Rozmiar się nie liczy. To stwierdzenie znane jest od dawna, ale każdy gracz wie, że lepiej gra się na dużym ekranie. Zwłaszcza, jeśli jest się graczem konsolowym i człowiek przyzwyczajony jest do większych ekranów niż monitor komputera. Im większy telewizor podłączony do konsoli tym lepiej. Jednak w pewnym momencie, duże telewizory się kończą (albo kończy się kasa) i co wtedy robi owładnięty żądzą wielkości gracz? Najczęściej kupuje projektor.
W moje ręce wpadł ostatnio projektor Acer K750, będący jak pisze producent, pierwszym projektorem hybrydowym wykorzystującym światło laser/LED, wyświetlającym obraz w rozdzielczości 1920x1080p. Brzmi świetnie, prawda? Zastosowanie hybrydowego „napędu świetlnego” spowodowało, że K750 ma lepszą jasność kolorów, źródło światła ma większą trwałość, a dodatkowo włączanie i wyłączanie projektora nie jest frustrujące. Ale o tym wszystkim za moment.
Zacznę od wrażeń wizualnych (na razie związanych z wyglądem projektora) i suchych danych technicznych.
Pierwszy rzut oka na K750 i można od razu wykluczyć jedno określenie tej maszynki. Przenośny, to on nie jest. Na pierwszy rzut oka kojarzy się on bardziej z projektorami używanymi w dużych salach konferencyjnych, niż z czymś, co można używać dowolnie w domu. Jego rozmiary to 87mm x 321mm x 231mm co przy wadze czterech kilogramów, czyni z niego całkiem sporą „cegłę”. W zestawie jest oczywiście torba, która bardzo ładnie „trzyma” projektor, ale i tak przenoszenie go jest nieco problematyczne.
Wizualnie, K750 prezentuje się całkiem porządnie. Mimo sporych rozmiarów, jest całkiem elegancki, a nawet można powiedzieć, że ładny.
Czas na garść danych technicznych. Łapcie tabelkę.
Liczba lamp: 1
Rodzaj lampy: Laser/LED
Żywotność lampy (h): 20000
Rozdzielczość natywna [piksele]: 1920×1080
Jasność [ansi lm]: 1500 (standard mode), 1200 (low mode)
Kontrast: 100000:1
Kolor: 30 bitowy
Poziom hałasu [dB]: 32 (Standard), 29 (tryb ECO)
Maksymalna przekątna obrazu [cale]: 300
Odległość projekcji [m]: 1.5 – 10.0
Natywny format obrazu: 16:9
Głośniki: 1x2W
Złącza: 1 x D-sub 15-pin 1 x Mini DIN 4-pin (S-Video) 1 x RCA Video 2 x HDMI 1 x stereo mini-jack 1 x Mini DIN (PC control) 1 x USB
Jak widać lampa jest całkiem żywotna. Dwadzieścia tysięcy godzin, to dwa lata ciągłego oglądania. Sporo.
No dobrze, przejdźmy do użytkowania tego cudeńka.
Acer K750 został przypisany przez producenta do serii Kino Domowe, więc powinien się sprawdzić przy oglądaniu filmów, i zwykłej telewizji. Jednak ja postanowiłem go przetestować pod kątem grania na konsolach – no dobra, filmy i TV też się na nim u mnie oglądało.
Pierwsza sprawa, to umiejscowienie projektora. Dla wielu osób może to być problemem. Zwykle sprzęt grający ustawia się przy telewizorze, a ten stoi pod ściana, bo tam są wszystkie kable i gniazdka. Pojawienie się w domu projektora, wymusza spore przemeblowania i szukanie gdzie do diaska można rzucić obraz. U mnie trochę to trwało, ale znalazłem kawałek ściany, wystarczająco duży i w odpowiednim miejscu.
Dlaczego ściana, a nie ekran? Jedyne co mogę odpowiedzieć to „Bo tak.”. Nie chciałem wydawać pieniędzy na coś co będzie potem stało w kącie i się kurzyło, a ponadto chciałem zobaczyć, czy K750 da sobie radę na powierzchni, która kolorystycznie nie była pomyślana jako powierzchnia do wyświetlania ruchomych obrazków.
Ściany w pokoju, w którym testowałem projektor mam w dwóch kolorach. Ciemny brąz i jasny beż. Panowie, jeśli nie wiecie co to za kolory, zapytajcie swoich dam (ja tak zrobiłem, jak miałem tu wpisać te dwie nazwy). Ściana, która została wybrana na ekran jest akurat tą ciemniejszą. Na szczęście Acer K750 posiada w swoim menu opcję pozwalającą na wskazanie projektorowi, jakiego koloru jest powierzchnia, na którą rzucamy obraz. Dzięki temu, urządzenie dostosowuje wyświetlany obraz, tak aby był jak najbardziej zgodny z oryginalnym. Zmianie ulega jasność i nasycenie kolorów. Oczywiście w menu możemy wybrać jeden z kilku określonych kolorów, ale nawet jak nie ma tam tego, który jest potrzebny (ciemnego brązu nie było), można bez problemu znaleźć opcję zbliżoną (ja wybrałem czarny).
