feat - wot x360 pierwsze wrazenia

World of Tanks na X360 – pierwsze wrażenia

Wargaming trafiło z czołgami w dziesiątkę. World of Tanks zawładnęło graczami na PC i stało się zaraźliwe niczym ptasia grypa. Oczywiście były osoby uodpornione na tę grę, które z różnych powodów nie dały się jej wciągnąć. Taką osobą jestem ja. Zagrałem w WoT w okolicy początków jej istnienia i nie poczułem żadnej magii. Kilka bitew, w trakcie których szybko kończyłem jako wrak ostatecznie zniechęciło mnie do tego tytułu.

Jednak kiedy pojawiła się wersja beta na Xboxa 360, postanowiłem spróbować jak smakują czołgi na innej platformie, z nieco innym podejściem do rozgrywki. Bo nie oszukujmy się, przeniesienie World of Tanks na konsolę, musiało nieść ze sobą pewne zmiany w mechanice walk.

Od razu rzucam disclaimer. Z World of Tanks miałem niewiele wspólnego jak już napisałem. Nie wiem jak ta gra się zmieniała w czasie. Co usprawniano, co zabierano, co modyfikowano. Te pierwsze wrażenia, które spisuję poniżej są spisane z punktu widzenia posiadacza X360, który po raz pierwszy chce się przekonać, czym tak naprawdę jarają się PC’towcy.

blog - wot x360 wrazenia 2

Z uwagi na to, że mam niemal zerowe doświadczenie jako wirtualny czołgista, i jeszcze niższy poziom „skilla”, postanowiłem nie korzystać z dostępnych dla dziennikarzy ułatwień w postaci tony złota i morza punktów doświadczenia, dzięki którym można odpicować sobie garaż wstawiając do niego najbardziej wykoksane czołgi o jakich można pomyśleć. Stwierdziłem, że będę stawiał małe kroczki i dzięki temu, kiedy dojdę już do porządniejszych maszyn, będę też umiał się nimi posługiwać.

Pierwsza sprawa, jaka może nieco irytować, to fakt, że aby zagrać w tę grę f2p, trzeba jednak zapłacić. Trzeba mieć abonament Gold, ale do tego użytkownicy X360 powinni być już przyzwyczajeni.

blog - wot x360 wrazenia 3

Kiedy już wejdziemy do gry, wita nas standardowy garaż, w którym stoją dwa niepozorne czołgi Tier 1, na których możemy uczyć się sztuki walki pancernej. To znaczy nie do końca. W te czołgi mimo wszystko warto wsiąść kiedy opanujemy podstawowe zasady sterowania i walki. A gdzie je można znaleźć?

Przyznam, że znalazłem je przypadkiem. Są w garażu, obok reszty czołgów i nazywają się „Czołg Treningowy”. Podejrzewam, że w angielskiej wersji językowej (bo ja gram po polsku) jest to nieco jaśniej oznaczone. Zresztą jeśli gra wykrywa pierwsze zalogowanie delikwenta, mogłaby zaproponować samouczek. Nawet dla weterana gry na PC się przyda, bo tu przecież mamy zupełnie inne sterowanie.

blog - wot x360 wrazenia 4

Tak czy inaczej, trening jest całkiem dobry. Poznajemy podstawy sterowania czołgiem, strzelania, krycia się w krzakach i trafiania w ruchomy cel (tego nie udało mi się opanować). A także dowiadujemy się, że jak już musimy jakoś wejść pod lufę przeciwnika, to najlepiej przodem, bo tam pancerz największy. A wszystko to okraszone polskim dubbingiem. Słodko.

No dobra, czas wydać komendę „Do wozu!” i pojawić się na polu bitwy.

Oczywiście pierwsze czołgi jakie mamy dostępne to takie malutkie popierdółki, którymi zbytnio nie poszalejemy. Oczywiście nie zostaniemy nimi wrzuceni do bitwy z kolosami z dużo wyższego Tieru, ale i tak czuje się, że jeździmy ciągnikiem z packą na muchy, a nie czołgiem.

blog - wot x360 wrazenia 5

Niemniej jednak, muszę przyznać, że już tu walka jest bardzo satysfakcjonująca. Może sprawił to fakt przeniesienia sterowania na pada. Gra stała się nieco bardziej dynamiczna moim zdaniem. Kierując analogami, czułem się trochę bardziej jak za sterami samochodu wyścigowego w Need for Speed. Ok, może i ten samochód jest wolniejszy, bardziej zwrotny i potrafi łamać drzewa, ale częściej widziałem zawodników jeżdżących po mapie, niż kampiących po krzakach. Z drugiej strony może to być też kwestia tego, że nie udało mi się zabrnąć zbyt wysoko.

