dragon_age_inkwizycja_inquisition_recenzja_review_ggk_gildia

Dragon Age: Inkwizycja — recenzja gry


Procesor: Intel Core i7@2.7GHz
Pamięć: 12GB RAM
Karta graficzna: GTX660 2 GB
System: Windows 8.1 x64
Klawiatura: Logitech G910 Orion Spark
Myszka: Roccat Kone Pure Optical
Słuchawki: Razer Megalodon


Smoki wyglądały świetnie, jednak konieczne było zmniejszenie niektórych ustawień do poziomu średnie i całkowite wyłączenie wygładzania MSAA. Pomimo tego Dragon Age: Inkwizycja działa w zaledwie 35-45 klatkach. Przy ustawieniach maksymalnych produkcja Bioware była niegrywalna i osiągała w porywach 15 klatek.




logitech_gramy_na

Bioware zna każdy, a szczególnie dobrze miłośnicy wszelakich gier cRPG. Jednak od pewnego czasu produkcje ze stajni kanadyjskiego studia odbiegały jakościowo od ich wcześniejszych produkcji, stawały się bardziej grami akcji niż fabularnymi. Apogeum osiągnięto przy niesławnym Dragon Age 2, a dzisiaj możemy bawić się przy części trzeciej. Czy Inkwizycja naprawiła błędy poprzednika?

dragon_age_inkwizycja_recenzja_ggk_gildia_1

Nie ukrywajmy: Dragon Age 2 było zwyczajnie kiepskie. Już nie wspominam o błędach, ale samej fabule z zaledwie jednym kluczowym punktem decyzyjnym pod sam koniec gry, który definiował zakończenie. Do tego hordy teleportujących się wrogów bardziej przypominały Star Treka niż ponury heroic fantasy, na co aspirowała pierwsza gra z serii. Bioware, co gorsza, nie wyciągnęło za dużo wniosków z głosów krytyki i zaserwowało graczom niemal dokładnie to samo w Mass Effect 3: ponownie jedna decyzja na sam koniec definiowała zakończenie, które zaledwie różniło się kolorami. Takie posunięcia oraz zwolnienie Muzyki i Zeschuka, czyli ojców-założycieli, zwiastowało katastrofę w Dragon Age 3, którego nazwę później zmieniono na Inkwizycja, całkowicie rezygnując z cyferki.

dragon_age_inkwizycja_recenzja_ggk_gildia_2

Przyznam się, że sam podchodziłem do Inquisition ze sporym dystansem, obawiając się kolejnego żerowania na graczach poprzez usuwanie ważnej zawartości i pozostawianiu jej na płatne pakiety DLC, sklonowaniu dwójki i, co chyba byłoby najgorsze, kolejnej przeciętnej fabuły połączonej z recyklingiem lokacji. Jakże się myliłem! Wszystko zaczęło się jednak kilka dni przed premierą, kiedy mail od Bioware przypomniał o przygotowaniu się do nadejścia Inkwizycji poprzez stronę internetową i system Keep służący do ustawienia świata, w którym nasza postać będzie się obracać. Miłym zaskoczeniem była tutaj nie tylko możliwość importowania zapisanych stanów gry, ale również ich modyfikacji, a nawet utworzenia całkowicie nowego wariantu. O istotności tego kroku przekonałem się niejednokrotnie podczas samej gry, więc polecam jedną z dwóch opcji: zagranie w poprzednie dwie produkcje i stworzenia Thedas na bazie zapisów albo po prostu przebrnięcie przez proces kreacji już na samej stronie, co zostało skwitowane bardzo przyjemną animacją podsumowującą.

