. Nie myślcie sobie, że jest dzięki temu łatwo! Zawsze musimy kontrolować bilans swoich przychodów i rozchodów – nowe jednostki obniżają nasze dochody kosztami na utrzymanie, a sama ich produkcja też do tanich nie należy.
Zasoby możemy zdobywać poprzez podbijanie kopalni i włączanie ich na teren naszego królestwa, czyli zakładanie miast, lub też podbijanie istniejących, w miejscach, gdzie jest to dla nas korzystne ekonomicznie. Warto wspomnieć, że podbite miasta możemy grabić albo zwyczajnie zasiedlić przedstawicielami swojej nacji, a co za tym idzie uzyskać kolejne źródło rekrutacji jednostek. Drugim sposobem jest grabież specjalnych miejsc, gdzie odnajdziemy nie tylko artefakty, ale również garstkę dodatkowych surowców, a czasami również i artefakty dla naszych bohaterów. Innymi słowy warto zajrzeć dosłownie w każdą dziurę na mapie. To natomiast jest o tyle proste, że nic nas nie ogranicza. Góry zagradzają Ci, drogi Graczu, drogę? Po prostu przez nie przejedź. Opłacisz to kilkoma punktami ruchu więcej, ale nie będziesz musiał nadrabiać paru kolejek, żeby je objechać. Rzeka lub morze na drodze? Zaokrętuj się na swojej przenośnej flocie i do boju. W Age of Wonders III naprawdę można poczuć swobodę w poruszaniu się armią lub bohaterami.
Przejdźmy wreszcie do tych słynnych czempionów. Już wiecie, że mogą brać udział w walce i miotać zaklęciami. Mogą również strzelać, jeśli dacie im odpowiednie przedmioty. Ba! Czasami zdarzy się nawet znaleźć specjalnego wierzchowca modyfikującego zdolności bohatera albo regenerujący amulet. Kombinacji i możliwości do odkrycia jest całe mnóstwo i tylko od nas zależy, jakiego bohatera stworzymy. Zdobywając poziomy możemy wykupić zarówno herosowi, jak i armii mu podlegającej, jakieś bonusy. Przeciwnik zbroi się w jednostki oparte o plagę? Wobec tego czas zainwestować w zmniejszenie obrażeń od tego typu uzbrojenia o 20%, co da zauważalną przewagę. Kombinacja umiejętności, jak i ekwipunku, wnosi do rozgrywki naprawdę dużo i pozwala eksperymentować w celu stworzenia całkowicie spersonalizowanego herosa. Jakby tego było mało, to naszych podopiecznych możemy wyszkolić nawet do takiego stopnia, że zaklęciami wspomagać będą oddziały nawet na drugim końcu mapy kampanii!
Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze dodatkowa warstwa związana z systemem wynalazków i zaklęć. Cały rozwój naszego królestwa odbywa się przez jedną księgę i musimy zdecydować, co jest dla nas ważniejsze w danym momencie. Czy korzystniej będzie odkryć nowe zaklęcia dla naszych bohaterów czy lepiej zainwestować w zadowolenie mas i rozpocząć przekształcanie ziemi? A może zaryzykować obranie drogi dyplomatycznej i zdecydować się na badania w tym kierunku? Czy korzystniejsze dla nas okaże się jednak prężenie muskułów i stworzenie potężnej armii, a co za tym idzie badania wojskowości? Wszystko ma swoje za i przeciw, a jeśli zdecydujemy się na równoległe zagłębianie wszystkich arkanów sztuk tajemnych, to może okazać się, że wylądowaliśmy daleko w ogonie i ciężko nam będzie stawić czoło nadchodzącym wyzwaniom.
Wspomniałem o dyplomacji. Powiedzmy sobie wprost: jest. I to w zasadzie podsumowuje ten fragment gry. Odniosłem wrażenie, że dyplomacja w Age of Wonders 3 jest jeszcze bardziej losowa niż miało to miejsce w Cywilizacji 5, czy nawet w grach z serii Total War. Owszem, mamy podgląd naszego wizerunku, jak również informacje o plusach i minusach, a także czasie ich trwania. Jednak sam proces dogadywania się z AI wygląda bardziej na ukryte rzuty kością sześcienną, gdzie na jednej ściance mamy odpowiedź pozytywną, natomiast na pozostałych negatywne. Tutaj, niestety, Age of Wonders mnie zawiodło. Co prawda w kampanii dysponujemy sojuszami zawartymi od ręki, ale to nie opowieść fabularna gwarantuje żywotność takich tytułów.
Chociaż przyznać muszę, że kampania jest całkiem zacna i z pewnością zadowoli wyjadaczy. Osobiście spędziłem nad nią kilka godzin, co pozwoliło mi na ukończenie zaledwie jednego scenariusza w mniejszej z dwóch dostępnych rozgrywek fabularnych. Oznaczać to może, że dla wytrwanego gracza przejście Age of Wonders III może pochłonąć z całą pewnością nie -naście, ale -dziesiąt godzin. Osobiście jednak wolałem przetestować tryb dla wielu graczy.
