OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Ultimate Game Chair V3 – test fotela do gier

Gadżety growe są w naszym kraju bardzo niedoceniane. Gracze rzadko decydują się wydać pieniądze na coś, co jest ciekawym dodatkiem do ich sprzętu grającego. Największym powodzeniem cieszą się nowe modele różnych myszek, ale to głównie dlatego, że oprócz grania można ich też używać do „normalnej” pracy na komputerze. Nieco dalej plasują się klawiatury, a dopiero później inne gadżety. Bardzo rzadko słyszałem, żeby ktoś chwalił się zakupem okularów 3D, kontrolera FragFX, czy zestawu do odczytywania pozycji głowy w grach. A nigdy chyba nie słyszałem, żeby ktoś kupił sobie fotel do grania. Dlatego też bardzo się ucieszyłem, gdy firma The Gaming Collection Poland, zaproponowała nam udostępnienie do testów fotela Ultimate Game Chair v3. Urządzenia zrobionego specjalnie z myślą o graczach i o ich wygodzie.

Zanim fotel trafił w moje ręce, poczytałem sobie jego specyfikację na stronie producenta. Dowiedziałem się, że fotel posiada 12 wbudowanych silniczków wibracyjnych, głośniki stereo o mocy 10W w zagłówku, rozkładany podnóżek, skórzane obicie, regulacja położenia oparcia, po prostu pełen wypas. Do tego kompatybilność z kinem domowym, komputerem i chyba każdą konsolą jaka znajduje się obecnie na rynku. Jednak nauczony doświadczeniem, które mówi, że opis producenta to jedno, a rzeczywistość to drugie, czekałem na sprzęt z niecierpliwością.

Pudło, które do mnie dotarło było duże i ciężkie. W środku znajdował się fotel rozłożony na łatwe do montażu części. Już pierwszy rzut oka pozwalał stwierdzić, że UGC v3 to kawał mebla i nie da się go postawić w kąciku, żeby wyjmować tylko do grania.

Złożenie fotela zajęło mi niewiele czasu. Wszystko dzięki przejrzystej instrukcji, a także w miarę intuicyjnemu układowi części, dzięki czemu dałbym sobie tez radę nawet bez kartki mówiącej co i jak. Następnie szybkie przemeblowanie w pokoju, żeby zmieścić gdzieś fotel, ale też, żeby reszta rzeczy miała swoje miejsce i mogłem zabrać się do podłączenia UGC do konsol.

Pierwszy rzut oka na instrukcję lekko mnie zmroził. Podano sposoby podłączenia UGC do każdej chyba dostępnej konsoli, tyle że w przypadku X360 i PS3 pokazano jak podłączyć fotel do urządzeń podpiętych do odbiornika TV kablem AV. Natomiast u mnie oba te sprzęty są połączone z odbiornikiem kablem HDMI. Zacząłem się zastanawiać, czy nie będę musiał szukać starych kabli, jednak lekko mnie to przerażało. Nie dość, ze aby korzystać z UGC, będę musiał przystać na gorszą jakość obrazu, to jeszcze przepinanie go między konsolami będzie koszmarem. Po dokładnym przestudiowaniu instrukcji obsługi i innych dokumentów, znalazłem FAQ, w którym „ktoś” pytał co ma zrobić, gdy ma PS3 podłączone do TV za pomocą kabla HDMI. Odpowiedź producenta była o wiele gorsza niż mogłem to sobie wyobrazić. Otóż okazało się, że nie stanowi to problemu. Wystarczy w opcjach konsoli zmienić sposób przesyłania dźwięku, podpiąć do niej kabel AV i „wykorzystać” tylko wtyki audio, podpinając je do fotela. Oczyma wyobraźni ujrzałem setki dodatkowych kabli walających się za konsolami i telewizorem, oraz moją żonę, która owe kable tnie sekatorem. Szybko otrząsnąłem się z tej koszmarnej wizji i zacząłem kombinować. Fotel generuje wibracje, bazując na natężeniu dźwięku. Nie powinno być ważne jakie jest to źródło dźwięku. Więc może da się to załatwić jednym kablem, bez konieczności przełączania go między konsolami. Dołączony do zestawu kabel był na szczęście odpowiednio długi, aby sięgnąć od wyjścia słuchawkowego z telewizora do gniazda audio w UGC. I okazało się, że takie rozwiązanie działa idealnie. Nie trzeba kombinować z dodatkowymi kablami, przełączaniem przesyłu dźwięku czy innymi cudami. Dodam jeszcze, że producent pomyślał o osobach, które nie znoszą wielkiej ilości kabli w mieszkaniu i stworzył urządzenie pozwalające na przesył dźwięku do fotela bezprzewodowo. Niestety owo urządzono trzeba zakupić osobno, a co gorsza jest ono na chwilę obecną niedostępne w Polsce.