dragon_age_inkwizycja_recenzja_ggk_gildia_3

Wróćmy jednak do Inkwizycji. Już samo menu główne zachęca do zagłębienia się w świat. Widzimy oto magów i templariuszy udających się do świątyni. Po kliknięciu opcji nowa gra wszystko spektakularnie wybucha, a my trafiamy do kreatora postaci, aby w pełni zanurzyć się w świat Thedas. Wszystkiemu towarzyszy w tym czasie bezbłędna muzyka – po prostu siedziałem w menu słuchając głównego motywu, w którym się zakochałem i wiedziałem, że nawet przy słabej grze będę zmuszony pochwalić przynajmniej niebagatelną oprawę dźwiękową. Wróćmy jednak do kreacji postaci, który to proces rozpoczynamy od wyboru kart reprezentujących naszą rasę oraz klasę. Możemy wybierać spośród elfów, ludzi, krasnoludów oraz Qunari, a wśród klas znajdziemy standardowych wojowników, magów i łotrzyków. Dalej zaczyna się robić ciekawiej. Skonstruowane przez Bioware narzędzie bardziej przypomina serię The Sims niż to, co mieliśmy w Origins czy niesławnej dwójce. Co prawda, jesteśmy jedynie ograniczeni do modyfikacji wyglądu twarzy, a i tutaj zabrakło czegoś więcej niż włosy do ramion. Dziwnym jest natomiast, że z owego portretu nie otrzymujemy nawet prostego obrazka, który zastępowałby ikonę klasy w interfejsie gry. Niemniej każdy powinien być zadowolony z efektów, bo jest w czym wybierać.

dragon_age_inkwizycja_recenzja_ggk_gildia_4

Zanim jednak ruszyłem w moją przygodę, postanowiłem powrócić do menu i poszperać trochę w opcjach. Miłym zaskoczeniem jest mnogość ustawień graficznych oraz samej gry. Możemy nawet swobodnie przypisać akcje pod dowolne klawisze, co samo w sobie jest miłym akcentem, szczególnie w przypadku, jak się później okazuje, przeniesienia gier z konsol na PC. Ilość opcji graficznych jest ważna i warto od niej zacząć, aby dostosować ilość klatek do możliwości naszego komputera, z czym może być duży problem. Inkwizycja bowiem jest produkcją bardzo wymagającą, jeśli chcemy się cieszyć najlepszą oprawą graficzną. Całość chodzi na silniku Frostbite 3, który mieliśmy już okazję podziwiać w Battlefield 4. W przypadku wersji na PC domyślnie uruchomiona jest nawet konsola, w której również możemy trochę pogrzebać, jednak w celu odblokowania liczby klatek podczas przerywników filmowych generowanych na silniku będziemy musieli pobawić się już w linii komend samego skrótu. Warto jednak, ponieważ 30 FPS przy niektórych animacjach jest zwyczajnie krzywdzące dla nowego Dragon Age.

dragon_age_inkwizycja_recenzja_ggk_gildia_5

Kiedy już przez wszystko przebrniemy, trafiamy do Pustki i po krótkim filmie rozpoczynamy przygodę ze znajomymi już twarzami: Cassandrą Pentaghast oraz Lelianą. W tym momencie na mojej twarzy pojawił się już banan od ucha do ucha, bo twórcy pokazali, że szanują dorobek poprzednich dwóch części i czerpią z niego pełnymi garściami. Do tego tylko i wyłącznie dobre i sprawdzone elementy. W ten sposób w nowej odsłonie Dragon Age spotkamy nie tylko najciekawsze postaci z obu części, ale również odwiedzimy znajome miejsca. Również elementy interfejsu sugerują wyraźne wzorowanie się na wcześniejszych doświadczeniach Bioware: podczas walki będziemy mieć do dyspozycji pasek umiejętności i aktywną pauzę z widokiem taktycznym, natomiast w dialogach zobaczymy dobrze już znane koło decyzyjne, w którym możemy wyłączyć podpowiedzi graficzne odnośnie reakcji. Nie ma jednak róży bez kolców i zachowane zostało przynajmniej jedno nietrafione rozwiązanie, czyli system atakowania aktywną postacią w czasie rzeczywistym – w tym momencie gra zmienia się w Diablo i uporczywe trzymanie lub wciskanie jednego klawisza myszki lub klawiatury.

