Ocena: 7,0
Plusy:
+ prosta
+ efektowna
+ szybka
+ możliwość stworzenia swojego zawodnika
+ tryb NBA Replays
Minusy:
- bo ja wiem, może to, że jest to po prostu kolejna koszykówka na konsole?
Koszykówka na konsole ma się świetnie. Tytułów, do wyboru mamy całkiem sporo, więc każdy fan tego sportu powinien znaleźć coś dla siebie. W zasadzie najbardziej znane są produkcje EA i 2K Games. Jednak okazuje się, że obok nich funkcjonuje jeszcze jeden koszykarski tytuł, tworzony przez Sony. Jego tytuł to po prostu NBA 08.
Zastanawiałem się jakież to inne rzeczy można wcisnąć w konsolową koszykówkę. Prawdę powiedziawszy różnice między serią FIFA a PES pokazują, że dwie gry o tej samej dyscyplinie sportu mogą się różnić, to jednak nie chciało mi się wierzyć, aby NBA od Sony jakoś mnie chwyciło, skoro nie zrobiła tego najnowsza pozycja od EA. A jednak, po odpaleniu moje nastawienie zaczęło się zmieniać. Ale po kolei.
W trakcie filmiku wprowadzającego, możemy obejrzeć i posłuchać koszykarskiej legendy, czyli Wilta „Szczudło” Chamberlaina. Następnie naszym oczom ukazuje się, nie menu, ale ekran na którym wybieramy ulubioną drużynę i odwiecznego rywala. Następnie przechodzimy od razu do tworzenia swego koszykarskiego alter ego. Zaciekawiło mnie takie podejście do sprawy. Skoro jednak trzeba, to zająłem się stworzeniem swojego elektronicznego wcielenia. Opcji jest mnóstwo. Nie liczę tu tylko czysto fizycznych wariacji, jak kształt twarzy, budowa ciała i takie tam. Widać tam również pewne RPGowe zacięcie. Tworzonego koszykarza określa też masa atrybutów, które definiują, w których aspektach gry jest lepszy, a w których gorszy. Daje się też zauważyć swego rodzaju rekwizytornia. Można się odziać w różne skarpety, ochraniacze, czy opaski. Co prawda nie na początku, ale widać, że trakcie gry będzie można kupować te przybory. Ale widać też, że nie służą one tylko upiększeniu naszej postaci. Będą one dodawały pewne modyfikatory do naszych współczynników. Na przykład takie buty +3 do Wsadów. Brzmi to jak magiczny przedmiot z jakiegoś RPG, ale jest to dostępne w grze o NBA.
No właśnie…okazuje się, że NBA od Sony to tytuł z niewielkim „RPGowym” zacięciem. Prowadząc stworzonego przez nas koszykarza przez różne tryby gry, będziemy zyskiwać doświadczenie i Kredyty. Będzie można to zamieniać na mnóstwo rzeczy. Od wspomnianych już „magicznych” przedmiotów, przez koszulki, boiska, na podnoszeniu atrybutów kończąc. Im dłużej i lepiej gramy, tym lepszy staje się nasz zawodnik. Proste i w zasadzie ciekawe rozwiązanie. Nie bójcie się jednak. Fakt stworzenia własnego zawodnika nie skutkuje tym, że to tylko nim będziemy kierować w trakcie gry. Po prostu będziemy mieli „swojego człowieka” na parkiecie.
A jak się gra? Niezwykle łatwo…
Do dyspozycji mamy kilka trybów. Nieśmiertelną Quick Play, Sezon, Online i NBA Replays. O ile pierwsze tryby są w zasadzie jasne, to NBA Replays może brzmieć tajemniczo. Już spieszę z wyjaśnieniami. Twórcy gry dają graczom szansę pokazania się od najlepszej strony. Dokładnie zanalizowali zeszły sezon, po czym wrzucili go do gry obwarowując różnymi wyzwaniami. Te wyzwania, którym musi sprostać gracz, to nic innego jak szczególne osiągnięcia różnych graczy w poszczególnych meczach. A to ktoś zaliczył w meczu 12 asyst i ani jednej straty, a to rzucił 16 punktów w czwartej kwarcie. Gracz, aby posuwać się w tym trybie do przodu, musi po kolei dorównywać owym osiągnięciom. Niezły pomysł i całkiem grywalny. Co więcej, nie poprzestano na zeszłym sezonie. Mecze sezony 07/08 również są na bieżąco analizowane i co jakiś czas na serwer trafiają „scenariusze” z tego sezonu, którym też można stawić czoła.
