Ocena: 8,0
Plusy:
+ klimat noir
+ fajny humor
+ polska wersja językowa
+ to jest prawdziwy Wonderbook
Minusy:
- za krótka
- trochę problemów z wykrywaniem książki
Kiedy Sony pokazało pierwszą grę „napędzaną” kontrolerem w kształcie książki, poczułem pewną ekscytację. Nareszcie coś, przed czym spokojnie posadzę syna i nie będę się obawiał, że brak wprawy w obsłudze pada będzie mu przeszkadzał. Zderzenie z rzeczywistością okazało się nieco mniej ciekawe. Gra oczywiście była fajna, choć okazała się nieco inną produkcją, niż oczekiwałem.
Teraz Wonderbook uderza ponownie, przedstawiając przygody detektywa Diggsa, który musi rozwiązać zagadkę zabójstwa swojego kumpla.
Tak, wiem co myślicie. Zabójstwo kumpla? To nie brzmi jak gra dla dzieci. Spokojnie. Detektyw Diggs, jest gąsienicą (czy jakimś innym robakiem), jego kumpel to Humpty Dumpty – czyli jajko, a cała akcja dzieje się w mieście zwanym Książkowo. Mieszkają tam różne postacie z książek, przy czym nie mam tu na myśli wyłącznie bajek, bo oprócz Humpty’ego, czy Trzech Świnek, spotkamy tam też Franka, czyli Frankensteina. Pozwala to twórcom gry na niesamowitą żonglerkę postaciami i akcją.
No dobra, Humpty się potłukł, a detektyw Diggs Molek musi rozwiązać tę sprawę, bo ktoś go perfidnie wrabia. Na szczęście nie działa sam, bo do pomocy ma gracza. Fajne jest to, że nasz bohater jest tego świadom, rozmawia z graczem, prosi go o pomoc, a nawet przedstawia go innym napotkanym postaciom.
Detektyw Diggs, korzysta z Wonderbooka w trakcie rozgrywki zupełnie inaczej niż robiła to Księga Czarów. Zrezygnowano tu z wykorzystania PS Move i przeniesiono cały „ciężar” bycia kontrolerem właśnie na książkę. Stało się to możliwe, dzięki bardzo sprytnej budowie lokacji w grze. Budynki, latarnie, samochody i wszystko inne pojawia się na książce w taki sam sposób, jak w książeczkach dla dzieci, które po otwarciu ujawniają złożoną wcześniej „trójwymiarową” konstrukcję. Tak ja w tych książkach, tak i w grze, lokacja jest przyczepiona do książki i w pełni trójwymiarowa. Oznacza to, że jeśli gracz odwróci książkę, to zobaczy ulicę z innej strony, albo zobaczy co kryje się za ścianą. Z tych właściwości korzysta gra. Aby rozwiązywać zagadki w poszczególnych miejscach, Diggs prosi gracza, aby ten obrócił książkę, pochylił do kamery, potarł kartkę, a czasem nawet lekko przymknął kartki. To jest prawdziwy Wonderbook, a nie machanie różdżką.
Co więcej ten mechanizm rozgrywki jest dużo łatwiejszy niż wykonywanie gestów PS Move, dzięki czemu, do gry mogą zasiąść bardzo młodzi gracze.
Z drugiej strony gra oferuje więcej ciekawych rozwiązań niż Księga Czarów. Widać to chociażby po Trofeach. To nie jest gra, która sama wbija platynę. Tu trzeba czasem pomyśleć, albo pokierować zwykłą ciekawością. To świetne rozwiązanie, bo gra nagradza pomysłowość gracza. Może nie jest to kwestia innego poprowadzenia rozgrywki, ale zawsze jest szansa, że zadzieje się coś wesołego.
Humor zresztą jest tu dość ważny, tak samo jak klimat całej rozgrywki. Diggs ma cięty język i jego riposty są miejscami naprawdę błyskotliwe i pozwalają się uśmiechnąć. Oczywiście humor nie jest ciężki, czy jak to niekiedy bywa w produkcjach dla dzieci, pełen zawoalowanych odniesień do erotyki i ogólnego dorosłego „contentu”. Do tego należy dołożyć nietypowy w dziecięcych produkcjach klimat noir. Tak rewelacyjnego kryminału dla dzieci, czerpiącego z najlepszych wzorców, jeszcze nie widziałem. Majstersztyk, który działa na gracza muzyką, otoczeniem, światłem i zachowaniem postaci. Perełka.
Pochwalić tu też trzeba polską wersję językową. Artur Żmijewski jest rewelacyjny. Zero teatralności, sto procent klimatu. Wielkie brawa.
Detektyw Diggs oczywiście nie ustrzegł się kilku problemów. Ten najczęstszy dotyczy słabego rozpoznawania książki przez PS Eye. Dzieje się tak zwykle w wyniku niedostatecznego oświetlenia książki, choć przyznam, że do dzisiaj nie rozumiem jak w jednym momencie książka może być dostatecznie oświetlona, a sekundę później już nie. To zresztą bardziej przypadłość PS Eye, niż gry, ale drażni.
Kilka razy gra bez widocznego powodu się zacięła. Nie było informacji o „zgubieniu” książki przez kamerę, czy podobnych rzeczy. Po prostu powinienem przejść na kolejną stronę, a gra nie chciała jej odblokować. Powrót na poprzednią pokazywał stan lokacji po ukończeniu zadania, a dalej było pusto. Pomagał tylko restart.
Trochę martwi czas trwania gry. To zabawa na jakieś cztery godziny. Oczywiście dziecku może to zająć dłużej, bo czasem mu coś nie wyjdzie i będzie musiało powtarzać sekwencję. Tu kolejny plus. W grze nie da się zginąć. Jeśli coś nie wyjdzie, po prostu powtarza się dany moment do skutku. Dzięki temu, dzieciaki nie mają poczucia, że gra je karze za błędy.
Tak czy inaczej mogę napisać tylko jedno. Detektyw Diggs pokazuje jak naprawdę powinno się robić gry oparte na Wonderbook. Książka powinna grać w nich główną rolę, tak jak robi to tutaj. Plus oczywiście fajna historia. Mam nadzieję, że Diggs to pierwsza z wielu tego typu historyjek na Magiczną Księgę Sony.