W tym celu umówiłem się na potyczkę z Adamem Siennicą. Zdecydowaliśmy się na mapę losową, chociaż już na starcie mieliśmy dostępne 10 scenariuszy przygotowanych przez Twórców. Po przejściu przez wszystkie menu i opcje odpowiednie dla naszego wyboru, który dostępne jest również w przypadku gry z AI, wreszcie trafiliśmy do świata gry. Pierwsza tura i pierwsze rozczarowanie: pomimo tego, że nie byliśmy ze sobą w sojuszu gra zmusiła nas do obserwowania swoich potyczek ze stworzeniami neutralnymi. Poważnie? Takie zagranie psuje całą zabawę z misternego knucia i przygotowywania swoich strategii, a zarazem wymusza rozgrywanie walk, przynajmniej dopóki nie trafimy na żywego przeciwnika, w trybie automatycznym. To z kolei prowadzi do dużych strat albo tworzenia niepotrzebnie dużej armii. Na szczęście po zgłoszeniu informacji o tym problemie otrzymałem informację, że Triumph rozważy dodanie opcji, która uniemożliwi obserwowanie drugiego gracza. Naprawdę: wystarczy dodanie w menu tworzenia gry opcji z haczykiem, gdzie wybierzemy między szpiegowaniem innych graczy, a rozgrywką bardziej nastawioną na tryb współzawodnictwa, gdzie podglądu nie będzie.
Sama rozgrywka w trybie wieloosobowym przez Internet jest znakomita. Zastosowano, wspomniane już wcześniej, tury symultaniczne, dzięki czemu dodano grze dynamiki. Zabawa jest świetna, chociaż momentami pojawiają się problemy, jak na przykład zbyt szybkie wygaszanie czatu i brak możliwości przeniesienia go w inne, bardziej dogodne miejsce. Jednak samo sedno rozgrywki pozostało takie samo, jak w grze dla jednego gracza. Jednak z lepszą dyplomacją, bo warunki możemy negocjować również na czacie, przez co nie jesteśmy ograniczeni do prostego menu wyboru.
Warto również wspomnieć o samych przygotowaniach do rozgrywki. Poza wspomnianą już mapą wybieramy również naszą frakcję oraz jej przywódcę. W tym ostatnim przypadku, zarówno w trybie scenariusza dla jednego gracza, jak i dla wielu, możemy od podstaw stworzyć przodownika ludu. Oznacza to dowolny dobór umiejętności z dostępnej puli, w pełni przystosowanie wyglądu, nadanie imienia i zwyczajnie stworzenie naszego prawdziwego przedstawiciela. Opcji jest mnóstwo i w każdej grze możemy zagrać kimś zupełnie innym. Albo po prostu przygotować sobie możliwe do realizacji scenariusze dla konkretnych ras z wykorzystaniem odpowiednich przywódców.
Jak zapewne zauważyliście na zrzutach ekranu: Age of Wonders 3 zachwyca grafiką. Gra jest niesamowicie wręcz baśniowa. Oddalając kamerę na mapie kampanii możemy wzbić się ponad chmury, które zresztą też się pojawiają przy odpowiednim ustawieniu przybliżenia, aż do faktycznej mapy w stylu planszowym wręcz. Na niej to zobaczymy figurki zamiast zwykłych modeli jednostek, jak i również uproszone informacje o kopalniach czy zasięgu naszych granic. Natomiast podczas części taktycznej możemy dowolnie zmienić kąt nachylenia oraz przybliżenie kamery, czyli w praktyce obserwować bitwę nawet z perspektywy pierwszej osoby.
Wyjątkowo dobra jest również ścieżka dźwiękowa. Cała oprawa muzyczna jest wspaniała i momentami włączałem grę dla tego klimatycznego „brzdękania” w tle. Jedyne uwagi miałbym tutaj do wyjątkowo irytującego dźwięku towarzyszącego większości komunikatów – naprawdę można się było bardziej postarać, a tak to „plumknięcie” staje się po pewnym czasie wyjątkowo denerwujące.
Na zakończenie jeszcze kilka słów o polskiej wersji językowej. Przez większość okresu testowego korzystałem z wersji angielskiej, jedynie czasami sprawdzając postępy prac nad opcją rodzimą. Tutaj pojawił się drobny problem, albowiem już po premierze i wyborze naszego języka ojczystego niektóre napisy nadal wyświetlane były w języku angielskim. Nie pomagało wczytanie gry, nie pomagało rozpoczęcie od nowa – po prostu czasami Age of Wonders III wolał uraczyć mnie tekstami szekspirowskimi. Pewnie miał uraz do Kochanowskiego… Niemniej teksty przetłumaczone brzmiały czasami sensownie, czasami nie za bardzo. Ot, typowe tłumaczenie, gdzie niektórzy z graczy będą woleli przesiąść się na wersję angielską, zwłaszcza w przypadku gry po sieci z zagranicznymi adwersarzami. Warto jednak spróbować polskiej wersji, jeśli bawicie się w kampanii.
Age of Wonders III jest produkcją bardzo dobrą, choć dla niektórych może okazać się zbyt skomplikowaną lub zwyczajnie za trudną. Jest jednak czymś, czego na rynku brakowało od bardzo dawna: świetną strategią turową, która wreszcie rozrusza szare komórki graczy! Łączy w sobie elementy jednych z najlepszych produkcji ubiegłych lat właśnie w temacie rozgrywki z podziałem na tury: znajdą tu coś dla siebie zarówno miłośnicy Cywilizacji, jak również cyklu Heroes of Might and Magic, King’s Bounty, a nawet Disciples. Triumph wziął wszystko, co było najlepsze w tych produkcjach, wrzucił do dużego miksera i zaserwował graczom odświeżającego Age of Wonders. Jakby tego było mało otrzymujemy produkt, który posiada wszystko, co mieć powinien: świetnie zrealizowane walki taktyczne, bardzo dobry system ekonomii, wiele frakcji do wyboru, możliwość dostosowania przywódców pod swoje potrzeby, system map losowych. Innymi słowy dostajemy pełnoprawny produkt w epoce wszechobecnych DLC! Nic, tylko grać.