feat - ms slposion man rec

Ms. Splosion Man – recenzja gry

Ocena: 9,0

Plusy:
+ fantastyczna oprawa
+ tony humoru
+ sporo dodatkowej zawartości do odblokowania

Minusy:
- miejscami frustrujący poziom trudności


Klasyczne dwuwymiarowe gry platformowe zdają się przeżywać swój renesans. W ubiegłym roku szturm na listy przebojów przypuściły m.in. Donkey Kong Country Returns (Wii) i Limbo (XBOX Live Arcade). Nie można także zapominać o Little Big Planet 2 (PS3), choć w tym przypadku mamy raczej do czynienia z potężnym narzędziem do tworzenia własnych mini gierek. Mimo wszystko gracze pamiętający czasy Super Nintendo, czy też Amigi mogą z radością powrócić do archaicznych standardów platformowej rozgrywki i to właśnie ich powinna zainteresować najnowsza produkcja studia Twisted Pixel – Ms. Splosion Man.

Jaku tu szybko, jak tu trudno

Ms. Splosion Man to kontynuacja wydanej równo dwa lata temu gry o niemal identycznej nazwie – Splosion Man. Dodam, że oba tytuły opierają się na podobnych zasadach, a jedyną istotną i zauważalną różnicą jest płeć naszego protagonisty. W pierwowzorze bohaterem był pomarańczowy samiec, teraz zaś przyjdzie nam pokierować losami jego różowej konkubiny, która zrodziła się w wyniku nieszczęśliwego zbiegu okoliczności w bliżej niezidentyfikowanym laboratorium. To w zasadzie wszystko, co można powiedzieć na temat fabuły, bo jej jedynym zadaniem jest wywołanie salw śmiechu, a nie wyjaśnianie jakichkolwiek zawirowań.

Rozgrywka opiera się na nieustannym parciu przed siebie. Nasza bohaterka w widowiskowy sposób wydostaje się z laboratorium i w tym momencie rozpoczyna się szalony tor przeszkód, który niejednego mniej cierpliwego gracza doprowadzi do rozpaczy. Przede wszystkim warto zwrócić uwagę na fakt, że Pani Eksplodująca potrafi… eksplodować. Trzykrotnie. Nie wyrządzając sobie przy tym żadnej krzywdy, czego nie można powiedzieć o potraktowanych wybuchem ofiarach. Eksplozja jest w tej grze odpowiednikiem zarówno skoku, jak i ataku, wobec czego całość rozgrywki opanować można za pomocą jednego przycisku na padzie. Ms. Splosion Man to klasyczny ukłon w stronę klasycznych, szesnastobitowych platformówek. Akcję i bohatera obserwujemy na ogół w dwóch wymiarach. W przeciwieństwie jednak do ślamazarnego Super Mario World, tutaj liczy się przede wszystkim niesamowicie szybkie tempo rozgrywki. Zupełnie jak w pierwszych odsłonach Sonic The Hedgehog. Ekran przewija się z zawrotną prędkością, pozostawiając ułamki sekund na reakcję. Bardzo ważne jest perfekcyjne wymierzenie skoków i orientacja w terenie. Przyjdzie nam skakać chociażby po dachach latających samochodów (?), taśmociągach i tym podobnych ruchomych elementach. Wszystko tylko po to, by dotrzeć na metę w jak najkrótszym czasie. Po zaliczeniu poziomu trafiamy na planszę przedstawiającą mapę świata i udajemy się do kolejnej z dostępnych krain. Idealne nawiązanie do kanonu gatunku, uzupełnione też tak klasycznymi motywami jak poszukiwanie ukrytych par butów, lub walka z gigantycznym robotem.

Nie mogło też zabraknąć trybu wieloosobowego. Co ciekawe, autorzy przygotowali dla trybu multiplayer zupełnie nowe poziomy. Możemy rywalizować z innymi graczami i porównywać osiągane na poszczególnych poziomach czasy. Niestety, testując Ms. Splosion Man nie było jeszcze zbyt wielu chętnych do zabawy, jednak jestem pewny, że z czasem to się zmieni.