W sezonie obok normalnych rozgrywek, warto wspomnieć o minigrach. Są to różnego rodzaju próby sił w dryblingu, wsadach, podaniach i rzutach. Można śrubować swoje umiejętności, choć przyznam, że ten mini tryb dość szybko mnie znużył.
No dobra. Tryby, trybami, ale co z mechaniką gry. Jest według mnie taka, jak całe NBA oglądane w telewizji. Szybka, gładka i widowiskowa. Gra jest bardzo arcade’owa, zrobiono wiele, aby gracz nie musiał się trudzić wykonując jakieś efektowne akcje. Wszystko jest na góra dwa wciśnięcia przycisków na padzie. Nigdzie na przykład nie widziałem łatwiejszych do zrobienia alley-oop’ów. Poza tym Sony zaimplementowało do gry najlepsze moim zdaniem rozwiązanie w kwestii rzutów. Kiedy naciska się przycisk rzutu, nad głową zawodnika pojawia się kolorowa skala. Od czerwonego do zielonego. Trzymanie przycisku powoduje zapełnianie się tej skali i jak się domyślacie, puszczenie przycisku na zielonym polu to rzut trafiony, na czerwonym pudło, a w pomarańczowych okolicach może być różnie. Skala ta jest zbudowana w oparciu o cechę zawodnika odpowiadającą rzutom. Jak gość jest cienki, to zielonego będzie malutko. Proste i rewelacyjne.
Grafika to jedno wielkie cudeńko. Gra działa w rozdzielczości 1080p i na odbiorniku Full HD wygląda rewelacyjnie. Boiska, stroje, zawodnicy i publika. Dodatkowo trzeba zaznaczyć, że ten graficzny fajerwerk działa płynnie. Twórcy utrzymują, że gra wyciąga stałe 60 fps, a ja nie znalazłem powodu, aby w to nie wierzyć. Ruchy zawodników są świetnie odwzorowane, choć zdarza się raz na sto lat lekki nienaturalny „przeskok”, kiedy przechodzimy z jednego ruchu, do drugiego.
Dźwiękowo też jest nieźle. Skrzypienie butów o parkiet, doping kibiców i dwaj rewelacyjni komentatorzy. Należy tu jeszcze wspomnieć o dźwiękowym umiejscowieniu naszego zawodnika w całej tej zabawie. Oczywiście, gdy komentator mówi coś o prawdziwych zawodnikach z NBA, wymienia ich z imienia i nazwiska. Czy to po udanej akcji, czy nieudanej. Tak samo podczas prezentacji pierwszej piątki, słyszymy kto wychodzi na parkiet. A co z zawodnikiem stworzonym przez nas na początku zabawy? Przecież nie mogę się spodziewać, że twórcy gry zaimplementowali moje imię i nazwisko. Dlatego, możemy nadać swojemu alter-ego przydomek, oczywiście wybierając go z listy. I to właśnie ten przydomek będziemy słyszeć podczas prezentacji, czy w trakcie meczu. Proste i rewelacyjne rozwiązanie, dzięki któremu jeszcze bardziej czujemy, że to my jesteśmy na parkiecie.
Podsumowując mogę napisać właściwie jedno. Choć wiele osób uważa NBA od Electronic Arts za wzór, to jednak ja skłaniam się ku produkcji Sony. Jest bardziej nastawiona na show, czyli to, co tak lubię oglądać w wykonaniu zawodników najlepszej koszykarskiej ligi świata. Tu nie trzeba łamac sobie palców i trenować skomplikowanych zagrywek. Tu po prostu się gra i czerpie z tego radość pełnymi garściami. I o to właśnie w tym wszystkim chodzi. Jednym zdaniem…NBA 08 I love this game!