feat-world-of-tanks-x360

World of Tanks: Xbox 360 Edition – recenzja gry


Szczerze przyznam, że nie potrafiłem zrozumieć fenomenu kryjącego się za World of Tanks. Ze sporym zdziwieniem przysłuchiwałem się rozmowom opętanych przez czołgi znajomych, którzy godzinami rozprawiali na temat złota, drzewek rozwoju i oczywiście stalowych, śmiercionośnych maszyn na gąsienicach. Grając wyłącznie na konsoli, czułem się bezpiecznie izolowany od produkcji białoruskiego studia Wargaming.net. Pech chciał, że kolejnym poligonem dla domorosłych pancernych stał się Xbox 360. Czy pech jest tu adekwatnym słowem? Ze zdziwieniem odkryłem, że niekoniecznie.

DAROWANEMU KONIOWI…

Nie muszę chyba nikomu z Was tłumaczyć znaczenia pojęcia free2play, bowiem nauka języka angielskiego stała się w naszym kraju dobrem powszechnym. Ten model biznesowy znalazł w ostatnim czasie rzesze zwolenników, którzy bez ponoszenia opłat mogli oddawać się szaleństwu w wirtualnych światach. Czy rzeczywiście mamy do czynienia z deweloperami-filantropami, którzy dla dobra idei pracują za przysłowiowe „Bóg zapłać”? Tak, oczywiście… jak to było z tym świstakiem i sreberkami? Kapitalizmowi nie była w stanie oprzeć się nawet Białoruś, której ustrój polityczny był przez nas wałkowany kilkadziesiąt lat temu, więc mity o darmowych grach możemy odłożyć na półkę z bajkami dla podrostków.

rec-world-of-tanks-x360-09

Zarabiać jakoś trzeba, dlatego też twórcy tytułów f2p opracowali kilka skutecznych metod wspomagających monetyzację. Mogą to być sporadycznie wyświetlane reklamy, w czym prym wiodą producenci niezależnych gier na urządzenia mobilne, ale trzon większości dużych tytułów stanowią mikrotransakcje. Termin ten nie cieszy się pośród graczy zbyt wielką estymą, ale czemu się dziwić, skoro w ostatnich latach drenaż portfeli zrobił się odrobinę zbyt nachalny? Sam nie jestem w stanie zaakceptować ukrytych kosztów w grach, za które muszę płacić standardowe stawki, a jak wiemy, w przypadku konsol nie są one niskie. Jeszcze gorszym nawykiem deweloperów jest zbyt widoczne faworyzowanie graczy, którzy częściej niż inni sięgają do kieszeni po zwitek banknotów. Zjawisko to szybko dorobiło się własnej, nie przynoszącej chluby nazwy pay2win.

rec-world-of-tanks-x360-08

Przejdźmy zatem do meritum, czyli World of Tanks. Studio Wargaming.net bardzo dokładnie przemyślało wszystkie aspekty związane ze swoją produkcją, wystrzegając się wspomnianych wyżej praktyk. Tytuł dostępny jest za darmo i już w takiej formie umożliwia graczom komfortową zabawę. Czynnikiem, który zadecyduje o zainwestowaniu realnych pieniędzy w World of Tanks jest wyłącznie chęć szybszego rozwoju garażu, a nie frustracja wynikająca z nierównych szans na polu bitwy. Cierpliwi mogą spokojnie rozgrywać kolejne batalie bez obawy, że ich czołgi zostaną unicestwione przez graczy dysponujących zasobniejszymi portfelami, ponieważ ci będą musieli mierzyć się z sobie podobnymi.

MICROSOFT ZAREAGOWAŁ

Wspominałem już, że uodporniłem się na pecetowy fenomen World of Tanks. W dużej mierze wynika to z moich osobistych preferencji dotyczących platform do grania, jak i gatunków, z którymi spędzam najwięcej czasu. Gry stricte multiplayerowe wymagają wielogodzinnych posiedzeń i systematycznego odwiedzania serwerów, by nie wyjść z wprawy i nie ośmieszać się wśród towarzyszy broni. Na taki komfort nie mogę sobie pozwolić, ponieważ ciężko mi usiąść do konkretnego tytułu i ukończyć go, zanim nie pojawi się kolejna pozycja do ogrania. Tak, moja kupka wstydu jest całkiem imponująca i zasługuje na osobny felieton. Może kiedyś.

