Plusy:
+ cena
+ wielkość
+ dwustronny Noise Cancel
+ wbudowany korektor dźwięku
Minusy:
- pełne możliwości tylko na PC
Karta dźwiękowa zwykle kojarzy się z czymś, co wkładamy do środka komputera. Ale czasem nie da się nic do środka już wetknąć, albo nie o komputer nam chodzi. Wtedy z pomocą przychodzi zewnętrzna karta dźwiękowa. Taka jak Creative Sound Blaster Play! 4.
No dobra, dokładnie rzecz ujmując jest to przenośny przetwornik analogowo-cyfrowy (DAC) typu plug-and-play. Bardzo przenośny, bo wielkości pendrive’a, który schowamy w kieszeni. Niewielkie pudełeczko, w którym do mnie przyjechał skrywało sam przetwornik, przejściówkę USB-C na USB-A i trochę papierologii.
Wygląd nie powala. Niewielkie rozmiary, króciutki kabel do podłączenia urządzenia do komputera, czy jakiegoś urządzenia mobilnego, gniazdo słuchawkowe 3,5 mm, dwa przyciski (jeden do wyciszania mikrofonu, drugi do włączenia wbudowanego korektora) i dwie diody. Tyle.
Zanim napiszę coś o użytkowaniu tego urządzenia kilka słów o technikaliach.
- Platforma: USB 2.0, USB 3.0, USB-C
- Opcje wejść (główne): 1 wyjście słuchawkowe ⅛″ (4-stykowe, CTIA)
- Wzmacniacz słuchawkowy: Obsługiwana impedancja słuchawek: 16–150 omów
- kanał wyjściowy: Stereo
- Technologie audio: CrystalVoice
- Obsługiwane systemy operacyjne: System operacyjny macOS X 10.14 lub nowszy, Windows® 10 Ver 1703
- Wierne odtwarzanie dźwięku: Do 24-bitowe / 192kHz
- DAC: Zakres dynamiczny (stereo): 110 dB
- Zasilanie: Zasilanie przez port USB, USB-C
- Waga: 8,3 g
- Wymiary: 138 x 16 x 8,2 mm
Czas użyć tego maleństwa.
Podłączenie jest banalnie proste. Do urządzeń mobilnych po prostu podpinamy kartę i tyle. Do komputerów oczywiście też, ale tu mamy jeszcze możliwość zainstalowania pakietu oprogramowania Creative, które dopakuje nam działanie sprzętu.
A to dopakowanie jest niczego sobie. Mamy VoiceDetect,, które automatycznie wycisza mikrofon, gdy przestajemy mówić i „odcisza” kiedy zaczynamy. Oczywiście można też wyciszyć go sprzętowo, przyciskiem na donglu, jeśli chcemy coś powiedzieć, ale niekoniecznie chcemy,, aby poszło to w eter (na przykład mówimy do kogoś obok nas).
Mamy też Noise Clean, czyli system filtrujący wszelkie hałasy. Co ważne działa on w dwie strony. Czyli nie pozwala dziwnym odgłosom z naszego pokoju dolecieć do innych rozmówców, ale i filtruje te odgłosy u nich, dzięki czemu nie wkurza nas kosiarka za oknem kogoś, z kim rozmawiamy.
Urządzenie ma też wbudowany korektor z dwoma trybami dźwięku. Dynamic i Bass Boost. Przełącza się je przyciskiem na urządzeniu i muszę powiedzieć, że działają bardzo dobrze jak na schowane w tak niewielkim „opakowaniu”
Generalnie jedynym problemem, czy zgrzytem jaki mam w kwestii Sound Blaster Play! 4 jest fakt,, że jedynie używając go na laptopie/komputerze jesteśmy w stanie wyciągnąć z niego maksimum funkcjonalności, z uwagi na oprogramowanie. Chciałoby się mieć taki zestaw funkcji czysto sprzętowo. No ale to nie w tym przypadku.
Niewątpliwym plusem jest tuż też cena. Na stronie Creative możemy to kupić za 119 złotych.
Wygląd: 3/5
Wykonanie: 4/5
Jakość dźwięku: 4/5
Stosunek ceny do jakości: 3/5
Ogólnie: 3,5/5
PODSUMOWANIE:
Niewielki i nieźle działający przetwornik, za niewielkie pieniądze. Przyda się wielbicielom czystych rozmów biznesowych, ale i dla gracza znajdzie się tu coś ciekawego. Jasne, nie ma tu co oczekiwać dźwiękowych wodotrysków, ale z Sound Blaster Play! 4 ucieszą się Wasze uszy i portfel.