W dniach 12-15 marca mogliśmy w Katowicach po raz drugi brać udział w światowych finałach Intel Extreme Masters. Impreza o najwyższym poziomie, z iście mistrzowskim poziomem rozgrywek, a przy tym również towarzyszące wydarzenia, jak IEM Expo oraz ESL One – wszystko w jednym miejscu i gotowe na doping i odwiedziny polskiej widowni!
Po raz trzeci IEM zawitał do Katowic, ale był to drugi finał światowy. Zostaniemy jeszcze przy wyliczeniach: pierwszy raz wykorzystano, poza Spodkiem, Międzynarodowe Centrum Kongresowe, czyli MCK. Sam budynek, a właściwie hala wzbogacona o sale konferencyjne, został oddany do użytku chwilę przed IEM i była to pierwsza impreza zorganizowana w tym miejscu. W związku z tym pojawiło się kilka uciążliwych szczegółów technicznych, ale do tego jeszcze wrócimy.
Powiększenie dostępnej powierzchni o wspomniane MCK pozwoli przebudować i rozbudować całą strukturę finałów IEM. Przede wszystkim Spodek został „zredukowany” do zaledwie głównej sceny: przełożyło się to na zwiększenie ogólnej liczb miejsc dostępnych dla widzów podczas głównych rozgrywek i finałów. Sama arena również robiła wrażenie, gdyż była niemal dwukrotnie większa od ubiegłorocznej. Zobaczcie zresztą sami, jak prezentował się Spodek podczas ceremonii otwarcia finałów Intel Extreme Masters 2015.
Po tym krótkim wstępie do gry przystąpiły drużyny League of Legends. Już dzień wcześniej zmagania rozpoczęły się w MCK, które stanowiło arenę dla potyczek w StarCraft 2 oraz Counter-Strike: Global Offensive. Przyznam, że sceny nie robiły większego wrażenia. W przypadku StarCraft 2 było widać spadek popularności w stosunku do poprzednich lat i małą liczbę miejsc siedzących. Natomiast CS:GO został wyraźnie źle oszacowany przez samych organizatorów: miejsc było zbyt mało, a publiczność w momentach ważniejszych meczy wypierała wystawców ze stoisk sąsiadujących ze sceną. Drobnym faux pas był również brak miejsc dla mediów – takowe pojawiły się dopiero w piątek wieczorem, a ich umiejscowienie sprawiło spore problemy z dotarciem. Pomiędzy scenami, które znajdowały się w dwóch przeciwnych brzegach hali – za co należą się gratulacje organizatorom: nie było niemal żadnych problemów z dźwiękiem – umiejscowione zostały stoiska wystawców i sponsorów całego IEM. Wspomniałem, że nie było „niemal” żadnych problemów z dźwiękiem właśnie z powodu stoisk. W przypadku CS:GO jeden z wystawców zdecydował się na próby walki z komentatorami i za każdym razem próbował ich przekrzyczeć. Kiepska to reklama.
Takie podejście sprawiło, że momentami czułem się, jak podczas Poznań Game Arena, czyli zwykłej imprezy targowej. Nazwa, czyli IEM Expo, sporo wyjaśniało, a same stoiska starały się dotrzymać kroku całemu wydarzeniu, wokół którego przecież się kręciły. Dzięki temu na stoiskach poszczególnych wystawców można było spotkać zawodników ze znanych drużyny CS:GO, LoL, a także innych. Większość zdecydowała się również na atrakcje związane bezpośrednio z popularnymi tytułami: czy to poprzez organizowanie małych mistrzostw dla odwiedzających, czy też pojedynków jeden na jeden z gwiazdami, a nawet w ramach konkursów komentatorskich.
Sama atmosfera towarzysząca wydarzeniom była wspaniała. Nie ukrywajmy: kibice i odwiedzający w dużej mierze kształtują takie imprezy jak IEM. W tym przypadku każdy na widowni był przyjazny, można było bez problemu nawiązać dialog nawet z nieznajomymi na temat danej gry. Wszystkich jednoczyło kibicowanie i to było jedno z najpiękniejszych doznań podczas IEM Katowice. Owszem: zdarzały się grupki, które zamiast brać udział w święcie graczy polowały na YouTuberów lub innych celebrytów, którzy pojawili się na terenie MCK i Spodka: cały czas obecny był wianuszek wielbicieli poszczególnych autorów w okolicach pomieszczeń przeznaczonych dla mediów. Nie zabrakło jednak fanów drużyn i zawodników, którzy po każdym meczu szturmowali barierki przy scenie, żeby zdobyć zdjęcie lub autograf ulubionego gracza lub całego zespołu.