Ogólnie opcje dostępne w menu projektora są całkiem bogate. Jeśli jesteście drobiazgowi, możecie spokojnie w nich pogrzebać i ustawić wiele rzeczy związanych z wyświetlanym obrazem.
Podłączenie całego sprzętu chwilę trwało. Do dwóch gniazd HDMI podłączyłem telewizję cyfrową, oraz PS3 i X360 (obie konsole podpiąłem do jednego gniazda używając przejściówki HDMI Box 3 w 1 – polecam wszystkim, którzy mają problem z liczbą gniazd HDMI). Dźwięk puściłem z projektora na miniwieżę przez AUX i to w zasadzie tyle. Jedynym poszkodowanym okazało się Nintendo Wii, ponieważ Acer K750 nie ma gniazda Composite. Podpinanie Wii do projektora przez S-Video uznałem za mało sensowne z uwagi na jakość obrazu.
Pierwsze uruchomienie i przeżyłem ciężki szok. Przejście z 37 cali na około 85 cali (taka przekątna wyszła mi z wyliczeń), można porównać do dobrze wymierzonego ciosu w szczękę. A to był tylko Cartoon Network. Nawet nie odpaliłem jeszcze konsoli.
Ale to tylko pierwszy szok. Nie będę przecież na podstawie jednego wieczoru, gdzie jeszcze działa zauroczenie nową jakością, pisał testu projektora. Ale od momentu, kiedy podłączyłem sprzęt w salonie minął już miesiąc. Oto moje spostrzeżenia po tym okresie.
Zacznijmy od tego co robi się u mnie najczęściej, czyli oglądania telewizji. Obraz z kablówki jest bardzo ładny i wyraźny. Kanały SD nie straszą pikselami, a kanały HD na 85 calach wyglądają jak marzenie. Codzienne „surfowanie” po kanałach ukazało ciekawą przypadłość K750. Przełączenie wyświetlania z trybu SD w HD i odwrotnie zajmuje mu kilka sekund. Kiedy więc przełącza się między takimi kanałami, zanim zobaczymy obraz, najpierw widoczne jest logo Acer, potem niebieskie okienko z informacją o przetwarzaniu sygnału, i dopiero potem pojawia się to co chcemy oglądać. Taki telewizyjny lag. Na szczęście pojawia się on tylko w momencie, gdy przerzuca się kanały na tyle wolno, aby pojawił się obraz. Gdy klika się pilotem odpowiednio szybko chcąc dotrzeć po prostu do jakiegoś kanału, tego problemu nie ma.
No ale telewizja, to taka sprawa poboczna. Odpalamy konsole podłączone do projektora.
Playstation 3 powitało mnie ostrym jak żyleta obrazem, o rozdzielczości 1920x180p jak poinformowało mnie małe okienko wyświetlone przez projektor. Nie miałem problemów z odczytaniem liter w PS Store, nic nie smużyło przy szybkim przewijaniu menu, wszystko było super. Każda gra jaką uruchamiałem w trakcie tego miesiąca wyglądała po prostu rewelacyjnie. Zero smużenia, obraz ostry jak wspomniana już żyleta. Nawet gry z Playstation 2 uruchamiane w trybie kompatybilności (mam pierwszy model PS3, który ma takie cudo) wyglądały chyba nawet lepiej niż na telewizorze. Kolory były żywe i nie znalazłem istotnych różnic między telewizorem, a K750, które byłyby na minus dla projektora. Na plus natomiast mogę zaliczyć głębię czerni i brak jakiegokolwiek smużenia. Przyznam, że do takiego obrazu (mam na myśli wielkość) trzeba się przyzwyczaić. Pierwszą uruchomioną przeze mnie grą było Call of Duty: Black Ops II i muszę przyznać, że czułem się lekko przytłoczony. Żeby ogarnąć ekran kręciłem głową jak na zawodach tenisa ziemnego. Z czasem oczy się przystosowały i nie muszę już angażować zbyt mocno szyi, żeby pograć.
Przy okazji PS3 sprawdziłem też, jak wyglądają filmy na Blu-Ray. Kapitalnie. Po prostu.
Pograłem też na Xboxie 360. Tu na początku czekała mnie nielicha niespodzianka, gdyż po odpaleniu konsoli po raz pierwszy po podłączeniu do projektora, ta zameldowała się obrazem w rozdzielczości 1024×768 i w proporcjach 4:3. Po pierwszym szoku stwierdziłem, że coś tu nie gra i zacząłem grzebać w ustawieniach konsoli. Po zmianie sposobu wyświetlania, cieszyłem się obrazem podciągniętym do Full HD i w ludzkich proporcjach. Gry na Xboxie również w żaden sposób nie zawiodły. Okazjonalne westchnienia wizualnej rozkoszy i myśli w stylu „Jak ja mogłem do tej pory grać na tak małym ekranie, jak 37 cali?” były wystarczającymi słowami uznania.
Jednak w pewnym momencie w przypadku obu konsol w ten piękny świat cudownego obrazu, wkradł się pewien niepokojący cień.
