feat - dragon age inkwizycja goty recenzja

Dragon Age: Inkwizycja Game of the Year Edition – recenzja gry



Zawsze zastanawia mnie, czym tak naprawdę są edycje GotY. Nie jest to podziękowanie dla tych wszystkich graczy, dzięki którym gra staje się GotY. To raczej chęć napędzenia nowych klientów i wyciągnięcia kasy z ich kieszeni. Niezdecydowani chętnie sięgną do portfela i wysupłają z niego kwotę, która kiedyś wystarczyłaby na grę w wersji premierowej, a teraz dostaną ją razem z wszystkimi dodatkami. Na oko oszczędzając drugie tyle.

W naszej redakcji Inkwizycję z dodatkami recenzował Tomek Koralewski, dlatego, żeby nie powtarzać tego co już raz pisał, edycja GotY trafiła do mnie. W ten sposób przyszedł czas na opinię, która nie jest zbyt popularna wśród moich znajomych.

Cóż dostajemy w edycji Gra Roku? Oczywiście podstawową wersję gry, a także wszelkie dodatki jakie się pojawiły. I nie tylko mam tu na myśli trzy duże fabularne rozszerzenia (Szczęki Hakkona, Zstąpienie, Intruz), ale także małe bonusy, czyli broń, zbroję i wierzchowca z Flames of the Inquisition, tron ze smoczej czaszki do twierdzy Skyhold, kolejne wierzchowce, pakiety Spoils of the Avvar i Spoils of the Qunari dodające wierzchowce, zbroje i opcje wystroju twierdzy Skyhold, a także soundtrack i skrzynie trybu wieloosobowego. Ale to tylko małe rzeczy. Spójrzmy na tę dużą zawartość.

rec - dragon age inkwizycja goty 1

Zaczynamy, oczywiście, od gry podstawowej. Inkwizycja, to trzecia już część sagi Dragon Age. Wcielamy się w niej w przeciętnego gościa, który dziwnym zbiegiem okoliczności staje się jedynym ratunkiem dla świata, w którym pojawiła się olbrzymia wyrwa, a wraz z nią do Thedas przedostają się różne nieprzyjemne stworzenia. Przy okazji, zostajemy człowiekiem (albo elfem, albo krasnoludem, albo Qunari), który odbudowuje słynną Inkwizycję. Polityczne knowania, walka z Magami i Templariuszami, demony za progiem. Życie przywódcy Inkwizycji może być ciekawe. Niestety, moim zdaniem gra jest daleka od bycia ciekawą. Powtarzalność zadań, wrogów i obszarów gry. Do tego nużący backtracking i kiepski system walki. Obiecywano dynamiczną akcję z aktywną pauzą, a w efekcie mamy klepanie przycisków, bo wydawanie rozkazów drużynie to strata czasu. Mamy oczywiście możliwości romansowania z członkami naszej wesołej kompanii. Nie zabraknie także wyborów, które wpływają na rozgrywkę. Wreszcie znalazł się rzemiosła, pozwalający na tworzenie broni i zbroi, który jest, moim zdaniem, całkowicie bezużyteczny. Chyba, że lubicie szukać składników, na sprzęt, którego nie będziecie używać już w momencie jego stworzenia, bo znaleźliście coś dużo lepszego.

Trzecia część Dragon Age jest dla mnie potężnym rozczarowaniem i każdemu kto kiedyś pytał mnie o sens gry, gorąco odradzałem ten tytuł. Nuda i jeszcze raz nuda. Jednak, aby zwalczyć nudę, złamać monotonię, do gry dorzuca się DLC.

Pierwszym pakietem fabularnym były Szczęki Hakkona. Rozszerzenie to nieco inaczej traktuje pomysł rozwijania gry. Nie dostajemy bowiem przedłużenia historii postaci, które poznaliśmy w podstawce i chcielibyśmy poznać bliżej, ale niejako cofamy się w czasie, poznając dzieje Inkwizycji, a także czasy świetności Orlais i Dalijczyków. Z rozrzuconych tu i ówdzie notatek, ksiąg, czy od napotykanych duchów, dowiemy się sporo o poprzednim Inkwizytorze. Ogólnie fabularnie okazuje się to być bardzo ciekawie zbudowane DLC, które stanowiło dla mnie sympatyczną odskocznię po nużącej podstawce.

