feat-ryse-sor-pc

Ryse: Son of Rome (PC) – recenzja gry


Procesor: Intel Core i7 3770s
Pamięć: 8GB RAM
Karta graficzna: GTX750Ti 2 GB
System: Windows 8.1 x64
Pad: Microsoft X360 Controller


Gra działała płynnie przy maksymalnych ustawieniach detali i rozdzielczości 1080p.




Niemieckie studio Crytek znane jest przede wszystkim z doskonałego silnika CryEngine. Produkowanym przez nich grom, z trylogią Crysis na czele, często zarzuca się, że przedkładają wizualny przepych ponad przyjemność z rozgrywki. Coś w tym musi być, bo ich ostatni tytuł, czyli Ryse: Son of Rome, jest jednocześnie graficznym majstersztykiem i nie do końca przemyślanym mordobiciem z bronią białą w roli głównej.

Rysiu, syn Romana

Przedstawiona w Ryse: Son of Rome historia rozgrywa się – jak sam tytuł wskazuje – w czasach Imperium Rzymskiego. Bohaterem jest Marius Titus, żołnierz wywodzący się z szanowanej senackiej rodziny. Gra rozpoczyna się zmasowanym atakiem barbarzyńców na pałac cesarza. Stojący na czele rzymskich wojsk Titus, po krótkiej wymianie nieuprzejmości z napotkanym wrogiem dociera na czas do imperatora, ratując go z nielichych opresji.

rec-ryse-sor-pc-03

W tym momencie rozpoczyna się właściwa opowieść, cofając akcję o 10 lat do czasów, w których bohater został świeżo upieczonym rzymskim legionistą. Przybywszy do posiadłości swego ojca staje się mimowolnym świadkiem rzezi, jaką barbarzyńcy urządzili sobie na domownikach. Od tej chwili w jego głowie kołacze się wyłącznie chęć krwawej zemsty na odpowiedzialnych za ten czyn.

Historia, pomimo kilku fabularnych twistów, nie jest w stanie zaskoczyć nikogo, kto miał już na rozkładzie chociażby filmowego Gladiatora z Russellem Crowem. Motyw zemsty, choć wyeksploatowany do granic przyzwoitości, cały czas jest popularnym elementem większości osadzonych w okresie starożytnym filmowych scenariuszy. Nie dziwi zatem fakt, że Crytek podążył wytyczoną już dawno temu ścieżką, kopiując większość elementów z kinematografii. Prawdę podziawszy, fabuła w Ryse jest tylko pretekstem do pokazania efektownych krajobrazów i krwistej, przepełnionej brutalnymi egzekucjami jatki.

Niemiec płakał, jak oglądał…

…i robił to z zachwytu, bo zdecydowanie jest w Ryse: Son of Rome na czym oko zawiesić. Technologia CryEngine znalazła już zastosowanie w kilku produkcjach, jednak do tej pory tylko seria Crysis była w stanie pokazać pełnię jego potencjału. Sytuacja zmieniła się wraz z ubiegłoroczną premierą recenzowanego tu tytułu. Statyczne screeny nie są w stanie opisać poziomu oprawy wizualnej, która w ruchu potrafi, jak mało który tytuł, wywołać u grającego uczucie onieśmielenia. Praktycznie wszystkim, co zobaczymy na ekranach monitorów – modelami głównych postaci dramatu i doskonałą animacją ich twarzy, kapitalnie odwzorowanymi pancerzami, bronią białą, budynkami, roślinnością… długo by wymieniać.

rec-ryse-sor-pc-06

Wrażenie robi ilość przewijających się przez ekran przeciwników, choć w tym przypadku zastrzeżenia można mieć to zbyt małej ilości przygotowanych przez grafików modeli, przez co odnosimy wrażenie, że walczymy z niezliczoną ilością klonów. Tu przydałaby się większa różnorodność. Niemniej pod względem wizualnym Ryse: Son of Rome to prawdziwy majstersztyk, doceniony wieloma branżowymi nagrodami. Oczywistym jest, że wersja PC podnosi poprzeczkę jeszcze wyżej. Przede wszystkim zniknął limit oferowanej przez Xbox One rozdzielczości 900p. Teraz bez problemu można podziwiać oprawę w pełnym FullHD, a właściciele potężnych kombajnów mogą pokusić się nawet o 4K. Wymagania sprzętowe nie są tak wygórowane jak w przypadku pecetowej wersji Dead Rising 3 – gra na takiej samej konfiguracji chodzi bez najmniejszych zgrzytów, zalewając ekran hektolitrami krwi i masą efektów specjalnych.

rec-ryse-sor-pc-02

Warstwie audio brakuje wyraźnego motywu przewodniego, który w jakiś sposób utkwił by w pamięci – muzyka jest, przygrywa sobie w tle i zmienia w zależności od sytuacji. Są pompatyczne momenty, jest też trochę spokojniejszych dźwięków, jednak brakuje pierwiastka geniuszu, który jeszcze bardziej przybliżyłby grę do filmowych blockbusterów. Aktorzy ze swoich zadań wywiązali się bez zarzutu. Głosy dobrano dobrze i ciężko doszukać się sztuczności w trakcie odsłuchiwania linii dialogowych.

