feat -sound-blaster-z

Sound Blaster Z – test

Plusy:
+ rozsądna cena
+ ładne i solidne wykonanie
+ wygodne oprogramowanie

Minusy:
- szkoda, że mimo upływu lat ciut wolno tanieje


Tym razem testujemy sprzęt zdecydowanie nie nowy, ale też i w segmencie wewnętrznych kart dźwiękowych od lat mamy zastój, więc Sound Blaster Z to wciąż urządzenie całkiem aktualne.

test -sound-blaster-z

Niby od strony wzornictwa nie powinno się wiele oczekiwać, gdy mowa o wewnętrznych podzespołach, ale przecież wielu graczy wybiera obudowy z przeszkloną ścianką, więc jednak wygląd miewa czasem znaczenie. Elektronika w Sound Blaster Z jest ukryta pod czerwoną atrapą, którą wykonano z metalu. Ma to o tyle sens, że każdy materiał mogący ograniczyć zakłócenia ma znaczenie przy układzie elektronicznym odpowiedzialnym za dźwięk. Walory wizualne podnosi dodatkowo szklane okienko, przez które można zobaczyć sam procesor SoundCore 3D, podświetlony zresztą na czerwono. Trzeba przyznać, że razem wszystko to wygląda całkiem elegancko, zgodnie ze stylistyką nowoczesnych podzespołów dla graczy.

test -sound-blaster-z-1

Na tylnym panelu znajdziemy pełen komplet standardowych gniazd plus wejście i wyjście optyczne. Razem zajmują całą cześć “śledzia” za którą znajduje się karta dźwiękowa. Jest tam przez to trochę ciasno, warto pewnie zadbać o to, by wtyczki od łącz optycznych były minimalistyczne (nie zawsze są). Od wewnętrznej strony mamy też oczywiście możliwość podłączenia gniazd na znajdujących się na panelu naszej obudowy. Sound Blaster Z nie potrzebuje dodatkowej mocy, więc nie ma opcji podpięcia dodatkowego zasilania. Montaż w gnieździe PCIe jest banalny, zaś dzięki temu, że z jednej strony mamy czarny laminat, a z drugiej metalową atrapę, trudno przypadkiem uszkodzić jakiś komponent.

test -sound-blaster-z-3

Jeśli idzie o komponenty właśnie, to sercem systemu jest chip Creative CA0132, czyli sprawdzone rozwiązanie, ale… od lat obecne też w niektórych lepszych płytach głównych. Na szczęście nie samym chipem karta stoi, wiele zmienia chociażby przetwornik DAC Cirrus Logic CS4398. Warte zwrócenia uwagi są też układy od New Japan Radio. Ogólnie na pokładzie znalazło się sporo porządnych komponentów, dzięki czemu Sound Blaster Z, choć pozostaje najtańszym modelem w serii, potrafi naprawdę sporo i zapewnia jakość dźwięku wystarczającą do cieszenia się muzyką, oraz – oczywiście – optymalną do gier. Pasmo przenoszenia zamyka się w zakresie od 100Hz do 20kHz. Większość testów karta zalicza koncertowo, najsłabiej wypada na polu zniekształceń harmonicznych.

test -sound-blaster-z-4

Dołączone do Sound Blaster Z oprogramowanie jest kwintesencją doświadczenia Creative Labs: wygodne i przejrzyste. W kolejnych zakładkach wylądowały zarówno tak oczywiste funkcje jak korektor graficzny, mikser czy regulację trybu surround, jak też opcje bardziej wyspecjalizowane. Podczas grania możemy przełączyć się na scout mode, czyli podbić dźwięki związane z aktywnością postaci innych graczy czy też botów. Dzięki temu, przy dobrych głośnikach lub słuchawkach, znacznie trudniej będzie nas zaskoczyć. Oglądając filmy warto zajrzeć do ustawień w zakładce “kino” – mamy tam Dolby Digital Live i DTS Connect.

test -sound-blaster-z-5

Jak widać, mimo kilku lat od premiery, Sound Blaster Z to wciąż karta dźwiękowa wystarczająca dla większości graczy. Nawet od strony wzornictwa wygląda wciąż bardzo nowocześnie. Bardzo miłym dodatkiem do niej jest dołączony w komplecie elegancki mikrofon z funkcją redukcji szumów otoczenia. Razem otrzymujemy całkiem sporo za całkiem rozsądną cenę.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post

Wygląd: 4/5
Wykonanie: 5/5
Funkcje: 3/5
Stosunek ceny do jakości: 4/5
Ogólnie: 4//5

PODSUMOWANIE:

Dopóki nie pojawi się jakaś wielka rewolucja na rynku kart dźwiękowych, Sound Blaster Z to bardzo sensowna (i ekonomiczna) opcja dla graczy nie planujących słuchać muzyki symfonicznej.

Komentarze