tplink_av1300

TP-Link AV1300 Gigabit Passthrough Powerline AC Wi-Fi Kit – test urządzenia

Plusy:
+ łatwa konfiguracja
+ przystępność dla laików
+ moc sygnału

Minusy:
- zasłania jedno gniazdo w podwójnym gniazdku
- wywołuje trzaski w głośnikach


Słabe Wi-Fi w domu to zmora sporej liczby użytkowników Internetu. Zwłaszcza jeśli taki użytkownik mieszka w domu, który ma dużo pokoi i ze dwa piętra. Sygnał czasem niknie za olejnymi drzwiami i Internet nie płynie wartkim strumieniem, a jedynie smętnie kapie.

Na szczęście są urządzenia, które poniosą sygnał tam, gdzie nie da się tego załatwić kolejnym routerem. To adaptery przenoszące Internet przez gniazdka wysokiego napięcia. Takie jak TP-Link AV1300 Gigabit Passthrough Powerline ac Wi-Fi Kit.

Pomysł na wykorzystanie wewnętrznej sieci zasilania w domu, do przenoszenia sieci jest naprawdę niezły. Ma co prawda jeden mały minus, ale do tego jeszcze dojdziemy. Zacznijmy od tego, co znajdziemy w pudełku z TP-Link AV1300.

tplink5

W niewielkim, choć ciężkim pudełku, siadzą sobie dwa adaptery. Spore i ciężkie. Od razu widać, że należy je podłączyć do prądu. Na szczęście nie tracimy gniazdka, bo oba adaptery mają w sobie kolejne gniazdko. Zatem nie musimy się martwić i szukać wolnego miejsca do wpięcia ich w sieć. Po prostu wrzucamy je tam gdzie trzeba, a to co było podpięte tam wcześniej, przepinamy do gniazda w adapterze. Proste jak drut.

Proste jest też przygotowanie zestawu do pracy i rozszerzania sieci po domu. Możemy to zrobić na dwa sopsoby.

Po pierwsze wpinamy Adapter do gniazdka w pobliżu routera i podpinamy go do owego routera kablem. Extender natomiast wpinamy gdzieś obok (można nawet wpiąć go w gniazdo umieszczone w Adapterze. Ważne tylko, aby oba urządzenia były podpięte w tę samą linię wysokiego napięcia. Jeśli podejrzewacie, że macie w domu przewody położone w kilku liniach, sprawdźcie to. Po podpięciu naciskamy przycisk parowania na jednym, a potem na drugim urządzeniu. Czekamy chwilę i potem przepinamy Extender w miejsce, do którego chcemy dotrzeć w Internetem. Znowu bardzo ważne jest to, aby Adapter i Extender były podpięte do tej samej sieci wysokiego napięcia. Inaczej nic nie zadziała. W tej metodzie, Extender ma własne SSID, oraz swoje własne hasło.

tplink2

Druga metoda to łączenie po WPS. Podpinamy Adapter i Extender do prądu, naciskamy na routerze przycisk WPS, a potem to samo robimy na Adapterze. Parujemy Adapter z Extenderem i gotowe. Oczywiście znowu oba urządzenia muszą być wpięte do tej samej sieci wysokiego napięcia. Ta metoda klonuje SSID i wszelkie ustawienia sieci Wi-Fi, z którą się oryginalnie łączyliśmy.

I to wszystko. Oczywiście osoby, które lubią mieć nieco więcej kontroli nad ustawieniami takich urządzeń, mogą zajrzeć do środka dzięki aplikacji na telefon, lub stronie internetowej. Pamiętajcie tylko o tym, ze nie użyjecie strony, jeśli podepniecie się do Adaptera kablem. Połączenie musi być bezprzewodowe.