dragon_age_inkwizycja_recenzja_ggk_gildia_6

Budzimy się, prowadzimy dialogi i ruszamy w świat! W ten oto sposób rozpoczynamy samouczek połączony z interaktywnym intrem, które trwa… około dwóch godzin. Tak! Mniej więcej tyle czasu zajęło mi dokładne zwiedzenie obszaru, wysłuchanie wszystkich dialogów i wykonanie zadań. Dopiero wtedy raczeni jesteśmy tytułem i rozpoczynamy właściwą rozgrywkę! Już samo to świadczy o skali rozgrywki i rozmachu całej produkcji. Kiedy wreszcie przechodzimy do właściwej akcji, od razu jesteśmy rzucani na głęboką wodę. Tutaj drobna uwaga i przypomnienie: jeśli nie graliście w poprzednie odsłony koniecznie przejrzyjcie przynajmniej wspomnianego Keepa lub poczytajcie o postaciach występujących w części pierwszej i drugiej, inaczej będziecie mieć bardzo pod górkę z niektórymi dialogami, świadomością wydarzeń, chronologią czy smaczkami. Już na koniec wspomnianego intro, kiedy formowana jest tytułowa Inkwizycja, raczeni jesteśmy wstawką, która nieświadomych graczy wprawi co najmniej w konsternację. Oto bowiem pojawia się całkowicie nieznana postać i zostaje jednym z dowódców, a jego zachowanie wyraźnie wskazuje na znajomość z dwiema przedstawicielkami Zakonu wspomnianymi na początku. Jak wygląda kwestia fabularna? Początkowo nie wzbudziła mojego zainteresowania: ot, szary żuczek, który staje się, dziwnym zrządzeniem losu, wybrańcem i musi uratować świat. Jednak im dalej w las, tym więcej drzew – to przysłowie musi być znane w Bioware, bo w ciągu zaledwie kilku pierwszych godzin zabawy byłem zaskoczony kilkukrotnie. Później było jeszcze lepiej, a całości rumieńców dodawało pojawianie się znanych już postaci. Początkowo jednak z niesmakiem podchodziłem do atakowania mnie na każdym kroku przypomnieniem przez postaci niezależne o walce magów i templariuszy. Szybko jednak okazało się, że była to „finta wewnątrz finty ukryta w fincie”, bo fabuła okazuje się być zdecydowanie głębsza i polityczna, niż wskazują na to początkowe lokacje. Powiem więcej: jest to pierwsza produkcja Bioware od czasów Origins, gdzie fabuła pochłonęła mnie całkowicie i bawiłem się tak wyśmienicie. Może to zasługa wspomnianych już smaczków związanych z całym światem Thedas.

dragon_age_inkwizycja_recenzja_ggk_gildia_7

Od momentu utworzenia Inkwizycji gra niemal całkowicie się dla nas otwiera. Niemal, ponieważ pewne obszary zablokowane są ze względu na rozwój fabularny lub wypełnianie zadań przez naszych agentów. Otrzymujemy jednak pełną swobodę działania i decydujemy gdzie pójdziemy, co zrobimy, komu pomożemy, jaka będzie nasza wizja Inkwizycji. W zależności od naszych decyzji fabuła może zawiązać się błyskawicznie, ale możemy również poczuć w sobie nutkę odkrywcy i ruszyć na zwiedzanie Thedas. Początkowo trafiamy jedynie na Zaziemie, jednak szybko sprawy się komplikują i zostawiamy ziemie arla Eamona i Redcliff, aby zawitać między innymi do samej stolicy imperium Olrais, pałacu zimowego cesarzowej Orlais, na Wybrzeże Sztormów, do starych eflickich ruin, zapomnianych świątyń, a nawet na pustynie i do kluczowej twierdzy Szarych Strażników na zachodzie: fortecy Adamantium. Lokacje są różnorodne i zapierające dech w piersiach. Szczególnie dbałość o szczegóły, a nawet takie smaczki, jak latające nad danym terenem smoki. Każdej z lokalizacji towarzyszą punkty orientacyjne oraz zadania, a cała mapa przypomina bardziej Watch Dogs lub Assassin’s Creed niż Dragon Age.