PRESS X TO JASON

Pierwsza prezentacja Ryse na ubiegłorocznych targach E3 zaniepokoiła schematycznością walk i nie do końca przemyślanym systemem QTE. Niezależnie, czy wskazany w danym momencie przycisk został wciśnięty, czy też nie, Marius efektownie rozczłonkowywał kolejnych adwersarzy. Twórcy zarzekali się, że system walki zostanie usprawniony i stanie się wymagający nawet dla zaprawionych w bojach siepaczy. Tak się jednak nie stało, bo choć wprowadzono pewne korekty, to dalej błędne wciśnięcie przycisku nie spotyka się ze zbyt przykrymi konsekwencjami. Egzekucja przebiega pomyślnie a jedyną karą jest zmniejszenie ilości odnowionej energii życiowej, lub pozyskanych punktów doświadczenia. Zależnie od tego, który bonus wybierzemy przed rozpoczęciem starcia.

rec-ryse-sor-pc-05

Punkty XP spożytkować możemy na podniesienie umiejętności bojowych w kilku kategoriach, wydłużenie paska zdrowia, zwiększenie palety egzekucji czy też przyspieszenie regeneracji wskaźnika skupienia, po którego aktywacji bohater wpada w szał bojowy i kroi barbarzyńców na plasterki z gracją godną najlepszego szefa kuchni.

Sam system walki nie należy do wybitnie złożonych. Jeden z przycisków odpowiada za uderzenie mieczem, drugi tarczą, a trzecim blokujemy uderzenia. Warto poćwiczyć parowanie ataków, ponieważ idealne wyczucie momentu bloku sprawi, że wróg będzie przez krótki czas otumaniony i podatny na kolejną porcję ciosów. Po zaserwowaniu wystarczającej liczby razów stajemy przed możliwością odesłania barbarzyńców w zaświaty za pomocą przeprogramowanych egzekucji. Te, jak już wspomniałem wcześniej, opierają się na serii banalnych sekwencji Quick Time Events. Dobrze chociaż, że autorzy przygotowali kilkanaście naprawdę efektownych animacji zgonów, pełnych tryskającej posoki, odcinanych kończyn i podrzynanych gardeł. W tym aspekcie Ryse: Son of Rome radzi sobie równie dobrze, jak z pieszczeniem zmysłu wzroku.

rec-ryse-sor-pc-01

Sama rozgrywka sprowadza się do wędrówek od lokacji do lokacji, przerywanych konfrontacją z iście hurtową ilością oponentów. Raz na jakiś czas przytrafi się możliwość postrzelania z dystansu, jednak trzon gry to walki. Te niestety nie stanowią zbyt dużego wyzwania i daleko im złożonością do czołowych przedstawicieli gatunku slasherów. Widać tu ewidentny brak doświadczenia projektantów z Crytek.

Kciuk w górę, kciuk w dół

Ryse: Son of Rome to nie tylko efektowna, filmowa kampania dla jednego gracza, ale również tryb multiplayer. Niestety, serwery gry szybko pustoszeją, bo gra nie oferuje w tej materii zbyt wiele. Główną atrakcję stanowi tryb gladiatora, w którym wraz z kompanem stawiamy czoła kolejnym falom wrogów na arenie. Spore znaczenie dla końcowej oceny ma widowiskowość pojedynków, dlatego też warto postawić na różnorodność ataków, choć ta zbyt wielka niestety nie jest. Cieszy możliwość wykreowania własnego bohatera, w którego inwestować możemy zdobyte w grze kredyty. To spory plus względem edycji gry na Xbox One – twórcy definitywnie wywalili z kodu mikrotransakcje, choć nie zmienili ekranu rozwoju postaci, w którym opcja wsparcia się realną walutą wciąż się pojawia, choć na szczęście pozostaje nieaktywna.

rec-ryse-sor-pc-04

Ciężko zatem o werdykt, bo z jednej strony mamy do czynienia z produkcją nie do końca przemyślaną i na dłuższą metę monotonną. Z drugiej natomiast jest to bez wątpienia tytuł najbardziej dopracowany w kwestiach wizualnych, demonstrujący olbrzymi potencjał nowych układów graficznych. Jeszcze żadna gra nie była pod tym względem tak bliska hollywoodzkim produkcjom. Gdyby system walki był bardziej złożony i przede wszystkim wymagający, można by było wracać do Ryse wielokrotnie. Niestety tak nie jest i choć warto na własne oczy przekonać się o talencie grafików Crytek, to jednak po jednorazowym zakończeniu kampanii nie mamy już wystarczającej motywacji do ponownego odwiedzenia antycznego Rzymu. Poukrywane w okolicy grafiki koncepcyjne i historie obrazkowe związane ze światem gry to zbyt mało.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post
Oprawa graficzna wywołuje oczopląs, a klimat antycznego Rzymu odwzorowano bezbłędnie.
Schematyczna walka i niezbyt dobrze przemyślany system egzekucji. Dodatkowo razi też monotonia.

Komentarze