pga-test-template

Poznań Game Arena 2014 w kilku słowach

Zanim przyjdzie czas na właściwe relacje, czyli pełny elaborat dotyczący tegorocznego Poznań Game Arena, przygotowaliśmy dla Was dosłownie kilka zdań na gorąco: co się nam podobało, a co było raczej negatywne w odbiorze. W tym roku na PGA wysłaliśmy aż czterech reprezentantów Gildii. Prócz niżej podpisanego okazję na przeprowadzenie wywiadów i obiegnięcie (dosłownie) całej powierzchni targów, okazję mieli: Klaudia, Artur oraz Wojtek. Na deser zaś przygotowaliśmy dla Was miniaturową galerię — ot, taki zwiastun niemal wszystkiego, co czeka Was w najbliższym czasie.

Klaudia:

PGA to jedna z największych imprez tego typu w Polsce. Wśród wielu zalet najważniejszą jest jej ogólnie rozumiane podejście do tematyki gier, jak i sprzętu. Na tegorocznych targach było w zasadzie wszystko, co może tyczyć się gier i graczy. Ponadto dużym plusem tegorocznych targów okazał się ich rozmiar. Niestety, miało to też swoje minusy, ponieważ hala targowa nie zdołała pomieścić wszystkich zwiedzających i niektórych odesłano z przysłowiowym „kwitkiem”. Na dużą pochwałę zasługują stanowiska z grami niezależnymi, które były niesamowicie różnorodne. Mnie osobiście najbardziej przypadły do gustu, bo właśnie tam znalazłam to, czego do tej pory nie znałam. Należałoby też wspomnieć o stanowisku Nintendo, które pokazuje, iż nasz rodzimy rynek może być dla nich atrakcyjny. Kolejną pozytywną rzeczą okazały się cosplay’e o ogromnej różnorodności i tym ludziom należy się wielki ukłon. Pomijając pojemność hali i drobne błędy organizacyjne, PGA 2014 zasługuje na pochwały.

pga_szybkie_podsumowanie_ggk_1

Artur:

W tym roku PGA zaskoczyło mnie pod kilkoma względami. Zaczynając od rozmachu imprezy, poprzez ilość wspaniałych stanowisk, masę interesujących ludzi, na świetnej sekcji gier niezależnych kończąc. Człowiek nie był w stanie zawitać w każdy kąt tych targów, ale mimo to było czuć wspaniałą atmosferę i profesjonalne podejście do tematu. Jako całość pokazano, że Polska nie ma się czego wstydzić i jest wstanie zaprezentować się równie dobrze, jak inne tego typu eventy za granicą. Dorzućmy do tego gigantyczny krok naprzód, który wykonał nowy dystrybutor Nintendo — ConQuest Ent., scenę Wargaming, przepiękny cosplay i ogrom atrakcji dla odwiedzających. Ta impreza po prostu nie mogła się nie udać, a to jedynie część pozytywnych rzeczy, o jakich wspomniałem.

Gorzej było w temacie samej organizacji. Cztery hale okazały się zbyt małe, problemy z biletami, koszmarnie przeprowadzony konkurs cosplayowy, a ilość głośników na metr kwadratowy wykraczała po za skalę. Jeżeli ktoś jechał 200km i mając bilet musiał czekać ponad godzinę na wejście, gdzie kolejka była jedynie do kasy, to uznaję to za strasznie słaby ruch. W przyszłości trzeba też bardziej zadbać o ochronę, bo jak może być, że maskotka Kinguin była szarpana i kopana przez bandę młodych ludzi. Patrząc ogólnie, tę edycję PGA będę wspominał przez długie miesiące, ale i błędy będą im towarzyszyć. Na szczęście, negatywnych rzeczy było mniej, niż tych pozytywnych.

pga_szybkie_podsumowanie_ggk_2

Wojtek:

