monkey-king-hero-is-back

Monkey King: Hero is Back – recenzja gry (PS4)


Na PS4 trafiła kolejna gra, stworzona na podstawie filmu animowanego. Jest to Monkey King: Hero is Back. Co prawda filmu nie oglądałem i nie jestem w stanie napisać, czy gra i animacja idą jednym torem, ale zagrałem w grę i mogę Wam napisać, czy mi się spodobała.

Małpi Król, to standardowe połączenie naparzanki i platformówki. Nasz bohater przemierza kolejne lokacje, skacze po „półkach” i próbuje dostać się w różne miejsca. A do tego młóci po twarzach masę różnych przeciwników. A po co?

maxresdefault

Fabuła jest prościutka. Nasz bohater, Dasheng, zostaje uwolniony spod skały po 500 latach przez chłopaka imieniem Luier. Oczywiście przypadkowo. Dasheng szybko okazuje się być egoistycznym du…znaczy kolesiem. Niestety dla niego, okazuje się, ze bransoleta z łańcuchem, która „nosi” blokuje jego magiczne zdolności. Może się jej pozbyć tylko czyniąc dobro, więc chcąc czy nie, musi pomagać innym, żeby pomóc sobie. Na szczęście z pobliskiej wioski są porywane dzieci. Stoi za tym niejaki Hundun. Małpi Król, wraz z napotkanym niedługo później wieprzem Zhu Baije rusza odbić dzieciaki.

Prawda, ze proste? Bo wcale nie musi być to skomplikowana fabuła. Jest ona tu jedynie tłem wartkiej akcji i prania po paszczach animowanych przeciwników.

mkk2

A tego jest całkiem sporo. Po pierwsze mamy tu wielu różnych przeciwników. Jaszczurki plujące ogniem? Są. Wieprze z wielkimi pałami, najeżonymi ćwiekami. Też są.  Golemy. A jakże. A to tylko wierzchołek góry lodowej. Dzięki temu zawsze jest co robić, a ciągłe obijanie cudzych twarzy nie staje się powtarzalne.

Różnorodność objawia się też w środkach perswazji bezpośredniej dostępnych dla naszego bohatera. Podstawa, to ciosy szybkie (słabsze) i wolne (silniejsze). Odpalane oczywiście kwadratem i trójkątem. Są tez uniki, żeby samemu nie dostać w kły. Można tez podnosić kamienie, czy ławy rozrzucone tu i ówdzie, aby użyć ich do przekonania przeciwnika o naszych racjach. Można nimi rzucić, ale tez po prostu tłuc nimi oponenta.

monkeyking_gameplay1

Mamy też sekwencje ciosów kończących, które odpalą się, jeśli odpowiednio wymierzmy szybki cios. Uruchomi się wtedy sekwencja QTE, w której będziemy unikać ciosów wroga i zadawać własne, a której ukończenie odpali jeszcze animację ciosu kończącego. Animacje te są po prostu świetne, nie raz parsknąłem śmiechem widząc wyraz pyska pokonanego tak wroga.

Jednak w grze opartej na legendach nie może zabraknąć szczypty magii. Zatem Dasheng ma też do dyspozycji ataki magiczne. I jest ich całkiem sporo, a do tego wyglądają obłędnie. Oczywiście nie wszystkie są dostępne od początku. Jak można się domyślić, będziemy zyskiwali dostęp do kolejnych „zabawek” wraz z postępem fabuły.

maxresdefault (1)

Jak to w grach platformowo-naparzankowych bywa, mamy tez tu mnóstwo znajdziek. Co istotne, są to zabawki, które się nam przydadzą. Znalezione surowce zamienimy w różne specyfiki, albo po prostu „spieniężymy”. Za zdobyte dusze, rozwiniemy magiczne techniki. Inne znajdźki podniosą nasze maksymalne statystyki, co zawsze jest mile widziane.

Sama gra prezentuje się rewelacyjnie. Cały czas miałem wrażenie, ze oglądam dobry film animowany. Taki co trwa jakieś 9 godzin, ale nie nudzi się za bardzo. Dodatkowym plusem jest polska wersja językowa i Jarosław Boberek w roli Dashenga.

mkk3

Pewnym problemem, który kładzie się cieniem na odbiorze gry, są powtarzane walki z bossami. O ile bicie co jakiś czas ten sam rodzaj podstawowych przeciwników jakoś nie drażni, to używanie tych samych bossów już potrafi zirytować.

Podsumowując mamy tu porządny tytuł, który potrafi dostarczyć rozrywki przez nieco mniej niż 10 godzin. Warto po niego sięgnąć, jeśli szuka się niezobowiązującej rozrywki. Tylko cena może być problemem. 170 złotych to „kilka” złotych za dużo. Może warto poczekać na jakieś obniżki.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post
Przyjemna rozgrywka. Płynna walka. Niezła grafika. Mile spędzony czas.
Recykling bossów. Cena nieco zbyt wysoka.
Leciwy już człowiek. Rocznik 76, XX wieku. Niektórzy mówią, że trzeba już złomować, ale się nie daje. Ciągle działa, dzięki swoim najlepszym cechom charakteru, czyli złośliwości i wyjątkowej wredocie. Prywatnie szczęśliwy mąż i ojciec. Córka Oliwia, urodzona na początku 1999, syn Gabriel urodzony na początku 2008 roku, żona Żaneta...nie powiem kiedy urodzona...w każdym razie ma 18 lat (wartość prawdziwa niezależnie od tego kiedy to czytacie :P).

Komentarze