Standardowa relacja z podziałem na dni, opisem zwycięzców, niepowodzeń organizatora i zdecydowanych sukcesów byłaby zbyt sztampowa. W związku z tym, po tym przydługim już wstępie, chciałbym Wam przedstawić powody, dla których na IEM musicie się wybrać, jak i potknięcia, które, mam nadzieję, nie powtórzą się za rok.
5 powodów, dla których musicie być na finałach Intel Extreme Masters:
- Gracze, drużyny, poziom rozgrywek.
Jeśli jesteście prawdziwymi kibicami e-sportu, to nie możecie podarować sobie okazji, aby na żywo spotkać i zobaczyć najlepszych graczy na świecie. Tym bardziej, kiedy są na wyciągnięcie ręki, tuż-tuż obok, czyli na naszej ziemi ojczystej. Jeśli jesteście niedzielnymi fanami, którzy kojarzą gry, ale z rozpoznaniem twarzy najlepszych Koreańczyków w StarCraft 2 macie problem, to i tak powinniście zobaczyć te rozgrywki na żywo. Sprawność, prędkość, a także większość zagrywek poszczególnych drużyn czy zawodników robi wrażenie. Szczególnie, że wiele zespołów nie ujawnia się z taktykami lub kluczowymi strategiami aż do finałów wielkiego turnieju.
- Atmosfera.
Intel Extreme Masters to prawdziwy Mundial dla graczy. Z jedną bardzo ważną różnicą: nie ma tutaj żadnych sprzeczek czy różnic między kibicami oraz graczami. Widać to zwłaszcza po zżyciu profesjonalnych graczy, którzy konkurują tylko na scenie, a poza nią są serdecznymi znajomymi. Również kibice zdali się brać z nich przykład, bo nie napotkałem żadnych zachowań, przynajmniej związanych bezpośrednio z e-sportami, które byłyby podstawą kłótni lub agresji uczestników. Ba! Wszyscy na widowni zachowują się kulturalnie, wymieniają wiedzą na temat gier, tłumaczą zagrywki, strategie, zachowania zawodników. W końcu wszyscy jesteśmy graczami i jest to święto dla nas.
- Targi i imprezy towarzyszące.
IEM to rozrywki od południa do późnych godzin wieczornych, czyli adrenalina non-stop. Jednak nie brakuje miejsc, gdzie możemy na spokojnie odpocząć od intensywnych wydarzeń na stoiskach poszczególnych wystawców. Wiele firm przygotowuje również specjalne wydarzenia na swoich miejscach i informują o nich z dużym wyprzedzeniem na swoich fanpage’ach lub stronach. Dla sporej grupy osób będzie to świetna okazja do wypróbowania w praktyce sprzętu, który mają zamiar zakupić, dla innych możliwość zapoznania się z nowinkami technicznymi, a nawet zrobienia zakupów po preferencyjnych cenach.
Impreza związana z grami bez nawet szczątkowej ilości cosplay’u odbyć się nie może. W przypadku IEM organizatorzy poszli o krok dalej: zorganizowany został oficjalny konkurs dla osób, które planowały się przebrać. Poziom był bardzo wysoki, ale nie zabrakło również innych cosplayerów na terenie Spodka i MCK – dzięki temu całe wydarzenie było jeszcze bardziej barwne i interesujące. Szczególnie dla osób, które chciały mieć zdjęcie ze swoim ulubionym bohaterem.
- Tworzenie historii.
Z roku na roku Intel Extreme Masters jest coraz większe. Powiększa się również świadomość społeczna i mediów mainstreamowych odnośnie gier komputerowych, które przestają być „rozrywką dla dzieci”. Każdy uczestnik IEMu pokazuje, że stereotyp gracza, z którym nadal stykamy się przecież w mediach, jest już dawno nieaktualny. Każdy przybywający dokłada w pewien sposób swoją cegiełkę do propagowania e-sportu. Nie wspominając, że zdziera gardło kibicując, niczym podczas finałów meczu piłkarskiego czy siatkarskiego. Intel Extreme Masters każdego roku jest wydarzeniem historycznym, a tę historię tworzą nie tylko drużyny, ale również uczestnicy.
3 rzeczy, które należałoby poprawić:
- Przepływ uczestników.
