feat-Kijek-Prawdy

South Park: The Stick of Truth – recenzja gry


South Park jest serialem specyficznym. Można go uwielbiać, można też nienawidzić, jednak nie da się przejść obok niego obojętnie. Matt Stone i Trey Parker stworzyli świat, w którym nie obowiązują żadne tematy tabu. Obrywa się związkom wyznaniowym, politykom, celebrytom, grom komputerowym i wszystkiemu, co akurat nawinie się pod rękę scenarzystom. Wszystko to przemycono pod płaszczykiem opowieści o prowincjonalnym miasteczku w stanie Kolorado i jego nie do końca normalnych mieszkańcach. Rynsztokowy humor, podparty toną fizjologicznych odpadów potrafi rozbawić do łez, jak i wywołać olbrzymi niesmak.

Co ciekawe, temu fenomenowi popkultury było wyjątkowo nie po drodze z branżą gier. Wyjątkowo okrutnym zbiegiem okoliczności stał się fakt, że wydawców stojących za produkcją gier opartych na licencji South Park dotknął masowy pomór. Pierwsze zeszło Acclaim, mające na swoim koncie kilka niezbyt udanych adaptacji serialu, tworzonych głównie z myślą o Nintendo 64. Ostatnio do zaszczytnego grona denatów dołączyło potężne niegdyś THQ, które umieściło w swych planach wydawniczych recenzowaną tu grę. Po bankructwie wydawcy, prawa do tytułu weszły w posiadanie Ubi i po drobnym poślizgu South Park: The Stick of Truth wreszcie zadebiutowało na rynku. Pomysł na grę zrodził się w głowach weteranów role-playing, związanych ze studiem Obsidian, dlatego też łatwo się domyślić, że właśnie ten gatunek reprezentować będzie ich nowa produkcja.

rec-kijek-prawdy-8

Czy warto było czekać? Oczywiście że tak, choć opinię tę wygłaszam jako wieloletni fan serialu. Obsidian dokonało rzeczy wręcz niebywałej, ponieważ stworzona przez nich gra zachowała sto procent charakterystycznych dla serialu elementów. Począwszy od oprawy, poprzez bohaterów, na absurdalnym scenariuszu skończywszy. Osobom postronnym ciężko uwierzyć, że wydarzenia na ekranie telewizora są tworem  generowanym przez konsolę do gier, a nie ulokowany obok dekoder kablówki. Sprawdziłem to na żonie, która dopiero po chwili zorientowała się, że trzymam w ręce pada i sprawuję pełną kontrolę nad wydarzeniami. To spory atut, lecz nie zapominajmy, że mamy do czynienia z pełnoprawnym rpg w najczystszej formie. Nie idealnym, ale na tyle rozbudowanym, by nie odepchnąć od siebie osób z IQ powyżej średniej.

rec-kijek-prawdy-3

Zabawę rozpoczynamy w prostym edytorze postaci, w którym stworzymy swoje kreskówkowe alter ego. Oprócz wyglądu zewnętrznego, przyjdzie nam również określić klasę postaci. Do klasycznych dla gatunku profesji maga, złodzieja i wojownika dołącza jeszcze jedna… Żyd. Z jarmułką na głowie i procą Dawida na podorędziu. Zwolennicy poprawności politycznej z pewnością konstruują już pozew zbiorowy przeciwko twórcom gry, ale zostawmy ich w spokoju i skoncentrujmy się na wydarzeniach, których staniemy się mimowolnym uczestnikiem. W miasteczku South Park trwa wojna pomiędzy ludźmi, a elfami. Obie strony konfliktu roszczą sobie prawa do legendarnego reliktu, czyli tytułowego Kijka Prawdy. Realia niczym z klasycznego AD&D okazują się na szczęście zwykłą zabawą znudzonych dzieciaków. Wcielamy się w nowego rezydenta tego nienormalnego miasta i szybko trafiamy do szalonej karuzeli wydarzeń. Pierwsze, zlecone przez rodziców bohatera zadanie jest banalnie proste – znaleźć nowych przyjaciół. Po wyjściu z domu trafimy na Buttersa, później zaś napotkamy niemal wszystkie znane z serialu postacie: Cartmana, wujeka Jimbo, Jezusa, Ala Gore’a, pana Garrisona, gnomy gaciowe… wymienianie pełnej obsady dramatu mija się z celem. Kto zna serial, ten kojarzy, zaś ten co nie zna i tak nie będzie wiedział, o kim mowa.