Cień został rzucony przez gry wymagające kontrolerów ruchowych, czyli PS Move po stronie PS3 i Kinect po stronie X360. Nie bójcie się, kontrolery działają z projektorem, przecież podłącza się je do konsol. Problemem okazała się miejscówka projektora.
Kontrolery ruchowe są zwykle umieszczane pod telewizorem (mniej więcej w połowie długości ekranu), a gracz staje naprzeciw nich w odpowiedniej odległości. W przypadku projektora, Kinect lub Playstation Eye musimy postawić pod ścianą na którą rzucamy obraz, a sami musimy stanąć przed nią (tą ścianą). Problem w tym, że w wielu przypadkach staniemy też wtedy między projektorem a ścianą, przez co obraz trafi na nasze plecy. Stanie za projektorem może okazać się niemożliwe (jeśli ten stoi pod przeciwległą ścianą), albo może spowodować błędy w odczycie naszych ruchów przez kontroler (albo wręcz ten odczyt uniemożliwić). Można próbować umieścić Kinect lub PS Eye na jakiejś półeczce powyżej rzucanego obrazu i wtedy stanąć za projektorem (o ile to możliwe), ale nie gwarantuje to stuprocentowego sukcesu. Jedynym wyjściem na jakie wpadłem (ale nie byłem w stanie przetestować ze względów logistycznych) jest umieszczenie projektora pod sufitem na specjalnym uchwycie, albo na ramieniu z podstawką. Niestety z braku takowego uchwytu/ramienia i z powodu zapewnienia żony, ze zrobi mi krzywdę jeśli „na chwilę” wywiercę dziury w suficie/ścianie i zamontuję jakieś żelastwo, zmuszony byłem porzucić myśl o przetestowaniu tego rozwiązania. Niemniej jednak w teorii wygląda, że będzie to działać świetnie. Nie trzeba się nawet martwić o dostęp do przycisków sterujących projektorem, bo dołączony pilot ma wszystko czego trzeba i sprawuje się znakomicie.
Powinienem jeszcze wspomnieć o dwóch rzeczach. Pierwszą jest komfort oglądania/grania przy mocnym świetle. Jak można się domyślić, mocne światło obniża komfort oglądania obrazu rzucanego przez projektor. Na szczęście lampa jest na tyle mocna, że używanie K750 w pełni oświetlonym pokoju nie jest męczące. Jakość obrazu spada, ale niezbyt drastycznie. Gorzej jest przy mocnym świetle słonecznym. To potrafi dać się we znaki bardzo mocno, niekiedy wręcz uniemożliwiając spokojnie oglądanie, czy granie.
Na początku tekstu wspomniałem też o mniejszej frustracji podczas wyłączania projektora. Otóż zastosowanie lampy laser/LED spowodowało iż urządzenie wyłącza się w zasadzie natychmiast. Nie ma długiego okresu, kiedy czekamy na ochłodzenie lampy, nie trzeba robić długich przerw między wyłączeniem i ponownym włączeniem projektora. Dzięki temu nawet codzienne użytkowanie Acer K750 jest spokojniejsze.
Reasumując, Acer K750 jest świetnym projektorem i ze wszech miar godnym polecenia. Gdyby nie jeden poważny zgrzyt. Ten zgrzyt to jego cena. Na początku naiwnie sądziłem, że można go kupić za jakieś 3500 złociszy, ale kiedy wyszukałem go w porównywarkach cenowych i zobaczyłem najniższą cenę w jakiej dostępny jest w sklepach internetowych, zbladłem i zrobiło mi się lekutko słabo. Acer K750 można kupić (w momencie gdy piszę te słowa) już za 7744 złote. Napiszę słownie, żebyście nie myśleli, że palec mi się omsknął na klawiaturze. Siedem tysięcy siedemset czterdzieści cztery złote. To się nazywa cena zaporowa, jeśli chodzi o przeciętnego gracza. Mam niejasne wrażenie, że przeciętny gracz mając taką sumę do wydania, rozejrzy się jednak za wypasionym telewizorem z 3D i innymi bajerami. Tylko, czy będzie to na pewno lepszy wybór? Ciężko mi powiedzieć, bo nie miałem styczności z telewizorem za osiem tysięcy złotych. Wiem jednak, że nie kupicie 85 calowego telewizora, z możliwością zrobienia z niego 100 calowego i większego, za osiem tysięcy. Osiemdziesięciocalowy Sharp kosztuje „jedyne” 17 tysięcy. Na pewno jednak mogę powiedzieć, że jeśli ktoś zdecyduje się wydać pieniądze na K750, nie będzie żałował tego kroku. Cena jest bardzo wysoka, ale odpowiada jakości sprzętu, która też jest wysoka. Ostateczną decyzję pozostawiam oczywiście Wam (i Waszym portfelom).
Wygląd: 4/5
Wykonanie: 4/5
Obraz: 5/5
Dźwięk: 3/5
Funkcje: 4/5
Instrukcja:
Stosunek ceny do jakości: 4,5/5
Ogólnie: 4/5