Plusy:
+ jakość dźwięku
+ technologia SuperWide
+ cena
+ pilot
Minusy:
- rzadko, ale może się nie zmieścić na biurku
Soundbar to całkiem przyjemne urządzenie. Stara się nie zajmować dużo miejsca na biurku, zwykle mieści się pod monitorem, a i dźwięk bywa przyjemny. Kolejne tego typu urządzenie, które trafia w moje ręce to Sound Blaster GS5
„O kurczę, jakie to duże” – to była moja pierwsza myśl, kiedy zobaczyłem pudło. Druga myśl to oczywiście „That’s what she said”. GS5 zapakowany jest w spore czarne pudełko. Ostatnio na moim biurku gościł Stage SE Mini i w porównaniu to naprawdę było mini. W pudle zestaw kabli, w tym kabel zasilający (z mnóstwem wtyczek do różnych gniazdek), pilot, papiery i oczywiście sam soundbar. Muszę przyznać, że robi wrażenie.
Na początek garść technikaliów:
- Pasmo przenoszenia: 65–20,000 Hz
- Stosunek sygnału do szumu (SNR): 85 dB
- Typ złącza: Gniazdo AUX-in 3,5 mm, Wyjście Słuchawkowe, Wejście optyczne (TOSLINK), Bluetooth®, USB Audio (Type C)
- Moc wyjściowa: 30W RMS
- Moc szczytowa: 60W
- Kodek bezprzewodowy: SBC
- Wymiary (dł x szer x wys): 510 x 102,7 x 82,6 mm
- Waga: 1,5 kg
- RGB: do 16.8 milionów kolorów
No dobra. Technikalia ogarnięte, soundbar odpakowany. Jedziemy z testem.
Jak już wspomniałem pierwsze wrażenie jest naprawdę dobre. Duży soundbar, porządnie wykonany, elegancki, doskonale wkomponowuje się w to co zwykle leży na biurku. Muszę jednak przyznać, że z uwagi na ułożenie sprzętów na stanowisku, lepiej pasował u mojego syna niż u mnie. Mój monitor stoi w rogu biurka, przez co GS5 wystawał za bardzo na boki i wyglądało to kiepsko.
Po podłączeniu mamy oczywiście koncert barw, dzięki podświetleniu RGB, które bardzo ładnie oświetla nam biurko pod soundbarem. Oczywiście to jak ma się świecić ustawiamy w aplikacji. Ale to nie jedyna rzecz, jaką w tej aplikacji ustawimy. Mamy tu też na przykład różne profile akustyczne. Co ciekawe, jeśli odpalimy profil gamingowy, to do wyboru dostaniemy też „spersonalizowane” ustawienia pod różne gry. Na przykład do Cyberpunka 2077.
Dźwięk jaki płynie z Sound Blastera GS5 jest naprawdę dobrej jakości. Dobrze zbalansowane basy, średnie i wysokie tony. Filmy, muzyka, czy gry – przyjemność obcowania z tymi mediami dzięki GS5 jest naprawdę na wysokim poziomie. Dźwięk ma odpowiednią „wagę” wtedy kiedy trzeba i czystość pozwalającą na wychwycenie szczegółów w grze, czy podczas oglądania filmu.
Do tego mamy też technologię SuperWide, którą możemy odpalić w dwóch trybach: Near Field i Far Field. Jak same nazwy wskazują, tej pierwszej używamy, kiedy mamy GS5 na biurku pod nosem, a tej drugiej, kiedy urządzenie służy nam w salonie. Dzięki nim dźwięk staje się bardziej „otwarty” niż w standardowym ustawieniu. Oczywiście, trzeba to lubić.
Do tego, jeśli macie słuchawki z wtyczką 3,5 mm, możecie je podpiąć pod soundbar, żeby nie przeszkadzać innym.
Sterowanie jest bardzo proste. Na bocznej ściance urządzenia mamy pokrętło i przyciski. Jeśli używamy soundbara przy komputerze, to raczej w ten sposób będziemy najczęściej robić głośniej, ciszej, odpalać podświetlenie, czy uruchamiać tryb SuperWide. W końcu jest to na wyciągnięcie ręki.
Jednak jeśli GS5 będzie stało nieco dalej, na przykład podpięte do konsoli w salonie, to wstawanie może być uciążliwe. Dlatego dostajemy do ręki pilota. Bardzo miły dodatek.
Muszę przyznać, że zaskoczyła mnie cena tego soundbara. Przewidywałem coś koło 500 złotych, a okazało się, że można go kupić już za 299 złotych. Niezły Deal milordzie.
Wygląd: 4/5
Wykonanie: 4,5/5
Funkcje: 4/5
Stosunek ceny do jakości: 5/5
Ogólnie: 4,5/5
PODSUMOWANIE:
Bardzo dobry soundbar na każdą kieszeń. Niezła moc, czysty dźwięk, porządna budowa i fajny wygląd. 299 złotych może wygląda na dużo, ale za takie urządzenie, to naprawdę świetna cena.