No ale przygody z połączeniem już za mną, mogłem zacząć testy. Baterię sprzętu mam całkiem pokaźną, więc dane mi było sprawdzić fotel w różnych warunkach.

Playstation 3…

Zacząłem testy od gier na czarnulkę. Najpierw poszło Call of Duty: World at War. Dźwięk płynący z głośniczków w zagłówku był bardzo dobry, jednak okazało się, że są one strasznie głośne. Ustawienie ich powyżej 50% mocy zaczyna być „bolesne”. Nawet nie chcę myśleć, co dzieje się na pełnych obrotach. Podczas gry w CoD wyszedł na jaw mały „brak” fotela. Do gry używam kontrolera FragFX, w którego skład wchodzi podkładka pod „mysz”. Sprzęt musiałem trzymać na kolanach, gdyż nie ma tam nic, na czy można by to oprzeć. Nie jest to jakaś krytyczna wada, ale mimo wszystko szkoda. Jest podstawka pod napój, a brak podkładki pod mysz. Drgania fotela zgadzały się z tym, co działo się na ekranie. Czasem tylko nie chwytał wstrząsów powodowanych przez wystrzał z działa czołgu, w którym siedziałem.

Troszkę gorzej fotel sprawił się w Soulcaliburze IV. Niestety dźwięki przy uderzeniach nie były zawsze tak mocne, aby zostać przełożone przez UGC na drgania. Szkoda, bo w bijatykach fotelik byłby kapitalnym dodatkiem.

Kompletną pomyłką jest włączanie wibracji do gier, gdzie dźwięk i akcja nieco się mijają. Na przykład FIFA 09. Drgania pojawiają się w momentach gdy krzyczy publiczność, choć po strzeleniu gola jest to ciekawe uczucie, albo gdy komentator zaczyna się zbytnio ekscytować. W tego typu produkcjach, lepiej sobie drgania wyłączyć.

Na koniec testów PS3 wziąłem tytuł, w którym muzyka decyduje w dużej mierze o klimacie, czyli Silent Hill: Homecoming. To był jeden z większych błędów mojego życia i mało brakowało, żeby był ostatnim. Tytuł ten nie dość, że straszy wizualnie, to również dźwiękiem. Ten zestaw już wystarczy aby przyprawić o szybsze bicie serca, a dodajcie do tego nagle włączające się drgania. Kilka razy o mało co nie dostałem zawału. Czysta poezja.

X-Box 360…

Na konsoli Microsoftu pod nóż poszedł na początek klasyk, czyli Dead Or Alive 4. Poszło mu lepiej niż SC IV, a to z powodu nieco innego rozłożenia dźwięków w grze. Wibracji było więcej niż momentów, w których mogłyby się pojawić, ale nie narzekałem.

UGC średnio sprawdza się w grach jRPG, takich jak Eternal Sonata, czy Lost Odyssey. Nie ma tam za bardzo momentów, w których dałoby się wykorzystać drgania. Na szczęście jedną z ważnych zalet fotela jest po prostu wygoda. To, że nie wibruje w niczym nie przeszkadza.

Świetnie natomiast drgało się w tytuły takie jak Dead Space, Condemned 2, czy Too Human. Gry akcji, to wymarzone tytuły dla tego urządzenia.

Nintendo Wii…

Tu niestety nie miałem zbyt wielu tytułów, na których mogłem sprawdzić UGC. Na Wii gra się zwykle stojąc, więc fotel nie pasuje do tej konsoli. No ale są takie gry jak Mortal Kombat: Armageddon, czy Legend of Zelda: Twilight Princess. W obu przypadkach wibracje nie zawsze trafiały się we właściwych miejscach i pojawiały się zupełnie niepotrzebnie, ale nie przeszkadzało to zbytnio. Tyle tylko, że podczas gry macha się rękoma nieco bardziej niż w przypadku innych konsol, więc czasem bywa nieco mniej wygodnie.

Playstation Portable…

Sytuacja z tą konsolką wygląda podobnie jak z jej większą siostrą. Wibracje lepiej działają w grach akcji, choć gra w Locoroco, czy Patapona 2 była niezwykle ciekawa z drganiami w rytm melodii.