MCK dopiero zostało otwarte i brakuje jeszcze pewnych elementów wykończenia, między innymi połączenia ze Spodkiem. Spowodowało to bardzo wiele problemów, szczególnie dla osób, które chciały się płynnie przemieszczać pomiędzy dwoma obiektami. Mam tu na myśli między innymi cosplayerów, graczy i prasę, gdzie szczególnie dotknięta była ta pierwsza grupa. Wykorzystanie specyficznych materiałów, które są podatne na wodę, raczej uniemożliwi bezstresowe przejście między szatnią w Spodku i halą MCK. Również uczestnicy, którzy posiadali bilety, nie kryli niezadowolenia po zamknięciu przez ochronę wejść do MCK na około 40 minut: spory tłum utknął wtedy w deszczu na placu pomiędzy dwoma obiektami. Kolejną rzeczą jest stosunkowo mała scena poświęcona Counter-Strike: Global Offensive, szczególnie przy obserwowanym wzroście popularności gry i polskiego zespołu Virtus.Pro – tłumy stojące po bokach widowni skutecznie blokowały przejście i stoiska sąsiadujące.
- Ochrona.
Powiedzmy sobie wprost: spora część ochroniarzy zachowywała się nieprofesjonalnie i nie wiedziała, kogo i czego pilnuje. Nie chodzi mi o elokwencję i wiedzę o finale, ale świadomość o przepustkach i miejscach, do których posiadacze danych mogą wejść, byłaby bardzo wskazana. Również kilkukrotnie zdarzało mi się być świadkiem zachowań nieprofesjonalnych, gdzie funkcjonariusze wyraźnie się pogubili lub nie umieli zapanować nad tłumem czy nawet jedną osobą.
- Komunikacja i oznaczenia.
Niewiedza ochrony to jedno, bo przecież nie są informacją turystyczną. Przydałyby się jednak jakiekolwiek oznaczenia związane z poszczególnymi scenami, wydarzeniami, konferencjami, przejściami, etc. Owszem: mapki były dostępne niemal w każdym miejscu, ale na nich oznaczone zostały jedynie poszczególne stoiska, sceny oraz widownie – niestety, bez stosownych barw dla miejsc prasowych, co powodowało momentami nieporozumienia z ochroną. Aplikacja ESL Katowice na Androida nie spełniała swojej funkcji: wyniki były aktualizowane zbyt rzadko, nie pojawiały się w niej informacje o ewentualnych opóźnieniach oraz imprezach towarzyszących, jak konkurs cosplay. Dodatkowo ograniczenie jej jedynie do urządzeń z systemem Android 4.4 i wyższym zawęziło skutecznie zasięg odbiorców, więc sporo osób błądziła po terenie Spodka i MCK pytając o wyniki lub godziny następnych pojedynków.
Podsumowanie
Organizatorzy Intel Extreme Masters z roku na rok poprawiają wizerunek graczy, a także rozbudowują wydarzenie w Katowiacach. W tym roku wprowadzone zostały konferencje po finałach rozgrywek. Szkoda, że jedynie po meczach kończących blok danej gry w niedzielę, ale jest to bardzo dobry początek i mam nadzieję, że pomysł zostanie dalej rozwinięty, a konferencje pomeczowe staną się standardem również dla obleganych pojedynków w fazie grupowej. Miejmy tylko nadzieję, że na przyszłorocznej edycji nie zabraknie tłumaczy oraz poprawionego przepływu informacji. W końcu kolejny IEM może być tylko lepszy!
Nie zapominajmy o zwycięzcach w poszczególnych finałach Intel Extreme Masters oraz ESL One. W League of Legends zwyciężyła amerykańska drużyna Team SoloMid po dosyć jednostronnym pojedynku z chińskim Team WE. W StarCraft 2 najsilniejszym zawodnikiem okazał się Koreańczyk Sung Wook Joo, czyli Zest z zespołu KT Rolster, który w finale pokonał swojego rodaka Cho Sung Ho, znanego jako Trap, wynikiem 4:1. ESL One Katowice 2015 zakończył się zwycięstwem Fnatic, które tym samym stało się pierwszą drużyną, która dwukrotnie tryumfowała w majorach, czyli turniejach współorganizowanych przez Valve. Polacy z Virtus.Pro zakończyli sklasyfikowani na miejscu 3-4, po przegranej właśnie z Fnatic w półfinale.
Do zobaczenia za rok!