Grafika z brodą

Słowo broda (z ang. beard) pojawia się w trakcie naszej zabawy z grą wielokrotnie. Nawiązanie do „dowcipu z brodą”, czyli wyjątkowo nieświeżego, jest w przypadku Ms. Splosion Man niewskazane. Beard to nazwa autorskiego silnika graficznego wykorzystanego przy produkcji recenzowanego tutaj tytułu. Twórcy dosyć zabawnie reklamują zastosowanie swojej technologii, między innymi ilustrując produkcję filmikami prezentującymi obficie zarośniętych (na twarzach) panów, którzy rzucają wyzwanie znanej technologii firmowanej przez Epic Games. Hasło „Your move, Unreal” mówi samo za siebie. Za zdobywane w trakcie gry punkty możemy w menu zakupić inne ciekawe filmiki, takie jak np. materiały z produkcji, wstawki animowane oraz teledyski dedykowane bohaterom gry (inspirowane kiczowatymi latami 80-tymi). Dodatkowo zyskujemy dostęp do szkiców koncepcyjnych i innych bonusów, których odblokowanie zajmie nam wiele godzin.

Wracając do możliwości graficznych silnika Beard, to chylę przed autorami czoło. Oprawa wizualna może nie poraża ilością szczegółów, jednak jej płynność, ilość animowanych obiektów i niesamowicie efektowne zmiany perspektywy robią spore wrażenie. Projekty postaci mają charakterystyczny dla Twisted Pixel (Comic Jumper, The Maw) kreskówkowy styl, który kojarzyć się może z produkcjami studia Pixar. Jako przykład kunsztu grafików podam pierwszego napotkanego bossa, którym jest wielki robot. Czasami odnosiłem wrażenie, że oglądam filmik i z otumanienia wyrywała mnie śmierć bohaterki, ponieważ nie zareagowałem w porę na wydarzenia dziejące się na ekranie.  Takich smaczków jest sporo, a producenci starają się zaskoczyć nas na każdym kroku.

Strona audio nie odstaje poziomem od pozostałych składowych gry. Zabawne teksty, kupa wybuchów i krzyków oraz muzyka, będąca mieszanką japońskiego popu, disco i innych dziwactw. Polecam ściągnięcie z oficjalnej strony gry www.mssplosionman.com ścieżki dźwiękowej, którą udostępniono za darmo.

Podsumowując, Ms. Splosion Man jest jedną z ładniejszych gier platformowych na rynku i nie ma się czego wstydzić w konfrontacji z dużymi produkcjami Nintendo. Jak na grę, która kosztuje 10 dolarów, otrzymujemy wspaniały i rozbudowany tytuł. Warto tutaj zaznaczyć, że do ściągnięcia mamy około dwóch gigabajtów danych. Biorąc pod uwagę cyfrową dystrybucję tytułu, jego objętość jest całkiem spora. Każdy kolejny tytuł studia Twisted Pixel waży coraz więcej i nie dziwi mnie fakt, że ich następny tytuł ukaże się już w standardowej wersji pudełkowej. Mam na myśli The Gunslinger, czyli strzelaninę na szynach wykorzystującą Kinecta. Miło widzieć, że autorzy tak zacnych (i ekskluzywnych dla konsoli Microsoftu) tytułów dostają szansę na wypłynięcie na szerokie wody. W pełni na to zasługują.

Wracam grać

To samo polecam wszystkim, których niniejsza recenzja przekonała do wydania 800 punktów MS. Tak zabawnego i perfekcyjnie zrealizowanego tytułu nie było już od wielu miesięcy. Proponuję także zapoznanie się z innymi produkcjami Twisted Pixel, ponieważ uważam, iż mamy tutaj do czynienia z narodzinami nowej gwiazdy wśród studiów developerskich. The Maw, Splosion Man, Comic Jumper i Ms. Splosion Man to tytuły wyjątkowe I każdy z nich wart jest inwestycji. Teraz czekam na The Gunslinger, który także zapowiada się arcyciekawie.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post

Komentarze