trust-gxt-420-rath-test

Trust GXT 420 Rath – test słuchawek

Plusy:
+ wygodne
+ eleganckie
+ możliwość podłączenia do wielu urządzeń
+ czysty dźwięk
= Fajne basy

Minusy:
- mikrofon wygląda słabo
- krótki kabel
- problemy z przekrzywiającymi się nausznikami
- brak dedykowanego oprogramowania


Co jakiś czas spotykam się z gamingowymi słuchawkami, które można stosować z różnymi platformami. Od PC począwszy, przez urządzenia mobilne, po konsole takie jak PS4, XOne, czy Switch. Kolejnym urządzeniem, które ma to wypisane na pudełku, a które trafiło na moje biurko są słuchawki Trust GXT 420 Rath.

 

Szczerze mówiąc nie zwróciłbym pewnie uwagi na te słuchawki w sklepie. Pudełko, wygląda jak wiele innych pudełek ze słuchawkami do grania. Spore, czarne, z obrazkiem słuchawek na przedzie. Kiedy masz je w ręku, wiesz co trzymasz. Ale na półce sklepowej staje się jednym z wielu pudełek.

a667744240b4bf1745700be3a80a

W środku, no cóż…Słuchawki z osprzętem. Osprzęt, to w tym wypadku instrukcja, naklejki i dodatkowy kabel, który rozdziela sygnał z pojedynczego jacka 3,5 na dwa, czyli osobno mikrofon i osobno słuchawki. I to tyle.

Całość może się podobać. Słuchawki wyglądają bardzo porządnie. Utrzymano je w kolorystyce czerni i srebra. Czarne są oczywiście w sumie całe słuchawki. Srebrne są logo GTC na obu nausznikach, oraz miękkie poduszeczki na pałąku, które mają zapewnić komfort użytkownika. Kabel, czarny ze srebrnymi akcentami schowany w materiałowym oplocie. Co zaskakujące, kabel jest bardzo, ale to bardzo krótki.

IMG_0008

Z lewego nausznika wystaje mikrofon. Jego gniazdo schowano pod obudową, co sprawia, że zaginając go, „pracujemy” fragmentem nie przy samym złączeniu. Dzięki temu nie narażamy go na szybsze uszkodzenie. Mikrofon jest umieszczony na elastycznym przewodzie schowanym w gumowo-plastikowej osłonce. Na jego końcu, oczywiście obowiązkowa gąbka. Szczerze mówiąc mikrofon niemal nie pasuje wyglądem do reszty słuchawek. Ma się wrażenie, że tam coś jeszcze miało być, ale zabrakło czasu na wykończenia i dostajemy coś ze słuchawek za 50 złotych.

Nauszniki wiszą na widełkach w kształcie litery Y, dzięki czemu mamy możliwość wychylania ich, a co za tym idzie dopasowania do kształtu głowy. Miejsce łączenia tychże widełek z resztą pałąka jest ruchome i pozwala na obrót nausznika o 90 stopni. Pomaga to przy przechowywaniu.

IMG_0010

Czas na wrażenia z używania słuchawek. Testowałem je na komputerze stacjonarnym, laptopie, telefonie i PS4.

Zacznijmy od standardu, czyli od komputera i laptopa. Tu musiałem się najwięcej nakombinować „logistycznie”. Po pierwsze musiałem użyć załączonego w zestawie dodatkowego kabla rozdzielającego sygnał osobno na mikrofon, osobno na słuchawki. W przypadku komputera ta konstrukcja nadal była dość krótka i nie pozwalała mi na swobodne ruchy przy biurku. Co jakiś czas czułem szarpnięcie. W przypadku laptopa musiałem jeszcze dorzucić kolejną przejściówkę, z 2x jack na USB, aby wpiąć słuchawki do sprzętu. Potwornie niewygodna zabawa. Tu już nie miałem takich problemów z zasięgiem kabla, bo i przy laptopie zwykle siedzę bliżej.