Uważam, iż największą zaletą tegorocznego PGA była różnorodność oferty. Można było wypróbować przed premierą niektóre gry – np. Assassin’s Creed: Unity – zapoznać się z nowinkami sprzętu dla graczy, czy wziąć udział w wielu konkursach. Ważne dla mnie było jednak to, że mogłem również nieco odpocząć od zgiełku i zwiedzić, toczące się w hali obok, targi hobby i modelarstwa. Znalazły się tam nie tylko sklepy z komiksami, grami planszowymi, czy ręcznie produkowanymi ozdobami. Dało się też wymienić doświadczenia z modelarzami, czy z Drugą Erą snuć plany na temat przyszłorocznego Pyrkonu. Najmłodsi mogli się przejechać na karuzeli lub poskakać na dmuchanym zamku – pomyślano więc o wszystkich uczestnikach targów. Drugim istotnym pozytywem był dla mnie wszechobecny cosplay – osoby wcielające się w postaci z gier i komiksów bardzo ubarwiały targową rzeczywistość i sprawiały, iż PGA miało chwilami dość „konwentowy” klimat.

Jako bardzo duży minus zaliczyłbym przede wszystkim wielki chaos organizacyjny. W piątek rano w wejściu północnym MTP nikt nic nie wiedział, mimo, iż widniało ono na rozpisce jako jedno z wejść na imprezę. W sobotę zaś nastąpiło wstrzymanie sprzedaży biletów oraz wpuszczania ludzi, nawet tych, którzy już nabyli bilety. Drugim minusem była dla mnie obecność tysięcy ludzi niezainteresowanych samą imprezą, a tylko rozdawanymi gadżetami lub swoimi idolami, co chwilami drastycznie blokowało ruch w halach 7, 7A, 8, 8A.

pga_szybkie_podsumowanie_ggk_3

Tomasz:

Tegoroczne Poznań Game Arena były rekordowe z wielu względów i to zdecydowanie zaliczyłbym do plusów: mnóstwo wystawców, zwłaszcza tych mniej znanych, ale gotowych do konfrontacji z szerszą publicznością. Pojawiły się również firmy, które zdecydowały się szerzej zainwestować w rodzimy rynek lub zwyczajnie na niego wrócić po dłuższej absencji: mowa tutaj o Logitechu z ich serią G oraz Tesoro. Połączenie z targami Hobby oraz Zjazdem Twórców Gier zwiększyło dostępną przestrzeń i pozwalało momentami odpocząć od zgiełku panującego w tzw. „czteropaku”. Miłym zaskoczeniem było również stoisko Nintendo i pokazanie potencjału tej, niedocenianej przecież na polskim rynku, konsoli. Jednym słowem święto niemal każdego gracza.

Dlaczego „niemal”? Przede wszystkim z powodu braku giganta, jakim jest bez wątpienia Sony, a także, co za tym idzie, PlayStation 4. Next-geny z Dalekiego Wschodu widziałem tylko i wyłącznie na jednym stoisku, a do tego były to zaledwie dwie sztuki. Microsoft z Xbox One całkowicie opanował imprezę. Zabrakło również innych gigantów, jak Ubisoft (wspólny stand z Microsoftem) czy Electronic Arts. Dziwi szczególnie brak tego ostatniego w kontekście nadchodzącej premiery Dragon Age: Inquisition. Poważnym mankamentem były również dzikie hordy, bo inaczej tego nazwać nie można, blokujące przejście w hali, bo kogoś spotkali, czy stwarzające zagrożenie w inny sposób (wspomnę tylko o incydencie z pingwinem z Kinguin oraz sytuacji z dyskami SSD na stoisku Kingston). Organizatorzy powinni albo zainwestować więcej w ochronę, której było zdecydowanie za mało, lub wprowadzić ograniczenie wiekowe na wstęp. Ta druga opcja jest o tyle lepsza, że nie będę musiał uśmiechać się pod nosem widząc 10-latka grającego w Assassin’s Creed: Unity pod znaczkiem „Dozwolone dla osób pełnoletnich”. Najpoważniejszym zgrzytem był jednak problem z biletami i wstępem w sobotę — taka sytuacja w ogóle nie powinna mieć miejsca.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post

Komentarze