feat-wolfenstein-tno

Wolfenstein: The New Order – recenzja gry


Wskrzeszanie wielkich i uznanych produkcji nie należy do najłatwiejszych zadań. Zwłaszcza, gdy dotyczy tytułów uznawanych za kamienie milowe branży. Takim Wolfenstein 3D bez wątpienia był, kładąc podwaliny pod najpopularniejszy obecnie gatunek gier i sprawiając, że kojarzony do tej pory głównie z arkuszami kalkulacyjnymi pecet stał się mekką dla spragnionych rozrywki graczy. Dziś, blisko ćwierć wieku później, w szranki z legendą stanęło młode szwedzkie studio MachineGames. Tak narodził się Wolfenstein: The New Order, wsparty technologią ID Software i ogromnymi funduszami Bethesda Softworks.

rec-wolfenstein-tno-07

Mechaniczna swastyka

Znana z podręczników historia została napisana na nowo. Jest rok 1946, a II Wojna Światowa wciąż trwa. Wojska alianckie przypuszczają zuchwały atak na fortecę generała Wilhelma Strasse, zwanego uroczo Trupią Główką. Według informacji zdobytych przez wywiad, to właśnie on jest odpowiedzialny za olbrzymi skok technologiczny, którego Trzecia Rzesza dokonała na przestrzeni ostatnich lat. Akcja kończy się fiaskiem, a William Joseph Blazkowicz, w którego po raz kolejny przyszło nam się wcielić, z odłamkiem w czaszce ląduje na dnie Bałtyku. Przed nieuchronną śmiercią ratują go okoliczni rybacy.

rec-wolfenstein-tno-04

Bohater trafia do polskiego szpitala psychiatrycznego, w którym spędza czternaście lat. Przykuty do wózka inwalidzkiego i pozbawiony jakichkolwiek przejawów świadomości, w spokoju obserwuje otaczających go ludzi. Pobudka z letargu następuje w chwili, w której grupa nazistów dokonuje masakry na personelu i pensjonariuszach zakładu. Blazkowicz wstaje z wózka i wraz z Anią Oliwą, ocalałą pielęgniarką, wyrusza w długą podróż niemal przez całą ówczesną Europę.

Rok 1960. Wrogowie nowego porządku zostali umieszczeni w obozach koncentracyjnych, a wszelkie przejawy organizacji oporu dławione były już w zalążku. Ci, którym dane było uniknąć karzącej ręki nazizmu, w ukryciu wyczekują okazji do podjęcia nierównej walki. Ta nadarza się wraz z pojawieniem się BJ Blazkowicza w Berlinie. Moment ten rozpoczyna istny huragan wydarzeń, których kulminacją będzie konfrontacja ze wspomnianym wcześniej generałem Strasse.

rec-wolfenstein-tno-05

Nowy porządek, stara szkoła

Twórcy gry nie kryli się ze swoimi inspiracjami. Wolfenstein: The New Order oddaje hołd klasykom gatunku, ignorując jednocześnie większość aktualnie panujących trendów. Regenerujące się zdrowie zastąpiono klasycznymi apteczkami, amunicję trzeba samodzielnie podnosić z ziemi, a orientację w terenie ułatwia podręczna mapa. Rozwiązania cokolwiek archaiczne, zastosowane z dużą dozą odwagi, ale posiadające niepowtarzalny urok klasyki. Nie zabrakło jednak popularnych ostatnio skryptów, a sposób poprowadzenia fabuły nasuwa skojarzenia z Call of Duty, rzucając gracza w różnorodne zakątki globu.

rec-wolfenstein-tno-09

Kampania składa się z 16 misji, których zaliczenie zajmie Wam około dziesięć godzin. Niestety, poziom poszczególnych zadań jest nierówny . Akcje militarne potrafią podnieść poziom adrenaliny, jednak agresję szybko ostudzi kilka wizyt w siedzibie ruchu oporu. Tam zajmiemy się poszukiwaniem zabawek zagubionych przez jednego z towarzyszy broni, szukaniem pleśni i lizaniem ścian w celu znalezienia istotnych informacji. Momenty te skutecznie osłabiają tempo rozgrywki, oferując w zamian jedynie nieznaczne zgłębienie fabularnych meandrów. Te jednak zbyt porywcze nie są. Twórcy pokusili się o kilka urozmaiceń dla miłośników eksploracji świata gry. Każda lokacja skrywa przed graczem ukryte skrzynki z amunicją, pancerze, apteczki, wycinki z gazet i kody do maszyny szyfrującej Enigma. Znaleźć można również lekko zmodyfikowany etap, niemal żywcem wyjęty z oryginalnego Wolfenstein 3D. Podpowiem, że skrywa go jedno z łóżek w bazie wypadowej ruchu oporu.

Powinienem wspomnieć o jeszcze jednej istotnej kwestii. Nie zdradzając zbytnio historii powiem tylko, że jest to wybór, przed którymi zostaniemy postawieni pod koniec pierwszej misji. Podjęta decyzja będzie miała wpływ na rozwój fabuły, wobec czego warto ukończyć Wolfenstein: The New Order co najmniej dwukrotnie.

rec-wolfenstein-tno-02

Multiplayer

Brak!

