modecom_volcano_blade_test_ggk

Modecom Volcano Blade – test klawiatury

Plusy:
+ kompaktowa
+ cicha
+ wygodna
+ efektowna

Minusy:
- niewielki rozmiar może wymagać przyzwyczajenia
- nieco za droga jak na to co prezentuje


Modecom atakuje co chwilę segment rynku akcesoriów komputerowych dla graczy. Tym razem w moje ręce trafiła ich klawiatura mechaniczna Modecom Volcano Blade. Czym się wyróżnia na tle innych mechaników?

Wielkością. To pierwsze słowo, jakie pojawia się w głowie, po zobaczeniu tego urządzenia. Volcano Blade to klawiatura TKL, czyli bez bloku numerycznego i wszystkich innych „bajeranckich” klawiszy. Samo mięso. Do tego zastosowano w niej niski profil klawiszy. Sprawia to, że na pierwszy rzut oka klawiatura wygląda, jak pierwsza lepsza membranówka (o ile pierwsza lepsza membranówka ma aluminiowe wykończenie i czerwone podświetlenie). To sprawia, że osoby, które przesiadają się na ten model ze zwykłych membran, mają spokojniejsze wejście w świat klawiatur mechanicznych.

blade2

Klawiatura naprawdę jest mała. Jej wymiary to 354 x 127.5 x 22.5 mm, a waga 520 g. W pudełku poza nią znajdziemy tylko półtora metrowy kabel do połączenia z komputerem. Właśnie, kabel. Nie jest na stałe mocowany do klawiatury, tylko luzem. Wtyk, który podłączamy do Volcano Blade, to znany z telefonów microUSB. Osobiście nie jestem fanem latających luzem elementów urządzenia. O kablu bardzo łatwo zapomnieć, jeśli sprzęt zabiera się gdzieś ze sobą. A fakt, że mamy tu do czynienia z popularnym formatem kabla niekoniecznie ratuje sytuację. Kable używane w telefonach są zwykle krótsze i niekoniecznie muszą się tu sprawdzić.

Klawiatura ma tez malutki problem ze stabilnością. Pod spodem znajdziemy dwie gumowe stópki i dwie rozkładane nóżki. Niestety, kiedy nóżki są schowane, całość dość łatwo przesuwa się po biurku. Wystawienie nóżek nieco poprawia sytuację, jednak nie w stu procentach. Szkoda, bo klawiatura, która jest skierowana do graczy powinna leżeć na podłożu nieruchomo. Każde przesunięcie w trakcie gry, to stracone życie, punkty, lub inne ważne rzeczy.

blade1

W modelu, który miałem do dyspozycji zastosowano przełączniki Kalih Slim Brown. Muszę przyznać, że działały niesamowicie. W połączeniu z niskim profilem klawiszy, dawały uczucie pracy na membranie, z precyzją mechanika. Klawiatura jest bardzo cicha jak na standardy mechaniczne.

Jest też niesamowicie wygodna, zarówno do pracy jak i do grania. Co prawda trzeba się nieco przyzwyczaić do niewielkich wymiarów, ale tu łatwiej mają osoby przyzwyczajone do pracy na laptopach. Ja przez chwile miałem problem po odłączeniu swojej pełnej klawiatury, ale dość szybko byłem w stanie złapać co, gdzie i jak.

Brązowe przełączniki zastosowane w modelu, który testowałem są niesamowicie przyjazne dla użytkownika. Z jednej strony na tyle czułe, aby dać odpowiednio niski czas reakcji w grach, a drugiej na tyle „oporne”, aby oparcie palców na klawiszach nie spowodowało przypadkowego ich wciśnięcia. No i ta cicha praca, będą ca dzieckiem Kalih Brown i niskiego profilu klawiatury. Świetna rzecz.

blade3

Do urządzenia można oczywiście pobrać odpowiednie oprogramowanie, które pozwoli na ustawienie kilku rzeczy. Tworzenie makr, ustawienie czasu reakcji klawiszy, odświeżanie USB i oczywiście zarządzanie oświetleniem. A właściwie podświetleniem. Volcano Blade dostało czerwone podświetlenie, będące znakiem rozpoznawczym Modecom, ale dzięki oprogramowaniu można ustawić efekty, które będą cieszyć nasze oczy.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post

Wygląd 4/5
Wykonanie 4/5
Funkcje 3/5
Stosunek ceny do jakości 3/5
Ogólna 3,5/5

PODSUMOWANIE:

Ogólnie Modecom Volcano Blade, to ciekawa propozycja dla osób, które przesiadają się z małych membran na gamingowe mechaniki. Jeśli potrzebujecie czegoś naprawdę kompaktowego, ale jednocześnie porządnego, to Volcano Blade może być dobrym rozwiązaniem. Jedyne, co mnie razi to cena. Przy kwocie niemal 300 złotych można też upolować nieco „poważniejszą” klawiaturę mechaniczną. Ale jeśli nie będzie Was to przerażać, to łapcie Modecom Volcano Blade.

Leciwy już człowiek. Rocznik 76, XX wieku. Niektórzy mówią, że trzeba już złomować, ale się nie daje. Ciągle działa, dzięki swoim najlepszym cechom charakteru, czyli złośliwości i wyjątkowej wredocie. Prywatnie szczęśliwy mąż i ojciec. Córka Oliwia, urodzona na początku 1999, syn Gabriel urodzony na początku 2008 roku, żona Żaneta...nie powiem kiedy urodzona...w każdym razie ma 18 lat (wartość prawdziwa niezależnie od tego kiedy to czytacie :P).

Komentarze