rec-kijek-prawdy-2

Właściwa rozgrywka została oparta na kanonicznych dla gatunku rpg schematach. Oprócz misji związanych z głównym wątkiem fabularnym, przyjdzie nam wykonać tonę zadań pobocznych. W jednym z nich wujek Jimbo zleci polowanie na pałętającą się po okolicy zwierzynę, wśród której znajdą się m.in. CHUJOMYSZY. Stało się, pierwszy raz przekląłem w swojej recenzji, ale na usprawiedliwienie dodam, że zacytowałem jedynie fragment polskiego tłumaczenia. Swoją drogą wyjątkowo trafnego. Wróćmy jednak do zadań. Te opierają się w dużej mierze na eksploracji niezbyt rozległej mapy, przeczesywaniu domostw, rozmowach z mieszkańcami i inspirowanych japońską szkołą potyczkach z przeciwnikami. Walki opierają się na znanym choćby ze starszych odsłon Final Fantasy systemie turowym. W trakcie swojej kolejki możemy zaatakować wroga, użyć ciosu specjalnego, magii, czy też skorzystać z ekwipunku. Drobnym urozmaiceniem są proste sekwencje QTE, w trakcie których musimy w odpowiednim momencie uderzyć ogłuszonego wroga, lub wybronić się przed nawałnicą ataków. Brak tu jakiejś większej finezji, a poziom trudności nie jest zbytnio wyżyłowany, jednak skłamałbym mówiąc, że się wynudziłem. Było wręcz przeciwnie. Szkoda tylko, że z wydanych na terenie UE konsolowych wersji gry usunięto kilka kontrowersyjnych scen i zastąpiono je takim oto zabawnym obrazkiem.

rec-kijek-prawdy-5

Eksploracja ulic miasteczka i przyległych doń terenów nie należy do najbardziej absorbujących czynności, ponieważ została mocno ograniczona. Lokacje są niewielkie i dosyć gęsto poprzecinane ekranami ładowania. Na ogół jest to kawałek ulicy z kilkoma budynkami na krzyż. Do większości można wejść i przywłaszczyć sobie zawartość szuflad. Znaleziska potrafią rozbawić – w sypialni mamy Cartmana znajdziemy choćby kilka różnych modeli wibratorów. Resztę przedmiotów pozostawię Wam do odkrycia, by nie psuć efektu zaskoczenia. Dodam tylko, iż warto pomyślnie ukończyć minigierkę w ubikacji, ponieważ świeżo wydalony bobek idealnie sprawdzi się jako broń wywołująca u przeciwników status obrzydzenia. Oprócz notorycznych wymiotów, co turę tracić będą sporą porcję punktów życia. Napotkanych na swej drodze adwersaży można wyeliminować bez wchodzenia do trybu walki. W tym celu można za pomocą magii pierdzenia wywołać kontrolowany wybuch, lub wykorzystać jedną ze specjalnych zdolności towarzyszącego nam członka drużyny.

rec-kijek-prawdy-4

Obsidian obiecywało, że ich najnowsza produkcja będzie pełnokrwistym przedstawicielem gatunku role-playing i w dużej mierze słowa dotrzymało. Bohaterowie kolekcjonują punkty doświadczenia, które przeznaczymy oczywiście na rozwój nowych umiejętności. W miarę postępów wejdziemy też w posiadanie lepszego wyposażenia, które zwiększy statystyki postaci. Jest tu teoretycznie wszystko, czego oczekiwać mogliśmy od ojców Fallout: New Vegas, czy też Star Wars: Knights of The Old Republic 2, a mimo to odczuwam pewne uproszczenia, które w konsekwencji prowadzą do delikatnego podirytowania. Nie zapominajmy, że Obsidian nie jest takim gwarantem jakości, jak choćby Blizzard, czy BioWare. Zdarzają im się nawet nie potknięcia, a spektakularne upadki. Żeby nie szukać za daleko, wspomnę tylko o pełnym tragicznych rozwiązań Alpha Protocol. Na całe szczęście Kijek Prawdy stoi na przeciwległym biegunie i pomimo kilku mankamentów jest produkcją bardzo dobrą. Szczególnie dla fanów serialu.