Tak, dobrze czytacie. MachineGames odpuściło całkowicie temat rozgrywki wieloosobowej, koncentrując pełnię swych mocy przerobowych nad kampanią dla samotników. Z jednej strony to istotne nawiązanie do oryginału z 1992 roku, z drugiej natomiast decyzja w dzisiejszych czasach całkowicie niezrozumiała. Warto tu wspomnieć o modyfikacji Enemy Territory, która tchnęła w Return to Castle Wolfenstein nowe życie i stworzyła podwaliny pod obecne standardy sieciowej wyżynki. Standardy, których twórcami są przecież ludzie związani z ID Software. Taki mały paradoks.

rec-wolfenstein-tno-01

A szkoda, bo sztuczna inteligencja w żaden sposób nie jest w stanie oddać ludzkiej nieprzewidywalności. To nie Halo, w którym na każdym kroku gracz zmuszany był do stosowania zaawansowanych podchodów. Naziści w nowym Wolfensteinie nie grzeszą rozumem i aż dziw człowieka bierze, że byli w stanie wygrać wojnę. Jedynym ich atutem pozostaje celne oko, bo cała reszta zmysłów zdaje się srogo upośledzona. Pchają się pod lufę gęsiego, pozostają głusi na kroki, a w trakcie walki wręcz dają się kontrować niczym Najman Salecie. Zmiana poziomu trudności na wyższy nie przynosi w tej gestii poprawy, zwiększając jedynie odporność wrogów na ołów.

Świat według ID Tech 5

Sporo obiecywałem sobie po oprawie graficznej nowego Wolfensteina. Technologia stworzona przez ID Software już w Rage pokazała próbkę swych możliwości, choć nie obyło się bez technicznych zgrzytów. Tym razem miało być lepiej i chyba nie do końca się udało. Owszem, różnorodność lokacji jest całkiem spora, a niektóre krajobrazy są w stanie zachwycić. Tyczy się to przede wszystkim nazistowskiej bazy na Księżycu, czy też imponującego widoku na okupowany Londyn. Zastrzeżeń nie mam również do modeli postaci, zarówno ludzkich, jak i zmechanizowanych. Problem w tym, że całość w żaden sposób nie odstaje od dokonań konkurencji, a w wielu momentach wyraźnie im ustępuje. Największym atutem jest płynność animacji, rzadko spadająca poniżej 60 klatek na sekundę, jednak w żaden sposób nie usprawiedliwia to średniej jakości tekstur, często doczytujących się na oczach gracza.

rec-wolfenstein-tno-08

Grę testowałem na X360 i teoretycznie nie miałbym większych zastrzeżeń w kwestiach technicznych, gdyby nie pewien zgrzyt. Jak zapewne część z Was wie, konsola Mircrosoftu nie należy do najcichszych sprzętów elektronicznych. Tyczy się to zwłaszcza starszych, białych modeli, w których napęd DVD potrafi niemiłosiernie zgrzytać i trzeszczeć. Możliwość instalowania gier na dysku okazała się zbawienna i znacznie zwiększała komfort zabawy. Wolfenstein: The New Order jest kolejną po GTA V, MGS V: Ground Zeroes i Watch_Dogs grą, która przed uruchomieniem wymaga zainstalowania na dysku X360 części danych. Te znajdują się na pierwszej z czterech płyt, pozostałe zawierają poszczególne etapy kampanii. Niestety, co przyjąłem ze sporym zdziwieniem, producent uniemożliwił zainstalowanie na dysku pozostałych nośników. Ma to zapewne związek ze strumieniowaniem danych z dwóch różnych źródeł, ale bez przesady. Ostatni hit Rockstar North miewał problemy z doczytywaniem obiektów po pełnej instalacji na dysku, ale przynajmniej umożliwiał przeprowadzenie takowej. Tutaj tej opcji niestety zabrakło, co wiąże się z przydługimi czasami ładowania poziomów i wspomnianym przed momentem odgłosem pracy napędu. Liczę na łatkę, która naprawi tę niedogodność.

rec-wolfenstein-tno-06

Warstwa dźwiękowa nie stanowi szczytowego osiągnięcia, ale w ostatecznym rozrachunku prezentuje się co najmniej dobrze. Odgłosom wystrzałów brak impetu znanego z ostatnich odsłon Battlefield, jednak ciężko się do czegokolwiek przyczepić. Muzyka pojawia się sporadycznie, odpowiednio budując nastrój i podkreślając dramatyzm wydarzeń. Największe brawa należą się aktorom podkładającym głosy postaciom. Odpowiednia doza patosu u Blazkowicza nie drażni, a wręcz bawi. Podobnie jak szkocki bełkot kompana Fargusa. Jest i Alicja Bachleda, która świetnie wcieliła się w rolę Ani Oliwy.

rec-wolfenstein-tno-03

Do sklepu marsz!

Pomimo drobnych utyskiwań, ciężko nie polecić nowego Wolfa. Intensywne walki, masa broni, długa kampania, dobra oprawa graficzna, odrobina pikanterii i sporo nawiązań do klasyki gatunku FPS czynią z produkcji MachineGames opłacalną inwestycję. O ile przymkniecie oko na brak trybów wieloosobowych i drobne techniczne niedociągnięcia. Nie jest to kandydat na grę roku, ale solidna, rzemieślnicza robota.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post
Sporo nawiązań do klasyków gatunku, intensywne wymiany ognia, różnorodność lokacji i mimo wszystko oprawa AV
Brak możliwości pełnej instalacji płyt na twardym dysku X360, problemy z doczytywaniem tekstur, słaba SI wrogów i brak trybów multi.

Komentarze