feat - buzz zabawa robotow rec

Buzz Junior! Zabawa robotów – recenzja gry

Ocena: 7,5

Plusy:
+ rewelacyjna zabawa
+ humor
+ grafika
+ gra dla całej rodziny i nie tylko
+ po polsku
+ zawsze czterech zawodników

Minusy:
- kilka kalek z Zabaw w Dżungli
- niektóre zmiany niezbyt trafione


Kiedy wyciągnąłem z szafki buzzery, moja rodzina zapytała: „Gramy w małpki?” Na to ja odpowiedziałem: „Tak i nie”. Moja rodzina miała trochę racji, jednak nie do końca. Miała, ponieważ gra, którą miałem zamiar uruchomić, jest niejako kalką Buzz Junior! Zabawa w dżungli. Nie miała, ponieważ to nie wesołe małpki są bohaterkami owej gry, a roboty. Gra bowiem nosi tytuł Buzz Junior! Zabawa robotów.

Buzz Junior! Zabawa robotów do druga odsłona buzzerowej zabawy z wesołymi mini grami. Tym razem przenosimy się na odległą planetę, gdzie w szkole robotów cztery niesforne roboty, mają zamiar zyskać wykształcenie potrzebne do tego, aby zostać Wspaniałym Robotem, Którego Wszyscy Będą Podziwiać.

Pierwszą różnicą, jaka rzuciła mi się w oczy po uruchomieniu gry, był brak trybu gry dla samotnego gracza. Nieco mnie to zdziwiło i lekko zasmuciło, ponieważ moja córka strasznie lubi grać w tego typu gry i taka opcja pozwalała jej bawić się w małpią odsłonę Buzza Juniora w momencie, gdy nie było komu jej towarzyszyć. Fakt ten został szybko zanotowany jako minus Zabaw robotów, jednak jak się po chwili okazało, byłem zmuszony go stamtąd wymazać.

Na początek do wyboru mamy grę standardową, grę niestandardową i trening. Trening to oczywiście możliwość wyćwiczenia do perfekcji konkurencji oddanych nam w tej odsłonie. Gra niestandardowa pozwala na złożenie własnego zestawu konkurencji, w które lubimy grać ze znajomymi. Gra standardowa natomiast daje nam możliwość rozegrania czterech różnych pod względem ilości konkurencji gier, gdzie program będzie dla nas losował, z jakimi mini grami z zestawu czterdziestu różnych zebranych w Zabawach robotów przyjdzie nam się zmierzyć.

Po wybraniu rodzaju gry, uczestnicy wybierają jakimi robotami chcą grać. Po tym wyborze pojawia się kolejna niespodzianka. I to niespodzianka tak wielka i pozytywna, że zmusiła mnie do wymazania minusa, o którym wspomniałem wcześniej.

Otóż, jeśli do gry usiądą mniej niż cztery osoby, to „brakującymi” robotami będzie sterować konsola. To dlatego nie ma opcji dla pojedynczego gracza, gdyż jest on w stanie grać swobodnie w zwykłym trybie. Będzie po prostu rywalizował z trzeba robotami sterowanymi przez konsolę. Żeby nie było zbyt łatwo (lub trudno) gracz może ustawić sobie poziom trudności, reprezentowany przez konsolowe roboty.

Fakt iż zawsze w trakcie gry mamy czterech zawodników, mocno podnosi poziom rywalizacji. W Małpkach, gdy grały dwie osoby, ciężko było odskoczyć komuś punktowo, ponieważ nie było znaczących różnic w punktach zdobywanych w trakcie konkurencji. Teraz już mamy do dyspozycji zawsze pełna paletę punktową, co zaostrza walkę o miejsca w stawce.

Czas powiedzieć co nie co o samych konkurencjach, jakie zostały zawarte w Zabawach robotów.

Niestety, jak można się było spodziewać, sporo konkurencji zostało niemal żywcem skopiowanych z Zabaw w dżungli. Zmieniono tylko oczywiście małpki na roboty i ewentualnie otoczenie, a zasady i wykonanie zostały takie same. Co gorsza z niektórych wywalono elementy, które rozbawiały graczy. Na przykład w robotowym odpowiedniku tańca wywołującego deszcz, nie ma żadnej „kary” dla zawodnika, któremu poszło najgorzej. Nie wiem czym zostało to spowodowane. Czyżby ktoś stwierdził, że to zbyteczna przemoc? Jeśli tak, to nielogiczne jest pozostawienie innych scenek, w których nasze roboty są smażone, rażone prądem, czy topione w lawie.