dragon_age_inkwizycja_recenzja_ggk_gildia_8

Nie będę Wam psuć zabawy z odkrywania tajemnic Thedas, zwrócę jednak uwagę, że dopięcie każdej z map na 100% jest stosunkowo trudne, bo prócz zadań umieszczone zostały na nich ukryte skarby, sekrety oraz kolekcje. Te ostatnie są najcięższe do zebrania, ale w dalszej części gry zdobią twierdzę Inkwizycji, więc warto się przyłożyć! Samo ukończenie eksploracji, już bez tak zwanego lizania ścian w celu znalezienia brakujących elementów kolekcji, zajmie Wam sporo czasu. Nie chciałbym tutaj podawać dokładnego przedziału czasowego, bo często konieczny będzie backtracking, czyli powracanie do danej lokacji już na wyższym poziomie. W końcu smoka nie zabijemy jako nowicjusze, prawda? A tych w grze jest aż dziesięć, rozsianych w różnych miejscach świata i stanowiących różnego rodzaju wyzwanie. Każdy też ma trochę inną mechanikę, dzięki czemu walki są interesujące i potrafią stanowić spore wyzwanie, jeśli nie przegonimy dużego jaszczura w poziomach, a nawet wtedy mogą być męczące, ale na pewno nie nużące.

dragon_age_inkwizycja_recenzja_ggk_gildia_9

Wspomniałem już o stole z misjami dla agentów Inkwizycji. Czas przyjrzeć się bliżej tej funkcjonalności. Agentów podzielono na trzy rodzaje: szpiegów pod wodzą Leliany, dyplomatów zarządzanych przez Józefinę oraz wojsko kontrolowane przez Cullena. W większości zadań możemy wybierać, kto przeprowadzi akcję, a sam wynik może się znacząco różnić w zależności od zastosowanego podejścia. Pojawiają się także zadania, w których wymagane jest pokazanie konkretnego rodzaju siły. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie długość tych misji: odbywają się one w czasie rzeczywistym, a co za tym idzie czasami może im towarzyszyć frustracja, kiedy licznik pokaże „16 godzin”. Tutaj nie mamy wpływu na przyspieszenie, poza rekrutacją niektórych agentów napotkanych podczas wędrówek, więc najlepiej długie zadania pozostawiać na noc, a po powrocie zebrać żniwa. Inkwizycja zdobywa również poziomy, niezależnie od poziomów doświadczenia naszego głównego bohatera. Profity są przemyślane, ale jest ich zbyt mało, a sama granica maksymalnie 20 poziomu jest rozczarowująca. Na blokadę doświadczenia postaci nie natrafiłem i nie było większym problemem, aby zdobyć 24 poziom. Samo przejście gry może zająć od 10 godzin, bo i takie wyczyny są znane, aż do sporo ponad 100. Gdy dodamy do tego różne wariacje świata ze znaczącym wpływem wspomnianego Dragon Age Keep, to otrzymamy rozrywkę na długie wieczory.