tplink4

A jak działa adapter? Świetnie. Po prostu świetnie. Nie tylko przenosi sygnał tam, gdzie go potrzebujemy, to jeszcze sam z siebie daje sygnał nieco mocniejszy, niż niektóre urządzenia, które są dla niego bazą. O ile na poziomie jednego piętra, nie zawsze odczujecie zdecydowana różnicę w jakości sygnału (chyba, że macie kiepski router i Wi-Fi w pokoju obok przestaje istnieć). Jednak w przypadku domów jednorodzinnych, przerzucenie sieci z jednego pietra na drugie to często zbawienie. Tylko ta kwestia wpinania się w jeden obwód sieci zasilającej. Czasem fizycznie nie będzie możliwości podpięcia się w miejscu, w którym byłoby to najwydajniejsze, własnie z uwagi na rozdzielne sieci. W końcu nie każdy, gdy budował dom, miał w planach montowanie wzmacniaczy Internetu.

tplink1

Mam jednak dwa zastrzeżenia. Pierwsza rzecz. Z jednej strony, podłączenie adapterów do gniazdka, nie zabiera nam tego gniazdka, bo sam adapter ma wbudowane gniazdko. Jest więc niejako przelotówką. Ale problem pojawia się, gdy podłączamy adapter do podwójnego gniazdka. Niestety jest on na tyle duży, że uniemożliwia podpięcie do drugiej części gniazdka dowolnego kabla zakończonego dużą wtyczką. Jasne, te małe, cienkie wtyczki się zmieszczą, ale już coś większego, w stylu przedłużacze, czy kable zasilające od komputera, które mają masywne wtyczki, nie dadzą rady. To jedyny funkcjonalny minus i przyznam, że u mnie w domu był on problemem. Musiałem sporo się nakombinować, aby podłączyć Adapter przy komputerze, aby przetestować połączenie kablowe z routerem. A ważne jest to, że nie powinno się tego urządzenia wpinać w przedłużacze, tylko bezpośrednio w gniazdka w ścianie.

tplink6

Druga kwestia wyszła zupełnie przypadkiem i również dotyczy tego, że urządzenie ma wbudowane gniazdko elektryczne. W opisie stoi, że to gniazdko redukuje „elektryczny szum”, który może powodować jakieś zakłócenia. No i nagle okazało się, że kiedy podłączam głośniki do gniazdka w przedłużaczu, który jest podłączony do prądu przez adapter, to zaczynają dochodzić z nich jakieś trzaski, szumy, warczenie. Ogólnie dość nieprzyjemne efekty dźwiękowe. Przechodziły dopiero gdy prąd do głośników płynął z pominięciem adaptera. Nieprzyjemny efekt uboczny, który dla mnie ujemnie wpływa na komfort pracy z tym urządzeniem.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post

Wygląd: 4/5
Wykonanie 4.5/5
Stosunek ceny do jakości: 4/5
Ogólnie: 4/5

PODSUMOWANIE:

TP-Link AV1300 to naprawdę świetna rzecz dla każdego, kto w sporym domu boryka się z problemami z zasięgiem sieci bezprzewodowej. Urządzenie ma swoje problemy, jednak te „ułomności” da się obejść, a do tego bledną przy jakości sygnału, mobilności zestawu w odpowiednich warunkach, czy możliwościach jakie ten zestaw prezentuje. Nawet cena, choć zdaje się być wysoka (między 500 a 600 złotych) nie wydaje się być taka zła, jeśli zestawimy to z ewentualna koniecznością kupowania kilku routerów, czy dodatkowego kładzenia kabli w domu. Innymi słowy, warto się w takie urządzenie zaopatrzyć.

Leciwy już człowiek. Rocznik 76, XX wieku. Niektórzy mówią, że trzeba już złomować, ale się nie daje. Ciągle działa, dzięki swoim najlepszym cechom charakteru, czyli złośliwości i wyjątkowej wredocie. Prywatnie szczęśliwy mąż i ojciec. Córka Oliwia, urodzona na początku 1999, syn Gabriel urodzony na początku 2008 roku, żona Żaneta...nie powiem kiedy urodzona...w każdym razie ma 18 lat (wartość prawdziwa niezależnie od tego kiedy to czytacie :P).

Komentarze