steelseries_siberia_v3_prism_test_gildia_ggk

Test słuchawek SteelSeries Siberia v3 Prism

Plusy:
+ świetna jakość dźwięku
+ głośność
+ efekty świetlne
+ oprogramowanie SteelSeries Engine
+ bardzo dobre wyciszenie
+ wygoda użytkowania
+ dobrej jakości mikrofon kierunkowy

Minusy:
- bardzo krótki kabel
- brak potencjometru
- efekty świetlne widoczne tylko dla otoczenia


Gracze nie mogą obejść się bez dobrego dźwięku. A co zaoferuje lepsze wrażenia dla jednej osoby niż odpowiednie słuchawki? W końcu bycie graczem oznacza też wyrzeczenia i konieczność korzystania z rozwiązań, które nie będą budzić sąsiadów czy rodziny wybuchami i innymi strzałami. Stąd też nieustanna praca wszystkich firm nad tym typem peryferiów. Przed Wami SteelSeries Siberia v3 Prism.

siberia_v3_prism_steelseries_ggk_gildia_test_1

Firma SteelSeries zajmuje się peryferiami dla graczy wysokiej jakości. Ich linia produktów obejmująca słuchawki ma na swoim koncie wiele wzlotów i bardzo niewiele upadków. Najbardziej znane były chyba modele oznaczone literką H (w tym również model Wireless), które to później zostały wyparte przez modele Siberia. W moje ręce trafiła do testów wersja Siberia v3 Prism, czyli z dodatkowymi efektami świetlnymi.

siberia_v3_prism_steelseries_ggk_gildia_test_4

Już samo opakowanie robi wrażenie: potężne pudełko w dodatkowej koszulce kartonowej. Po zdjęciu pierwszej warstwy raczeni jesteśmy rażąco pomarańczowym kolorem. Przekraczamy tę ostatnią granicę i patrzymy na piękne Siberia v3 Prism w… plastikowej formie. Muszę przyznać, że to ostatnie akurat psuje wrażenie. Samo opakowania sprawia również problemy, jeśli często ze słuchawkami podróżujemy i nie chcemy, żeby uległy uszkodzeniu: spróbujcie tak duży karton spakować w jakiś podręczny bagaż.

siberia_v3_prism_steelseries_ggk_gildia_test_5

Poruszam kwestię związaną z transportem, bo konstrukcja Siberia v3 nie sprawia dobrego wrażenia. Obie muszle połączone są stelażem z cienkich metalowych drążków otoczonych gumą, natomiast na głowie trzyma je pasek z materiału skóropodobnego. Z podobnego materiału wykonane zostały również czarno-pomarańczowe osłony wyciszające na muszlach. Prawdziwa atrakcja umieszczona została po stronie zewnętrznej – umieszczono tam pokrywy z diodami LED. Za pomocą pobranych sterowników możemy nimi sterować w pewnym zakresie, a to oznacza ustalenie jednego koloru na stałe, „oddychania” kolorem lub ciągłej zmiany barw. Dodatkowo w lewej muszli umieszczony został chowany mikrofon.

siberia_v3_prism_steelseries_ggk_gildia_test_6

Cienki pałąk wydawał się jedyną wadą konstrukcyjną, ale przetrwał próbę w podróży. Ba! Nie ucierpiał w żaden sposób, ani też nie uległ dziwnym wygięciom. Za to bardzo dobrze dociska muszle do uszu, co poprawia wyciszenie, jak również umożliwia w pewien sposób spakowanie słuchawek poprzez naturalne dociśnięcie nauszników. Większym problemem okazał się przewód bez materiałowego oplotu o długości zaledwie 1,2 metra, czyli przystosowany bardziej do laptopów niż komputerów stacjonarnych. W tym ostatnim przypadku sytuację ratuje zakończenie USB, czyli w praktyce istnieje wykorzystanie portu z przodu lub rozdzielacza przy klawiaturze lub monitorze. Jednak jest jeszcze jeden problem, który przyćmiewa pozostałe: brak potencjometru czy to na przewodzie, czy też na samych słuchawkach. Przez to pojawia się problem z dostosowaniem poziomu głośności w różnych grach i czasami zmuszeni jesteśmy kontrolować wszystko z poziomu Windowsa lub oprogramowania SteelSeries Engine.

ssengine_ggk_1

Oprogramowanie to osobna para kaloszy. Co prawda musimy je pobrać ze strony producenta, ale możliwości po instalacji są naprawdę spore. Przede wszystkim możemy zastosować różne profile i uzależnić je od aplikacji. Dalej w szeregu stoi prosty, ale skuteczny, equalizer, czyli możliwość manipulacji poziomami głośności na poszczególnych progach częstotliwościowych. Do naszej dyspozycji oddano również kilka gotowych ustawień, które możemy zastosować. Z poziomu SteelSeries Engine uzyskujemy także dostęp do wirtualnego potencjometru dla słuchawek i mikrofonu. Na deser zostawiłem ustawienia LED. Do naszej dyspozycji oddana jest paleta 16 milionów kolorów, więc jest w czym wybierać. Możemy również wykorzystać jedno z ustawień, gdzie kolory zmieniają się w sposób płynny.

ssengine_ggk_2

Skoro sprawy techniczno-konstrukcyjne mamy już za sobą, to czas sprawdzić Siberia v3 Prism w działaniu. Na pierwszy ogień poszedł TeamSpeak. Użytkownicy stwierdzili, że słychać mnie trochę lepiej niż w poprzednich, a mikrofon zbiera mniej dźwięków z otoczenia. Moje wrażenia były trochę gorsze, bo początkowo głośność okazała się być przesterowana i niemal ogłuchłem. Nic dziwnego: Siberia v3 Prism posiada, wg parametrów producenta, moc na poziomie 102 dB. Zmusiło mnie to do ograniczenia wstępnie głównego suwaka na 20%. Wartość ta ulegała zmianie nawet do 60% przy Counter-Strike: Global Offensive. Muszę jednak przyznać, że doskonale było słychać przeciwników i bez trudu dało się zlokalizować kierunek, z którego dobiegały odgłosy. Podczas słuchania muzyki oraz oglądania filmów, wygodnym okazało się szybkie podmienianie ustawień equalizera, dzięki czemu dźwięk zawsze był znakomitej jakości. Oddawał również wrażenie środowiska i przestrzenności przy niektórych sytuacjach. Najważniejszym okazało się jednak, że nawet wielogodzinne przesiadywanie w słuchawkach nie męczyło i nie powodowało bólu głowy.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post

Wygląd: 4.5/5
Wykonanie: 4/5
Dźwięk: 4.5/5
Funkcje: 4/5
Stosunek ceny do jakości: 4/5
Ogólnie: 4/5

PODSUMOWANIE:

SteelSeries Siberia v3 Prism to słuchawki wykonane bardzo dobrze i oferujące świetną jakość dźwięku oraz mikrofonu. Problemem może okazać się długość kabla, ale jeśli posiadacie wolny port USB pod ręką, to nie będzie to kluczowa sprawa. Oferowany przez SteelSeries Engine equalizer w połączeniu z jakością i głośnością oferowaną przez Siberia v3, okazuje się być niezwykle przydatny w grach. Problemem może okazać się cena: około 600 złotych. To sporo, biorąc pod uwagę długość kabla i brak potencjometru. Jednak w towarzystwie na pewno zabłyśniecie wszystkimi kolorami tęczy.

Komentarze