rec-world-of-tanks-x360-07

Rosnąca z roku na rok popularność produkcji Wargaming.net nie umknęła uwadze Microsoftu, który do tej pory skutecznie opierał się otwarciu swoich konsol na gry f2p od zewnętrznych deweloperów. Dla Białorusinów zrobiono jednak wyjątek i World of Tanks w lutym zadebiutował na X360. Wybór platformy nie powinien dziwić – jakkolwiek większość środków koncern kieruje obecnie w kierunku Xbox One, tak atutem starszej konsoli jest kilkudziesięciokrotnie większa baza użytkowników. Nie obyło się bez drobnych zgrzytów, związanych przede wszystkim z abonamentem Gold. Jak wiemy, granie online na X360 wymaga uiszczenia stosownych opłat, co samo w sobie jest sprzeczne z ideą free2play. Wargaming.net zarzeka się, że próbowało przekonać Microsoft do zrezygnowania z wymogu posiadania konta Gold przy graniu w World of Tanks, jednak Amerykanie pozostali niewzruszeni. Jedynym uzyskanym kompromisem wydaje się siedmiodniowy okres próbny, w trakcie którego można zapoznać się z WoT bez wykupywania płatnej subskrypcji. Mimo wszystko dobito targu, dzięki któremu konsolowi gracze będą mieli okazję do zmierzenia się z fenomenem tej niepozornej produkcji.

NA POLU BITWY I W GARAŻU

Kręgosłupem recenzowanego tytułu są wieloosobowe bitwy. Nie uświadczymy tu żadnej kampanii dla jednego gracza, czy trybów fabularnych. Liczy się wyłącznie obycie na polu walki i współpraca ze składającą się z 16 czołgów drużyną. Wygrać można na dwa sposoby – eliminując pluton przeciwnika, lub zajmując jego bazę. Warto zatem już na początku sprecyzować swoją rolę w zespole, a tych jest kilka i są zależne od maszyny, za sterami której usiądziemy. Szybkie i słabo opancerzone czołgi idealnie sprawdzą się w roli zwiadowczej, natomiast potężne niszczyciele czołgów skutecznie zdziesiątkują wrogie oddziały. Ogólnie przewidziano pięć klas pojazdów, wśród których znajdziemy jeszcze czołgi średnie i ciężkie, a także samobieżne działa polowe. Walka odbywa się na niezbyt rozległych mapach i w dużej mierze opiera się na odpowiednim wykorzystaniu zarówno własnych maszyn, jak i otoczenia. Rajdy na przysłowiowego „Jana” szybko zakończą się na podziwianiu widoku pogiętej sterty blachy, a brak znanego z innych strzelanin respawnu skutecznie zwiększa szacunek dla siły ognia przeciwnika. Tempo potyczek jest wyraźnie spokojniejsze, dzięki czemu można znaleźć odpowiednie miejsce do prowadzenia ostrzału. Tutaj liczy się precyzja i odnalezienie słabych punktów w pancerzu wroga. W czynności tej pomaga celownik, który zasugeruje odpowiedni cel.

rec-world-of-tanks-x360-01

W konsolowej wersji gry mamy do czynienia z pojazdami  amerykańskimi, brytyjskimi i niemieckimi. Każda nacja posiada własne drzewko rozwoju technologicznego, na którym umieszczono coraz lepsze maszyny bojowe. Najniżej w rankingu są czołgi określone mianem Tier 1, a sięgnięcie po bardziej zaawansowane zabawki wymagać będzie zainwestowania odpowiedniej ilości punktów doświadczenia. Punkty te spożytkować można także na ulepszenia posiadanych już czołgów, a modyfikacjom poddać można m.in. silnik, działo, czy też wieżę. Czynnikiem decydującym o powodzeniu jest również załoga, której sukcesywne szkolenie przełoży się na pozyskaniu nowych umiejętności, jak choćby szybkość naprawy uszkodzonych elementów. Oprócz punktów doświadczenia, w ekonomię WoT wpleciono również wirtualną gotówkę oraz złoto. Pierwszą zarabiamy w trakcie bitew, a jej ilość uzależniona jest od efektywności na polu walki i od uszkodzeń, których doznaliśmy. Na początku naprawy nie są drogie, jednak z czasem trzeba liczyć się z faktem, że po mniej udanych potyczkach możemy skończyć z bilansem ujemnym. Inaczej wygląda kwestia złota, które nabyć można wyłącznie za realną walutę, lub w trakcie organizowanych przez dewelopera eventów. Kruszec okazuje się przydatny wyłącznie do zakupu lepszej amunicji i czołgów spoza drzewek technologicznych. Te nie dysponują jednak żadnymi supermocami i bez większych problemów można stawać z nimi w szranki. Benefitem tego typu pojazdów jest szybsze zdobywanie doświadczenia i gotówki, co przekłada się na skuteczniejszy rozwój własnej bazy. Podobnie wygląda sprawa z zakupem konta Premium, które o połowę zwiększa uzyskiwane profity. Na tym przykładzie widać, że twórcy nie chcieli burzyć balansu rozgrywki i psuć zabawy bardziej oszczędnym graczom.