To akurat mogę złożyć po równo na karb dwóch rzeczy. Po pierwsze nie należę do najznamienitszych czołgistów jakich nosiła ta planeta. Jestem raczej mizerny i jak uda mi się w coś trafić (coś innego niż stodoła) to ogłaszam święto narodowe. Mimo tego, przy takim bardziej zręcznościowym według mnie modelu gry, było mi łatwiej i przyjemniej naparzać do wrogów niż na PC. W końcu czułem, że mogę coś zrobić na polu bitwy. Nadal ssałem po całości, ale mniej niż na PC.

blog - wot x360 wrazenia 6

Niestety tu pojawił się pewien problem niezależny ode mnie. Liczba dostępnych graczy. Na Tier 1 jest żałośnie mało graczy. Przynajmniej wieczorami, kiedy próbuję grać. W zasadzie w ogóle jest chyba mało graczy. Na ekranie losowej bitwy pokazuje mi informację, że na grę oczekuje w porywach 50 osób. Czy to naprawdę wszyscy gracze? Czy może pokazuje mi tylko jakiś wycinek oczekujących? Tak czy inaczej, na Tier 1 bywało, że czekałem na bitwę nawet kilkanaście minut, po czym trafiałem na mapę sam przeciw dwóm czołgom przeciwnika. Bardzo to słabe, zwłaszcza, że miałem plan pobujać się na tyle długo na najniższym poziomie, aby zyskać jaki taki skill, żeby nie było wstyd kiedy pójdę na wyższe maszyny. A tu wygląda na to, że muszę jak najszybciej łapać się za lepsze wozy, żeby móc swobodnie pograć.

blog - wot x360 wrazenia 7

W czołgu Tier 2 już czekałem krócej (a z tego co widzę środkowe Tiery są obecnie najpełniejsze) a grało się też bardzo przyjemnie. Dla mnie World of Tanks na konsoli, ze zmienionym sterowaniem i (moim zdaniem) nieco zmienioną mechaniką stało się grą dużo ciekawszą niż odpowiednik na PC. Poza tym, wiem że tam nie mam czego szukać przy rzeszy wymaksowanych i wyskillowanych graczy. Tu mam szansę na nawiązanie walki (mam taką nadzieję).

Reasumując. Z mojego punktu widzenia, World of Tanks na Xbox 360 to kolejny strzał w dziesiątkę Wargamingu. Tak jak Diablo III na konsoli zyskało nową jakość, tak samo WoT stał się świetną grą, która ma wielkie szansę na przyciągnięcie kolejnych graczy.

blog - wot x360 wrazenia 8

Oczywiście nie ogarnąłem jeszcze wyższych Tierów czołgów, nie zebrałem odpowiedniej ilości złota, czy doświadczenia na modyfikacje posiadanych maszyn. Jednak konsolowej wersji WoT udało się to, co nie powiodło się wersji na PC. Gra mnie zaczyna wciągać. A to dla mnie dobry znak. Czekam, kiedy pojawią się kolejne drzewka czołgów (bo to w końcu wersja beta) i poważnie zastanawiam się nad zakupem konta Premium.

No to co? Roll Out!

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post
Leciwy już człowiek. Rocznik 76, XX wieku. Niektórzy mówią, że trzeba już złomować, ale się nie daje. Ciągle działa, dzięki swoim najlepszym cechom charakteru, czyli złośliwości i wyjątkowej wredocie. Prywatnie szczęśliwy mąż i ojciec. Córka Oliwia, urodzona na początku 1999, syn Gabriel urodzony na początku 2008 roku, żona Żaneta...nie powiem kiedy urodzona...w każdym razie ma 18 lat (wartość prawdziwa niezależnie od tego kiedy to czytacie :P).

Komentarze