rec-kijek-prawdy-6

Wspominałem już o oprawie wizualnej, która do złudzenia przypomina serialowy pierwowzór. Z jednej strony to spory atut, czyniący z South Park: The Stick of Truth pełnoprawnego członka tego zabawnego uniwersum, z drugiej natomiast w mojej głowie zbiera się kilka zastrzeżeń. Przede wszystkim powiedzmy sobie szczerze, że serial nigdy nie był artystycznym majstersztykiem, kojarząc się raczej z wycinankami i niezbyt wyszukaną kreską. W późniejszych sezonach zwiększyła się co prawda ilość komputerowych efektów specjalnych, jednak w dalszym ciągu warstwa graficzna straszyła siermiężnością kilkuletniego dziecka. Jest to oczywiście efekt zamierzony, tak inny od wymuskanych animacji Disneya, a będący wyłącznie środkiem do przedstawienia szeregu komicznych sytuacji. Problem w tym, że inaczej się takie coś ogląda, a inaczej się w to gra. Dwuwymiarowe lokacje często wręcz straszą swym ubóstwem, zaś animacje bohaterów ograniczają się do kilku klatek na krzyż. Szkoda, bo nadanie środowisku większej głębi wpłynęłoby pozytywnie na odbiór całości. Wystarczy przypomnieć wiekowe już Paper Mario z Nintendo 64, w którym dwuwymiarowe obiekty umieszczono w trójwymiarowym środowisku. W produkcji Obsidian świat wygląda jak twór rodem z Painta, z którym bez problemu poradziłby sobie nawet tablet za 100 złotych. Grając na X360 poczułem się tak, jakbym cofnął się w czasie do epoki pierwszego PlayStation i wydaje mi się, że sprzęt ten też nie powinien mieć większych kłopotów z uruchomieniem recenzowanej tu gry. Dziwne, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że Ubi dysponuje jednym z najlepszych narzędzi do tworzenia dwuwymiarowej grafiki, co doskonale widać na przykładzie ostatnich dwóch odsłon Raymana.

rec-kijek-prawdy-1

Dźwięk również przeniesiono żywcem z celuloidowego pierwowzoru i tu zastrzeżeń nie mam żadnych. Znani z serialu aktorzy wykonali kawał dobrej roboty, zapewniając graczom sporą porcję zabawnych gagów i wulgarnych dialogów. Cieszę się, że dystrybutor przygotował lokalizację kinową, bo polskie głosy znane z kanału Comedy Central niemiłosiernie ranią uszy. Szkoda tylko, że tak mało w tle muzyki, która w jakiś tam sposób maskowałaby wszechogarniającą ciszę, przerywaną jedynie popiskiwaniem chujomyszy i innymi odgłosami przyrody.

Podsumowując, nie mogę tej gry nie polecić. Gdybym nie był fanem serialu, zapewne bym jej nie recenzował, bo mijałoby się to z celem. Dlatego moja opinia o South Park: The Stick of Truth jest klarowna jak klarowane masło – kupować, grać i cieszyć się kilkunastoma godzinami w tym obrazoburczym świecie. Jako adaptacja serialu gra jest perfekcyjna. Jako rpg już nie koniecznie, ale wciąż trzyma wysoki poziom. Niezbyt piękna, ale do bólu wierna oryginałowi, co w dużej mierze zawdzięczać możemy duetowi Stone & Parker, który sprawował pieczę nad produkcją.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post
Dla fanów serialu pozycja obowiązkowa, pełna smaczków i nawiązań do pierwowzoru.
Techniczna prostota rozczarowuje, podobnie jak toporne ekrany menu i niezbyt subtelna cenzura.

Komentarze