Część zadań, które zostały skopiowane, została lekko zmodyfikowana, aby być bardziej przyjazna dla gracza, choć znowu niektóre straciły przez to swój urok. Na przykład rzuty karne, przy których teraz widać zawczasu, w który róg bramki leci piłka i można bez problemu tam się ustawić, by je obronić. Utrudnieniem jest teraz tylko to, że w pewnym momencie wszystkie roboty strzelają niemal jednocześnie i trzeba wybrać, co obronimy, a co nie. Niektóre modyfikacje wprowadzają do gry dodatkowe utrudnienie, tak jak na przykład w rozbijaniu beczek (odpowiednik rozwalania totemów z Małpek), niektóre beczki są radioaktywne i trzeba je neutralizować przyciskiem Buzz. W tej kategorii jest właściwie remis. Tyle samo „zepsuto” co poprawiono.

Jednak nie jest źle. Dostajemy do dyspozycji sporo nowych mini gier, które są naprawdę rewelacyjne.

Ot taki rzut robotem. Duuuży robot bierze nas w rękę i zaczyna kręcić. W odpowiednim momencie trzeba nacisnąć przycisk, aby wyrzucił naszego robota w powietrze. Trzeba to zrobić tak, aby i mieć niezłą prędkość i kąt lotu, co pozwoli nam osiągnąć odpowiednią odległość.

Albo bitwa na poduchy. Gaśnie światło, gdy zapala się ponownie, roboty stoją parami z poduszkami w rękach. Trzeba szybko zlokalizować naszego zawodnika, zobaczyć jaki robot stoi naprzeciwko nas i nacisnąć jego kolor, aby trafić go poduchą. Oczywiście trzeba to zrobić szybciej niż przeciwnik, gdyż w przeciwnym razie, to on trafi nas w głowę.

Co ważne wyeliminowano z gry dublujące się konkurencje. Nie ma już dwóch identycznych mini gier, co miało miejsce w poprzedniej odsłonie.

Zmianie nie uległa w znaczący sposób oprawa graficzna gry. To znaczy zmienił się temat przewodni. Teraz zamiast małp, dżungli i bananów, mamy metal, śrubki, odległą planetę, hale fabryczne i roboty. Jednak grafika nadal cieszy oko kolorami i dostosowanymi do wymogów młodego gracza elementami.

Zmienił się za to aspekt dźwiękowy. Nie tylko chodzi tu o metaliczny pogłos robotów, ale także o narratora. W Zabawach robotów przez grę prowadzi nas Pan Narrator. Słucha się go bardzo dobrze, choć nie ma on takiego humorystycznego zacięcia jak Pani Narratorka z Małpek, ale to zakładam kwestia tekstów z gry, jakie dostał do czytania. Oczywiście zarówno Pan Narrator, jak i wszelkie napisy są w naszym ojczystym języku.

Buzz Junior! Zabawa robotów to całkiem udana kontynuacja tej formy buzzowej zabawy. Zmieniono sporo rzeczy z poprzedniej odsłony, co powoduje, że gra jest bardziej przyjazna dla użytkownika. Kilka rzeczy zostało nieznacznie popsutych, jednak nie spowodowało to na szczęście zepsucia całej gry. Szkoda tylko, ze twórcy nie postarali się o wymyślenie całkowicie nowego zestawu zabaw, podbierając część gier z Zabaw w dżungli. Jednak skopiowanych elementów nie jest na tyle duża, aby można było mówić o dwóch identycznych grach. Nawet jeśli macie w domu Zabawy w Dżungli, to warto zaopatrzyć się w Buzz Junior! Zabawa robotów. Ta gra daje sporo frajdy i to w nieco inny sposób.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post
Leciwy już człowiek. Rocznik 76, XX wieku. Niektórzy mówią, że trzeba już złomować, ale się nie daje. Ciągle działa, dzięki swoim najlepszym cechom charakteru, czyli złośliwości i wyjątkowej wredocie. Prywatnie szczęśliwy mąż i ojciec. Córka Oliwia, urodzona na początku 1999, syn Gabriel urodzony na początku 2008 roku, żona Żaneta...nie powiem kiedy urodzona...w każdym razie ma 18 lat (wartość prawdziwa niezależnie od tego kiedy to czytacie :P).

Komentarze