dragon_age_inkwizycja_recenzja_ggk_gildia_10

Podczas wędrówek spotkamy nie tylko agentów, którzy wspomogą nas podczas misji, ale również postacie, które dołączą na stałe do naszej drużyny i użyczą swego oręża, magii lub wytrychów. Po wyjątkowo kiepskich postaciach z Dragon Age 2 nie miałem dużych nadziei i oczekiwań dla Inkwizycji. Zostałem jednak bardzo przyjemnie zaskoczony! Wszystkie z tych postaci są naturalne, mają swoje problemy, kierują nimi emocje lub decyzje z przeszłości, z którymi możemy się zgodzić lub niekoniecznie. Wszystkie z nich mają również dla nas zadanie, które pomoże na zdefiniowanie ich dalszej drogi. Zadania, które autentycznie angażują w każdym aspekcie. Przytoczę jedynie przykład Żelaznego Byka, gdzie w pewnym momencie musiałem podjąć decyzję odnośnie jego kompanów, związków z jego rasą, tradycjami, siłą militarną – kilkukrotnie wczytywałem grę, ponieważ nie byłem  w stanie jednoznacznie odpowiedzieć, z którą decyzją się zgodzę bardziej i która jest właściwa wg mojego sumienia. Nie był to jedyny takie przypadek. Jakby tego było mało, to niemal co kilka minut nasza wesoła kompania ucina sobie pogawędkę na różne tematy, a postaci niekoniecznie będą się lubić, więc nawet zwykłe zwiedzanie terenu staje się interesujące ze względu na dialogi. Szkoda jednak, że po przywołaniu wierzchowca i skorzystaniu z niego, towarzysze znikają dopóki jesteśmy w siodle. Warto również wspomnieć, że wszystkie dialogi w grze są mówione, a aktorzy przyłożyli się do swojej pracy. Skomponowanie tego ze znakomitą muzyką dodaje grze filmowości i jeszcze bardziej pozwala zatracić się w świecie Thedas. Nie zabrakło również możliwości romansowania, ale całość jest pod tym względem zdecydowanie bardziej stonowana niż poprzednie produkcje Bioware. Łącznie możemy stworzyć bardzo zróżnicowaną drużynę, której wybór odbywa się poprzez klimatyczną talię kart – zmieniają się one w zależności od podjętych przez nas decyzji w zadaniu dla danego towarzysza, ale każdy grafika ma swój niepowtarzalny klimat i wykonana jest wspaniale. W późniejszej fazie rozgrywki kompani otrzymują także dostęp do klas zaawansowanych, ale zostały one przydzielone odgórnie, więc dużej możliwość ingerencji tutaj nie ma. Natomiast postać gracza musi wykonać jedno z zadań, które umożliwi wybranie jednej z trzech klas specjalnych.

dragon_age_inkwizycja_recenzja_ggk_gildia_11

Do tej pory głównie chwaliłem, Dragon Age: Inkwizycja nie jest jednak wolne od błędów. Najważniejszym jest „tryb taktyczny”. Cudzysłów jest w pełni uzasadniony, ponieważ na PC jest to bardziej utrudnienie niż faktycznie działający tryb aktywnej pauzy. Kto wpadł na pomysł sterowania kamerą poprzez WSAD i traktowania punktu odniesienia kamery jako postaci? Do tego bardzo skąpe oddalenie i brak możliwości zdefiniowania automatycznej pauzy i włączenia trybu w określonych warunkach. Być może na konsoli się to sprawdza, bo wygodniej jest sterować stickiem ruchami kamery, ale na PC woła to o pomstę do nieba. W pewnym momencie rozgrywka zmusza nas do rozwiązania zagadki z wykorzystaniem aktywnej pauzy, co spowodowało, że musiałem zrobić sobie kilkuminutową przerwę z powodu frustracji. Kolejną kwestią jest wykorzystany silnik i błędy, które się pojawiają. Standardem jest, że co dwie-trzy godziny oglądam komunikat o błędzie w sterowniku karty graficznej wywołanym przez Dragon Age. Kilkukrotnie zdarzyło mi się nawet, że Inkwizycja spopieliła sterownik od karty dźwiękowej, ale jedynie w grze, więc konieczny był restart produkcji Bioware. Jakby tego było mało, to nic tak nie psuje klimatu rozgrywki, jak wyskakujące nagle powiadomienie z Origin odnośnie czasu gry albo zdobytego osiągnięcia. Szczególnie w tym ostatnim przypadku komunikatowi towarzyszy dźwięk niczym ze starego Mario, a klimat całego dialogu lub wydarzenia idzie w zapomnienie. Co ciekawsze: wyłączenie Origin w grze nie pomaga i dźwięki nadal pozostają słyszalne. Mam również trochę uwag do polskiej wersji językowej, która momentami jest świetna, ale w innych miejscach po raz kolejny chciałbym poprosić o te same leki, które biorą tłumacze. Exalted Plains jako Święte Równiny miało sens przez większość mojego zwiedzania tego obszaru, bo tak wynikało z dialogów przeprowadzonych z postaciami tam zamieszkującymi. Wystarczyło jednak zmienić jednego z towarzyszy, aby okazało się, że Exalted Plains to nazwa na część zwycięstwa jednej armii nad drugą i ze świętością nie ma nic wspólnego. Kolejnym mankamentem było wykorzystanie jednego ze współczesnych polskich powiedzeń jako odpowiedzi w dialogu – cała atmosfera fantasy uszła niczym powietrze z przebitego balonika. Ciężko również zrozumieć zmianę Knight-Enchanter na polskiego Zaklinacza, tym bardziej, że postać wyraźnie korzysta z przyzywanego magicznego miecza do walki wręcz.

