logitech_g603_mysz_test_gildida_ggk

Test myszy Logitech G603

Plusy:
+ dwa tryby pracy
+ świetny sensor
+ przemyślana konstrukcja
+ bezprzewodowość
+ zastosowane ślizgacze

Minusy:
- przycisk odpowiedzialny za DPI mógłby być lepiej spasowany
- oprogramowanie jest bardzo podstawowe


Jeśli to czytacie, zakładam, że lubicie grać. Zakładam też, że lubicie akcesoria gamingowe. W końcu jak grać, to wygodnie, prawda? Ja też tak sądzę. Niestety, z racji posiadania w domu cztereach gryzoni, akcesoria gamingowe nie przeżywają u mnie za długo… Kable są niezrozumiałe smaczne dla szynszyli. Z odmętów taśmy izolacyjnej, peszeli i przelutowywania wyrywa mnie na szczęscie Logitech z ich nowym gamingowym “gryzoniem”: G603.

Jak już wspominałem w innych testach: nie znoszę wodotrysków. Tona ledów, krzykliwe kolory, szalone wzory – to wszystko nie jest dla mnie aż tak istotne. Na szczęście: przy G603, moje poczucie estetyki nie cierpiało. Mysz ta oferuje klasyczną bryłę bez zbędnych udziwnień. W kwestii materiałów, można ją podzielić na dwie części. Czarna podstawa wykonana z plastiku. Elementy spasowane są perfekcyjnie, nie licząc jednego miejsca, o czym później, nic nie skrzypi ani nie lata luzem. Zewnętrzna część tego elementu ma matowe wykończenie, które poprawia chwyt i jednocześnie nadaje konstrukcji estetycznego wyglądu. Dodać też muszę, iż mimo bardzo intensywnego używania, matowione elementy nie wytarły się – duży plus za to. W dolnej części znajdujemy miejsce dla 2 baterii AA oraz wycięcia do transportowania receivera. Przy w pełni obciążone myszcze, jej waga oscyluje w granicach 140 gramów. Gryzonia wieńczy szara, również matowa, pokrywa. Do jej wykonania również nie mam zastrzeżeń, a geometryczne, srebrne logo firmy nadaje myszce zadziornego charakteru.

Logitech_G603_mysz_gildia_ggk_test_1

Nadmienić trzeba, iż mysz jest dość pokaźnych rozmiarów, co przedkłada się na dużą wygodę dla ludzi o większych dłoniach lub tych preferujących palm grip, ewentualnie claw grip. Z racji wymiarów, nie mogę sobie wyobrazić używania jej za pomocą fingertip gripu. Wszystkie dostępne przyciski, a mamy ich 5+1 dodatkowy dla ustawiania DPI, są przemyślanie umiejscowione i łatwo osiągalne: nie trzeba gimnastykowac palców, a ich klik jest wyczuwalny i przyjemnie zaakcentowany.

Logitech_G603_mysz_gildia_ggk_test_2

Wcześniej wspomniałem o jednym mankamencie w spasowaniu. Łączy się on z przyciskiem DPI. Sam przycisk lekko lata. Nie jest to co prawda drastyczne, ale wyraźnie odczuwalne. Największym problemem są natomiast ostre rogi płytki, na której jest on zamocowany. Przy chociaż lekkim przesunięciu palców można wyczuć jak róg nieprzyjemnie wbija się w palec środkowy. Oczywiście, wystarczy poprawić uchwyt i problem znika, niemniej jest to lekkie niedopatrzenie ze strony projektantów Logitecha.

Logitech_G603_mysz_gildia_ggk_test_3

Rozpisałem się o wyglądzie, lecz to nie on stanowi serce G603. Najważniejsze jest w końcu wnętrze. A tu znjadziemy przede wszystkim autorski czujnik Logitecha: Hero o czułości od 200 do 2100 DPI. Jest to świetna jednostka o bardzo precyzyjnym działaniu, bez niechcianej akceleracji. Lecz prawdziwym atutem gryzonia jest niewątpliwie bezprzewodowość. Mamy tu dwie możliwości sparowania urządzenia z komputerem: poprzez Bluetooth lub dołączony receiver USB. I właśnie przy tej drugiej metodzie dzieje się magia. Gdy usłyszałem o pomyśle bezprzewodowej myszy gamingowej, z tyłu głowy miałem wielki napis “OPÓŹNIENIA”, jednak Szwajcarzy zaskoczyli mnie pozytywnie. Dzięki zaimplementowaniu dwóch trybów odświeżania myszki, o opóźnieniach nie ma mowy. Tryby te to:

  • Low – sprzyjający czasowi pracy na baterii, o odświeżaniu 8ms (przy niekompetetywnych tytułach wystarczający),
  • High – gdzie na pierwszym miejscu jest performance, a mysz raportuje swoje położenie co 1 ms (słownie JEDNĄ milisekundę.) Jak mówiłem, lagi to nie ta bajka.

Mysz też nie odczuwała żadnych problemów przy różnych powierzchniach. Testowałem ją na drewnie, kartonach, papierze, podkładce oraz metalowym blacie. W każdych warunkach G603 radziła sobie bezproblemowo.

Logitech_G603_mysz_gildia_ggk_test_4

Podczas całego okresu używania, nie zdarzyło mi się, by coś zakłóciło pracę sprzętu. Nigdy nie doświadczyłem straty sygnału, zawsze mój wskaźnik był tam, gdzie tego chciałem. Było to również zasługą stopek teflonowych, które od pierwszej chwili, gdy wziąłem do ręki G603, oczarowały mnie bezgranicznie. Teflonowa powierzchnia sunie po wszystkim z gracją chmur na letnim niebie. Niezależnie czy używamy jej z podkładką, na biurku czy kawałku kartonu. Dla myszy nie ma to najmniejszego znaczenia, wszędzie jest płynnie, równo i bez zahamowań. Istny majstersztyk!

Logitech_G603_mysz_gildia_ggk_test_5

Na sam koniec słów kilka o oprogramowaniu Logitech. Tak naprawdę nie ma tu wiele do opowiedzenia. Jest to standardowy Logitech Gaming Software. Pozwala on na ustawienie poziomów DPI dla myszy, mapowania klawiszy według własnych preferencji wraz z używaniem nagrywania macro, a także badania intensywności używania poszczególnych przełączników. Dodać tu też trzeba, że dzięki wbudowanej pamięci można w programie ustawić i zapisać nasze poziomy DPI, aby na każdym sprzęcie odczuwać tą samą przyjemność z gry.

Logitech_G603_mysz_gildia_ggk_test_6

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post

Wygląd 5/5
Wykonanie 4.5/5
Funkcje 5/5
Stosunek ceny do jakości 4.5/5
Ogólna 5/5

PODSUMOWANIE:

Podsumowując, czy firmie udało się stworzyć bezprzewodową mysz gamingową? Zdecydowanie. Przyznać muszę, że od dawna nie miałem w ręku tak przemyślanej, świetnie wykonanej i dającej tyle frajdy z gry konstrukcji. Logitech! Chapeau bas! Autentycznie jest mi smutno, że muszę się z nią rozstać, i mam nadzieję, że kiedyś nasze drogi znów się skrzyżują.

Komentarze