Kolejny pakiet dodatkowy, to Zstąpienie, czyli powrót na niewykorzystane w Inkwizycji Głębokie Ścieżki. Pamiętając moje poprzednie wizyty w tym miłym miejscu, z poprzednich części gry, oczekiwałem czegoś naprawdę super. Dostałem jednak miałką wyprawę, która nijak pasowała mi do grozy Głębokich Ścieżek. Nudni wrogowie, irytujące mechanizmy, przeciętna historia. Mocno zdziwił mnie ten fakt, bo przecież Zstąpienie było stworzone, po całkiem ciekawych Szczękach Hakkona. Skąd więc nagle takie obniżenie lotów?

W końcu mamy trzecie DLC, zatytułowane Intruz. Jest to tak naprawdę finał całej opowieści o Inkwizycji. Jego wydarzenia mają miejsce dwa lata po zamknięciu Wyłomu. Inkwizycja nadal jednak działa, co nie podoba się możnym. Zostajemy zaproszeni na debatę i stajemy w samym środku politycznej zawieruchy, która ma na celu wykorzystanie Inkwizycji przez skorumpowaną szlachtę. Każdy chce położyć łapę na naszej organizacji, a my musimy się przed tym bronić. A to tylko początek. Intruz bardzo przyjemnie kończy przygodę gracza z Inkwizycją, bo jest naprawdę udanym, choć krótkim dodatkiem. A wiadomo, że przyjemne ostatnie wrażenie, rozciąga się na całą produkcję. Co ciekawe, wygląda na to, że zakończenie historii Inkwizycji bardzo ładnie otwiera drogę dla Dragon Age 4. Czy i kiedy doczekamy się kontynuacji sagi? Któż to wie.

rec - dragon age inkwizycja goty 3

Cóż mogę napisać na zakończenie tej recenzji pakiety Game of the Year? Mimo pozytywnych wrażeń z trybu wielooosobowego, czy dodatków Szczęki Hakkona i Intruz, nadal uważam Inkwizycję, za słabą grę. Jest nudna i powtarzalna, a całokształt opowiedzianej historii nie porywa tak jak powinien. Zwłaszcza jeśli mamy do czynienia z tak epicką sagą. Oczywiście Inkwizycja nie jest słabsza od DA2, ale nie stanowi też, według mnie, odkupienia serii.

Dla tych wszystkich, którzy nie mieli do czynienia z trzecią odsłoną Dragon Age, edycja GotY może być dobrym powodem na sprawdzenie co działo się w Thedas. Możliwość zakupu pełnego pakietu za cenę podstawki to ciekawa propozycja. Choć cena wersji konsolowej mogłaby być nieco niższa. Jednak uważajcie. Gra naprawdę nie porywa.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post
Tryb wieloosobowy może dać chwilę zabawy. Szczęki Hakkona i Intruz mile zaskakują.
Nuda, powtarzalność, kiepska historia. Gra zupełnie nie porywa, choć ma ciekawe momenty. DLC są nierówne.
Leciwy już człowiek. Rocznik 76, XX wieku. Niektórzy mówią, że trzeba już złomować, ale się nie daje. Ciągle działa, dzięki swoim najlepszym cechom charakteru, czyli złośliwości i wyjątkowej wredocie. Prywatnie szczęśliwy mąż i ojciec. Córka Oliwia, urodzona na początku 1999, syn Gabriel urodzony na początku 2008 roku, żona Żaneta...nie powiem kiedy urodzona...w każdym razie ma 18 lat (wartość prawdziwa niezależnie od tego kiedy to czytacie :P).

Komentarze