rec-world-of-tanks-x360-04

SYNDROM MINECRAFTA

Konwersja na X360 przebiegła praktycznie bezboleśnie. Sterowanie bardzo dobrze dostosowano do pada, a samouczki świetnie wprowadzają w arkana rozgrywki. Oprawa graficzno-dźwiękowa nie zerwie Wam z głów hełmofonów, jednak nie można w jej przypadku mówić o fuszerce. Modele czołgów przygotowano z należytym pietyzmem, którego zabrakło trochę w trakcie pracy nad lokacjami – tym przydałoby się odrobinę więcej detali. Bitewna zawierucha skutecznie jednak odwraca uwagę od szczegółów, które niepotrzebnie obciążałyby nie najmłodsze już układy X360. Wszystko działa płynnie i bez większych problemów, a tekstury i efekty świetlne nie odpychają wzroku od telewizorów. Od czasu zamkniętej bety, z której wrażenia spisał w tym miejscu Tomek Dobosz, wyraźnie zwiększył się ruch na serwerach, więc nie będziemy tracić czasu na poszukiwania chętnych do gry. Dźwięk nie porywa. Odnoszę wrażenie, że większość sampli przygotowano w zbyt słabej jakości, a komunikaty radiowe szybko zaczynają się powtarzać, stając się odrobinę irytującymi.

rec-world-of-tanks-x360-02

Problemem konsolowej edycji World of Tanks jest jednak jej ubóstwo względem pierwowzoru. Podobnie jak miało to miejsce w przypadku Minecrafta, tak i tu brakuje wielu elementów obecnych od dłuższego w pecetowej wersji. Na obecną chwilę brakuje czołgów radzieckich, francuskich, chińskich i japońskich, a także wielu lokacji, które pojawiły się na PC już po premierze. Liczę jednak na to, że zawartość ta zawita z czasem również na X360.

WERDYKT

Dziś patrzę na World of Tanks łaskawszym okiem, ponieważ tytuł potrafił przykuć mnie do konsoli na wiele godzin. Nie na tyle, bym na dobre porzucił inne produkcje, ale wystarczająco, by poznać zaawansowane niuanse rządzące tą teoretycznie prostą grą. Skłamałbym jednak mówiąc, że to najlepszy f2p na X360, bo dużo bardziej podobał mi się Ascend: Hand of Kul, w którym czas spędzałem na eksploracji i podboju olbrzymiego świata gry, nie zaprzątając sobie głowy walką z innymi graczami. W tym akurat aspekcie World of Tanks jest niedoścignionym wzorem wśród darmowych produkcji, więc gracze lubiący rywalizację znajdą tu spore pokłady rozrywki.

rec-world-of-tanks-x360-03

Werdykt jest prosty. Jeśli nie planujecie zakupu abonamentu Gold, to produkcja Wargaming.net raczej tego nie zmieni. Jeżeli jednak nie wyobrażacie sobie braku możliwości grania po sieci, a posiadacie X360, to nie ryzykujecie teoretycznie nic. No chyba, że odkryjecie w sobie żyłkę czołgisty i w pełni przeniesiecie swoje jestestwo na serwery World of Tanks.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post
Potrafi wciągnąć, nie zmuszając nachalnie do inwestowania realnej gotówki.
Na obecną chwilę okrojona względem pecetowego oryginału zarówno pod względem zawartości, jak i oprawy graficznej.

Komentarze