TECHNO_semini

Creative Stage SE Mini – test soundbara

Plusy:
+ jakość dźwięku
+ jakość wykonania
+ cena
+ łączność BT i przewodowa
+ wygląd

Minusy:
- brak wewnętrznej baterii
- brak kabla z końcówką USB-A


Soundbar. Zwykle kojarzy się z czymś, co podłączamy do telewizora, żeby mieć miodzio dźwięk w filmach i czasem grach. Jednak coraz częściej soundbary są dedykowane komputerom i konsolom. Tak jak na przykład dzisiejszy bohater, czyli Creative Stage SE Mini.

DSC00285

Pudełko, w które jest zapakowany soundbar od Creative jest niewielkie. W końcu to listwa, która można położyć pod monitorem, a w nazwie ma słowo Mini. W środku Soundbar, jeden kabel USB-C i papierologia. W sumie niewiele.

DSC00286

Zanim o samym soundbarze, kilka rzeczy technicznych.

  • Moc wyjściowa: do 12 W RMS
  • Całkowita moc szczytowa systemu: 24 W
  • Pasmo przenoszenia: 68 Hz–20 kHz
  • Stosunek sygnału do szumu (SNR): ≥ 75 dB
  • Maksymalna moc wyjściowa RF: 7 dBm
  • Bluetooth 5.3
  • Interfejs ładowania: USB-C
  • Wymiary (dł. × szer. × wys.): 410 x 82 x 63 mm
  • Waga: 0,73 kg

Urządzenie prezentuje się świetnie. Z jednej strony w pewnym stopniu poręczne, bez problemu zmieści się na biurku. Z drugiej nie jest to jakiś mikroskopijny głośniczek, tylko solidny głośnik, który obiecuje porządne brzmienie.

DSC00287

Czarna, matowa plastikowa obudowa przyciąga wzrok. Doceniam odejście od błyszczącej powierzchni, która zbiera kurz i odciski jak opętana. Podoba mi się też kształt. Ma w sobie pewną ostrość, ale jest też elegancki. 

Z przodu mamy siateczkę kryjącą za sobą głośniki i diodę. Z prawej strony pokrętło głośności, duży przycisk łączności BT, a także gniazdo na słuchawki. Z tyłu natomiast mamy gniazdo USB, które pełni jednocześnie rolę zasilania, jak i łączenia urządzenia po kablu. Przyznam, że nieco zdziwił mnie fakt, że stosunkowo niewielki soundbar, który można używać bezprzewodowo nie został wyposażony w baterię, aby całkowicie odciąć się od kabli (choć przez jakiś czas).

DSC00288

Drugim problemem jaki mam z ładowaniem po kablu jest fakt, że kabel dołączony do zestawu do USB-C do USB-C. Nie ma zatem możliwości odłączenia go bezpośrednio pod standardową ładowarkę, jakich wiele na naszych biurkach. Trzeba albo kupić przejściówkę, albo nową ładowarkę, albo inny kabel.

Łączność Bluetooth przebiega bez problemu. Uruchamiamy parowanie w komputerze, przyciskamy wielki przycisk na soundbarze i wciągu kilku sekund dzieje się magia. Miła pani w urządzeniu oznajmia, że „bluetooth connected” i można się bawić.

DSC00289

Dźwięk jest bardzo dobrej jakości. Czysty i wystarczająco głośny. Głośność można zmieniać pokrętłem na soundbarze, więc warto mieć go w zasięgu ręki.

Ogólnie rzecz ujmując, jeśli chodzi o wrażenia dźwiękowe naprawdę było świetnie. Zarówno w grach, jak i przy oglądaniu filmów, słuchaniu muzyki, czy oglądaniu stand-upów. Muszę przyznać, że byłem pozytywnie zaskoczony jakością i mocą dźwięku płynącego z tak niewielkiego urządzenia. 

DSC00290

Basy są porządne, ale i nieźle zbalansowane, dzięki czemu nie dominują za bardzo. Soundbar świetnie sprawdza się przy słuchaniu różnych gatunków muzyki (u mnie to zwykle cięższe brzmienia, ale też trochę soundtracków z gier). Dialogi w filmach są czyste i wyraźne. Tło dźwiękowe w grach też sprawia radochę płynąc z tego urządzenia.

No i ta cena. 199 złotych. Jasne, soundbar nie jest duży i nie ma tylu wbudowanych technologii, co inne modele, ale to nadal świetna cena za takie urządzenie.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post

Wygląd: 4/5
Wykonanie: 4/5
Funkcje: 2/5
Stosunek ceny do jakości: 3,5/5
Ogólnie: 3,5/5

PODSUMOWANIE:

Creative Stage SE Mini to naprawdę niezły soundbar za przystępną cenę. Jasne, wycięto z niego kilka technologii używanych w innych modelach, ale 199 złotych to świetna cena. Jeśli szukacie porządnego soundbara do komputera, konsoli, czy nawet tabletu, chcecie porządnej jakości dźwięku i nie potrzebujecie zbędnych wodotrysków, to jest sprzęt nad którym warto się pochylić.

Leciwy już człowiek. Rocznik 76, XX wieku. Niektórzy mówią, że trzeba już złomować, ale się nie daje. Ciągle działa, dzięki swoim najlepszym cechom charakteru, czyli złośliwości i wyjątkowej wredocie. Prywatnie szczęśliwy mąż i ojciec. Córka Oliwia, urodzona na początku 1999, syn Gabriel urodzony na początku 2008 roku, żona Żaneta...nie powiem kiedy urodzona...w każdym razie ma 18 lat (wartość prawdziwa niezależnie od tego kiedy to czytacie :P).

Komentarze