IMG_0012

Działanie słuchawek jest bardzo dobre. Szkoda, że producent nie oferuje żadnego oprogramowania, którym można by było coś ustawić. Musimy bazować na tym, co daje aplikacja, którą właśnie używamy. Testy prowadziłem na grach i na filmach. I jest naprawdę nieźle. Czuć przyjemny bas, który na szczęście nie stara się zdominować tego co słyszymy. Dźwięk jest czysty i wyraźny. Miejscami wydaje się dość ostry, ale to zupełnie nie przeszkadza.

W przypadku laptopa sprawdzałem bardziej kwestie komunikacyjne, czyli rozmowy przez Skype. I też sukces. Zarówno ja dobrze słyszałem mojego rozmówcę, jak i on dobrze słyszał mnie. Mimo wszystko umówmy się, to nie są słuchawki do gadania ze znajomymi, czy z ludźmi z pracy na Skype.

IMG_0011

Z telefonem też pracują dobrze, choć dziwnie się wygląda na zewnątrz z takimi słuchawkami podłączonymi do smartfona. Trochę jak z innej planety. Mikrofon dobrze zbiera dźwięk, nie zgarniając jednocześnie całego okolicznego hałasu. Nauszniki też dość dobrze tłumią dźwięki z otoczenia, więc czy to rozmowa, czy oglądanie Netflixa jest przyjemne.

Na końcu PS4. Zastanawiałem się jak podłączyć słuchawki do konsoli, skoro nie mam wtyku USB, ale zagadkę rozwiązuje instrukcja. Otóż podłączamy je do gniazda 3,5 w padzie do PS4. I wszystko zaczyna działać. Długość przewodu nie ma tu wtedy większego znaczenia, bo pada mamy w rękach blisko siebie, więc wszystko sięga bez problemu. Jest tylko jeden moment, gdy odkładamy pada, wtedy dobrze jest pamiętać, żeby najpierw zdjąć słuchawki, a potem odłożyć pada. To rada dla ludzi, którzy lubią rzucać padem obok siebie na kanapę. Źle to wygląda ze słuchawkami na głowie, które SA podłączone do pada.

IMG_0009

Samo działanie urządzenia na PS4 jest w zasadzie bez zarzutu. Dobry dźwięk, dobrze zbierany mikrofon, wygoda użytkowania. Dzięki podłączeniu ich do pada, a nie do konsoli, nie jesteśmy uwiązani do miejsca gdzie stoi PS4. Świetna rzecz.

I w zasadzie mogę się przyczepić do jeszcze jednej rzeczy (poza krótkim kablem), której co prawda nie doświadczyłem sam, ale doświadczył jej mój syn podczas korzystania z Trust Rath. Otóż w jego przypadku, kilka razy przy gwałtownych ruchach głową na boki, przegub łączący widełki z pałąkiem okazywał się na tyle „czuły”, że nausznik wiszący na tym pałąku przekrzywiał się i nie chciał wrócić do poprzedniej pozycji. Wkurzało to mojego syna, bo musiał odkładać pada i poprawiać słuchawki. A czasem na takie zabawy nie ma czasu.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post

8/10

PODSUMOWANIE:

Jeśli ktoś ma w domu wiele różnych urządzeń, na których gra i szuka do nich słuchawek, będzie pewnie szukał czegoś, czego użyje do wielu urządzeń jednocześnie, a do tego nie wydrenuje to za bardzo jego kieszeni. Trust GXT 420 Rath wydają się być bardzo dobrym rozwiązaniem. Niedrogie, bo można je kupić za 200 - 240 złotych. Dają możliwość podłączenia do wielu różnych urządzeń. Są wygodne. A co najważniejsze, oferują niezłą jakość dźwięku. Myślę, że przy tych jasnych stronach, można przymknąć oko, na pewne niedociągnięcia.

Leciwy już człowiek. Rocznik 76, XX wieku. Niektórzy mówią, że trzeba już złomować, ale się nie daje. Ciągle działa, dzięki swoim najlepszym cechom charakteru, czyli złośliwości i wyjątkowej wredocie. Prywatnie szczęśliwy mąż i ojciec. Córka Oliwia, urodzona na początku 1999, syn Gabriel urodzony na początku 2008 roku, żona Żaneta...nie powiem kiedy urodzona...w każdym razie ma 18 lat (wartość prawdziwa niezależnie od tego kiedy to czytacie :P).

Komentarze