dragon_age_inkwizycja_recenzja_ggk_gildia_12

Na deser zostawiłem sobie tryb rozgrywki wieloosobowej. Początkowo wszystko wygląda fajnie i pięknie, ale zagłębiamy się dalej i widzimy: wariacje jedynie trzech różnych map z losowymi typami przeciwników i kilkoma wariacjami zadań pobocznych. Wkraczamy jako jeden z bohaterów w czteroosobowej drużynie i mamy przebić się do końca. Z całą pewnością jest to bardziej finezyjne, niż w przypadku Mass Effect 3, jednak nadal rozrywka jest na kilka godzin. Przynajmniej nie jesteśmy zmuszani do grindu, bo multi jest całkowicie oddzielone od trybu dla jednego gracza. EA nie byłoby jednak sobą, gdyby nie mikrotransakcje, więc do wyboru mamy: przechodzenie w kółko tego samego albo hazard za twardą walutę. Jeśli macie czteroosobową ekipę do zwiedzania, to będziecie się bawić całkiem nieźle, w przeciwnym wypadku multi raczej nie będzie dla Was czymś szczególnym. Do tego zapomniano o rozmowie pisanej i gracze zmuszani są do używania mikrofonu. Dosłownie zmuszani, ponieważ nie można wyłączyć lub wyciszyć zbierania dźwięków bezpośrednio z poziomu gry i jej ustawień…

dragon_age_inkwizycja_recenzja_ggk_gildia_13

Kajam się i nie zawaham się tego powiedzieć: Dragon Age: Inkwizycja jest najlepszą produkcją studia Bioware od pięciu lat, czyli premiery Origins. Mamy tutaj wszystko: szacunek do poprzednich części, wspaniałą i rozbudowaną fabułę, bogaty świat do eksploracji, świetnie skonstruowane postaci, a także sporą żywotność gry poprzez możliwość podejmowania różnych decyzji i wykorzystanie definiowanego przez Keep świata. Thedas jeszcze nigdy nie było tak wspaniałe do zwiedzania! Pozostaje mi polecić Inkwizycję szczerze i całym sercem, bo nie zagrać w tę produkcję to wstyd. W wersji na PC przydałoby się kilka łatek, bo niektóre błędy mogą być frustrujące, ale sam ogrom i jakość gry skutecznie to obecnie rekompensuje.

dragon_age_inkwizycja_recenzja_ggk_gildia_15

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post
Szacunek do poprzednich części i wykorzystanie najlepszych elementów gier Bioware. Bogactwo i kreacja świata Thedas, wpływ decyzji, świetnie napisane postaci niezależne. Wciągająca fabuła oferująca rozrywkę na wiele, wiele godzin. Piękna grafika i muzyka, która towarzyszyć mi będzie przez najbliższe tygodnie.
System aktywnej pauzy z widokiem taktycznym jest przystosowany do konsol, a co za tym idzie jest bezużyteczny na PC. Origin w grze i towarzyszące mu dźwięki. Błędy i problemy techniczne nie powinny się pojawiać. Multiplayer dodany na siłę.

Komentarze