Filmy…

Bardzo byłem ciekaw jakie odczucia będą towarzyszyły oglądaniu filmów w Ultimate Game Chair. Nauczony doświadczeniem z gier wybrałem kilka filmów akcji, takich jak Helikopter w Ogniu, Szeregowiec Ryan, czy Czas Apokalipsy. Było rewelacyjnie, choć zdarzały się przekłamania spowodowane mocną muzyką i fotel wibrował w dziwnych momentach. Poza tymi kilkoma wpadkami oglądanie nabrało nowego wymiaru. Wybuchy nie tylko widziałem i słyszałem, ale także czułem. Jedynym poważnym problemem jest to, że na UGC film najlepiej ogląda się samemu. A to dlatego, że dźwięk dobiegający z głośniczków umieszczonych w zagłówku jest bardzo dobrze słyszalny dla osoby siedzącej na fotelu, jednak osoby obok, słyszą go trochę gorzej. A niestety nie można zrobić zbyt głośno, bo ciężko to wytrzymać na dłuższą metę.

Podsumowanie…

Cóż mogę powiedzieć na sam koniec? Ultimate Game Chair to ciekawy gadżet. A właściwie nie gadżet, tylko urządzenie. Oferuje wibracje tam, gdzie nie były one przewidziane przez producentów. Dzięki takiemu podejściu niezwykle ubarwia rozgrywkę, czy oglądanie filmów. Jednak są momenty, gdzie dźwięk jest mylnie odczytywany, a właściwie dobrze odczytywany, tylko niepotrzebnie i pojawiają się zbędne wibracje. Mi to zbytnio nie przeszkadzało, ale każdy z nas może mieć w tym temacie własne odczucia.

Ciekawym dodatkiem jest funkcja masażu, po włączeniu której fotel wibracje są stałe, a ich siłę reguluje się suwakami na bocznym panelu. Nie jest to oczywiście masaż w pełnym tego słowa znaczeniu, tylko stałe drgania, ale uwierzcie mi, że nawet krótka sesyjka potrafi odprężyć. Tryb ten zyskał natychmiast grono sympatyków w postaci mojej żony i dzieci.

Pomyślano o wygodzie grającego, montując po lewej stronie podstawkę na napój i mała przegryzkę. Oparcie i podnóżek też pozwalają wygodnie wyciągnąć się na UGC i po prostu odpocząć. Niestety osoby wysokie będą musiały się nieco przystosować do korzystania z UGC. Sam mam niemal dwa metry i musiałem troszkę się zsuwać, aby moja głowa znalazła się na poziomie głośników. Nie korzystam też z podnóżka, gdyż mam po prostu za długie nogi. Tak czy inaczej, fotel jest wygodny, co do tego nie mam wątpliwości. Można na nim spokojnie wytrzymać dość długie sesje grania, gdy na kanapie, czy zwykłym fotelu, po ponad godzinie zaczynałem czuć pewien dyskomfort.

Czy zatem opłaca się wydać 1830 złotych na to urządzenie? Ciężko mi odpowiedzieć jednoznacznie na to pytanie. Na pewno jest to sporo pieniędzy i można by za to kupić dwie konsole, ale jeśli jesteśmy już obkupieni w sprzęt grający, to można pomyśleć o czymś ekstra. Ultimate Game Chair może być takim ekstra urządzeniem, którym można się pochwalić przed znajomymi. Dodatkową zaletą UGC jest to, że może z powodzeniem robić za zwykły fotel. Jest obity czarną skórą, wygodny i nie „straszy” jakimś niesamowitym designem. Moim zdaniem warto mieć w domu Ultimate Game Chair v3, jednak na przeszkodzie staje jego największa wada, czyli właśnie cena. Dla wielu osób będzie ona nie do przeskoczenia, a szkoda. To niestety przypadłość wszystkich growych gadżetów w naszym kraju.

Dziękujemy serdecznie firmie The Gaming Collection Poland za udostępnienie fotela do testów.

Plusy:
+ wygoda
+ tryb masażu
+ wykonanie
+ podnóżek i podstawka pod napoje
+ wibracje w grach i filmach są niesamowite

Minusy:
– CENA!!!!
– czasem wibracje pojawiają się w dość dziwnych miejscach
– tona dodatkowych kabli
– głośniki są strasznie głośne
– niestety cena…

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post
Leciwy już człowiek. Rocznik 76, XX wieku. Niektórzy mówią, że trzeba już złomować, ale się nie daje. Ciągle działa, dzięki swoim najlepszym cechom charakteru, czyli złośliwości i wyjątkowej wredocie. Prywatnie szczęśliwy mąż i ojciec. Córka Oliwia, urodzona na początku 1999, syn Gabriel urodzony na początku 2008 roku, żona Żaneta...nie powiem kiedy urodzona...w każdym razie ma 18 lat (wartość prawdziwa niezależnie od tego kiedy to czytacie :P).

Komentarze