feat - star ocean integrity and faithlessness recenzja

Star Ocean: Integrity and Faithlessness – recenzja gry



Star Ocean to seria gier jRPG, która bawi graczy już długie 20 lat. Co prawda ma za sobą różne etapy. Czasem chwalona, czasem ostro krytykowana. Jednak ma swoich fanów i pewien urok, dzięki któremu nowi gracze wchodzą w ten niezwykły gwiezdny świat.

Star Ocean 5 ma podtytuł, który nieźle potrafi wyłamać język. Integrity and Faithlessness przenosi graczy na planetę Faykreed IV leżącą na pograniczu Federacji Pangalaktycznej i układu planetarnego Kronos. Planeta nie jest jednak mocno rozwinięta cywilizacyjnie. Panuje na niej coś w rodzaju naszego średniowiecza. Mieszka na niej nasz główny bohater, czyli 23 letni Fidel. W wir wydarzeń gry wciąga go napotkana tajemnicza dziewczynka imieniem Relia. Właściwie już spotkanie z nią jest dość ciekawe, ponieważ Fidel jest świadkiem katastrofy statku kosmicznego i na miejscu znajduje właśnie Reilę. Dziewczynka włada jakąś tajemniczą mocą i jest poszukiwana przez chyba każdego w kosmosie. Chwila, w której Fidel i jego przyjaciółka Miki postanawiają się zaopiekować Reilą, jest właśnie tą, która sprowadza im na głowę masę kłopotów.

rec - star ocean v 3

Te kłopoty napędzają oczywiście fabułę nowej odsłony Star Ocean. Nie szukajcie tu jednak szczególnej głębi, niesamowitej historii, czy zapierających dech w piersi zwrotów akcji. Fabuła po prostu jest, da się ją przeżyć i nie trzeba zbyt się wysilać, by ją zrozumieć. To jedna z tych historii, które choć nie zgrzytają, to jednak również nie porywają bez reszty. Jasne, ciekawiło mnie jak to wszystko się skończy, ale nie czekałem na każdą kolejną scenkę z zapartym tchem. Całą grę można zresztą skończyć w jakieś 20-25 godzin, więc sami rozumiecie, że nie ma tu miejsca na zawiłe intrygi.

Na szczęście sytuację ratują nieco postacie. Całkiem dobrze je zarysowano i oddano graczom bohaterów, których można darzyć sympatią w trakcie rozgrywki. W takich grach jest to bardzo ważne, bo jeśli nie chwyci fabuła, ani kontakt z bohaterami, to gra szybciutko ląduje na półce. Star Ocean 5 pozwala nam poznać całą ekipę nieco bliżej, dzięki tak zwanym Private Actions. Są to swego rodzaju scenki, gdzie możemy pogadać z grupą na tematy niezwiązane z główną fabułą.

rec - star ocean v 5

Na szczęście nowy Star Ocean całkiem dobrze wypada, jeśli chodzi o akcję. Dostajemy pakiet z niezwykle dobrze zrobionymi walkami. To usprawniony system z poprzednich odsłon gry. Dostajemy płynne przejścia z eksploracji do walki i z powrotem, dzięki czemu spotkania z wrogami nie powodują tak wielkiej irytacji. Walka w czasie rzeczywistym również uległa kilku szlifom, dzięki czemu jest teraz niezwykle widowiskowa i umożliwia prowadzenie bitew na sporą skalę. Po stronie gracza, na placu boju może stanąć nawet ponad siedem postaci. Jednak ten element może nieco odbić się czkawką. Widowiskowe walki, z udziałem wielu postaci, z mnóstwem efektów specjalnych nie pozwalają czasem na pełne wykorzystanie systemów, jakie zostały wprowadzone w Star Ocean 5. Na przykład gra premiuje blokowanie ciosów, jednak kiedy na ekranie panuje ogólny i kolorowy chaos, dość ciężko się w tym wszystkim połapać i wykonać poprawne bloki.

rec - star ocean v 6

Ogólnie jednak walka jest na plus. Działa w czasie rzeczywistym, a gracza wspomaga system Ról, które można porównać do Gambitów z Final Fantasy XII. Każda postać ma cztery miejsca na role, jednak jest ich na tyle dużo, żeby dało się nieźle pokombinować z ustawieniami zachowania naszej drużyny.

Skoro jesteśmy przy różnych ustawieniach naszych bohaterów, to warto też wspomnieć o innych rozbudowanych opcjach w Star Ocean. Mamy bardzo rozwinięty system rzemiosła, pozwalający tworzyć sporo różnych i przydatnych przedmiotów, z bronią włącznie. Mamy całkiem porządnie zrobiony system poziomów naszych postaci. Możemy się uczyć nowych umiejętności ze znajdowanych w różnych miejscach notatek. Naprawdę jest się czym zajmować podczas gry.

rec - star ocean v 2

Niestety, muszę również wspomnieć o dwóch elementach Integrity and Faithlessness (nie wiem, czy łatwiej to pisać, czy mówić), które doprowadzały mnie do białej gorączki. Zresztą zapewne nie tylko mnie, gdyż oba są jednymi z ulubionych elementów rozgrywki, dla każdego gracza.

Pierwszy to backtracking. Rozmiar świata gry nie powala na kolana, jednak konieczność łażenia w tę i nazad już tak. Niestety powala na kolana w tym negatywnym znaczeniu. Koszmarnie widać, że zmuszenie nas do biegania w jedną i w drugą stronę to zabieg, który ma sztucznie wydłużyć całą grę. Najgorsze, kiedy w trakcie cut-scenki nasi bohaterowie odbędą podróż z miejsca A do miejsca B, a zaraz po tej scence muszą wrócić do miejsca A. Czujecie ten klimacik?

rec - star ocean v 4

Drugi to interaktywne scenki przerywnikowe. Nie wiem jaki był zamysł twórców gry w tym przypadku. Ogólnie chodzi o to, że w trakcie rozmowy między bohaterami, nie tracimy kontroli nad postacią. Może miało to jakiś ukryty sens, jednak nie znalazłem go. Znalazłem natomiast coś gorszego. Otóż z uwagi na swój interaktywny charakter, takie scenki są niemożliwe do pominięcia. Do tego często poprzedzają jakieś większe walki. Dodajmy do tego możliwość zapisu stanu gry w wyznaczonych miejscach i mamy tragedię. Niepomijalna scenka za każdym razem przed walką, której nie udaje nam się wygrać. Sami wiecie co jest bardziej wkurzające, trudna walka, czy dialog oglądany po raz nie wiadomo który.

rec - star ocean v 1

Ogólnie jednak Star Ocean: Integrity and Faithlessness to bardzo porządna i ciekawa odsłona serii. Gra się dobrze, historia nie nuży, okoliczności przyrody i grafiki naprawdę bardzo ładne. Do tego muzyka Motoi Sakuraby. To wszystko sprawia, że cieszę się, iż ta pozycja pojawiła się na PS4. Z drugiej jednak strony zdaję sobie sprawę, że nowy Star Ocean nie porywa tak bardzo jak by mógł. Fani serii na pewno po niego sięgną, ale dla nowych graczy może nie być powodem do sprawdzenia poprzednich odsłon. Zwłaszcza, że potrzeba do nich innych konsol.

Moim zdaniem warto jednak dać tej grze szansę, jeśli jest się fanem gatunku jRPG. Może znajdziecie w niej coś takiego, co chwyci Was za serce. Mi się spodobała i mam nadzieję, że Wam również się spodoba.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post
Gra jest bardzo przyjemna. Fabuła dość lekka. Mechanika rozgrywki przystępna, choć rozbudowana.
Wymuszony backtracking i brak możliwości przerywania cut-scenek. Męczył też czasem chaos w bitwach
Leciwy już człowiek. Rocznik 76, XX wieku. Niektórzy mówią, że trzeba już złomować, ale się nie daje. Ciągle działa, dzięki swoim najlepszym cechom charakteru, czyli złośliwości i wyjątkowej wredocie. Prywatnie szczęśliwy mąż i ojciec. Córka Oliwia, urodzona na początku 1999, syn Gabriel urodzony na początku 2008 roku, żona Żaneta...nie powiem kiedy urodzona...w każdym razie ma 18 lat (wartość prawdziwa niezależnie od tego kiedy to czytacie :P).

Komentarze