feat-dead-rising-3-ae

Dead Rising 3: Apocalypse Edition (PC) – recenzja gry


Procesor: Intel Core i7-3770S 3.40 GHz
RAM: 8GB DDR3
GPU: GeForce GTX 750Ti
OS: Windows 8.1 x64


Przy wyłączonym anty-aliasingu dało się spokojnie grać na maksymalnych ustawieniach, choć czasami animacja potrafiła chrupnąć w najmniej spodziewanym momencie.




Dead Rising 3 był jednym z głównych motorów napędzających światową premierę konsoli Xbox One. Był też pokazem zarówno mocy nowej konsoli Microsoftu, jak i jej sprzętowych ograniczeń. Niespełna rok po rynkowym debiucie produkcja Capcom utraciła status konsolowej wyłączności i zameldowała się na cyfrowych półkach Steama, wzbogacona o podtytuł Apocalypse Edition i niemal wszystkie wydane dotychczas DLC.

Resident Evil na wesoło

Tak najkrócej można przedstawić serię Dead Rising. Pierwsza, stworzona jeszcze w Japonii odsłona zadebiutowała na X360 i z miejsca stała się jednym z ciekawszych tytułów dostępnych wyłącznie na amerykańskiej konsoli. Na tle konkurencji wyróżniała się trzema elementami – olbrzymią ilością zalewających ekran żywych trupów, masą oryginalnych sposobów na ich eksterminację i otwartym światem. Pomysł się przyjął, więc znając politykę wydawniczą firmy Capcom, można było spodziewać się kontynuacji. Ta zadebiutowała niemal na wszystkich liczących się platformach sprzętowych i powtórzyła sukces poprzedniczki. Co ciekawe, prace nad Dead Rising 2 oddano w ręce kanadyjskiego studia Blue Castle Games. Odsłona ta doczekała się kilku spin-offów, w których producenci bawili się konwencją i podmieniali głównych bohaterów.

rec-dead-rising-3-ae-01

Zeszłoroczna premiera nowych konsol była idealnym momentem na debiut trzeciej odsłony serii. Microsoft, widząc potencjał w najnowszej produkcji Capcom i mając w pamięci wcześniejszą współpracę z wydawcą, zdecydował się doinwestować w Dead Rising 3, zapewniając sobie status ekskluzywności. Ciężko stwierdzić, czy gra w jakiś sposób przyczyniła się do podbicia sprzedaży Xbox One, jednak na pewno stanowiła jeden z ciekawszych tytułów startowych bieżącej generacji.

Nowe miejsce dla inwazji zombie

Polityka wydawnicza Microsoftu ma to do siebie, że tytuły teoretycznie ekskluzywne dla konsol z rodziny Xbox po pewnym czasie stają się dostępne dla posiadaczy komputerów z systemem Windows. Dead Rising 3 jest, obok zapowiedzianej na październik konwersji Ryse: Son of Rome, idealnym potwierdzeniem tej tezy. Patrząc na specyfikację konsol obecnej generacji nie ma się co dziwić – Xbox One i PlayStation 4 są oparte na tej samej, znanej już z rynku PC architekturze. Pomijam różnice w wydajności, bo na tym polu dobrze wyposażone komputery już dziś górują nad produktami Sony i Microsoftu. Zobaczmy zatem, jak współczesny pecet radzi sobie z tytułem tworzonym z myślą o nowych konsolach.

rec-dead-rising-3-ae-02

Po ściągnięciu blisko 30 gigabajtów dostępnych poprzez platformę Steam danych Dead Rising 3 jest gotowe do uruchomienia. Pierwszą czynnością, której powinniśmy się podjąć jest dostosowanie ustawień graficznych do zasobów systemowych. Warto zwrócić uwagę na rozdzielczość renderowania, którą ustawia się niezależnie od rozdzielczości ekranu. Tryb 720p jest graficznym odpowiednikiem wersji Xboksowej i toleruje pewne niedostatki w konfiguracji sprzętu. Graficzni fetyszyści z pewnością ustawią tryb 1080p, który znacznie poprawia jakość oprawy, jednak za cenę płynności rozgrywki. Dodając do tego pełnoekranowy antyaliasing trzeba dysponować kartą graficzną z górnego pułapu cenowego, Czy to kwestia słabej optymalizacji? Być może, ponieważ wersja konsolowa też miała problemy z zachowaniem stabilności działania. Wysokie wymagania sprzętowe wynikać też mogą z otwartego środowiska gry i setek wałęsających się po okolicy zombiaków.

rec-dead-rising-3-ae-05

Na statycznych obrazkach grafika w Dead Rising 3 w żaden sposób nie oddaje złożoności świata gry. Dopiero w ruchu produkcja Capcom potrafi w pewien sposób usprawiedliwić wysokie wymagania sprzętowe. Miasto Los Perdidos nie należy do najrozleglejszych wirtualnych piaskownic, jednak kompleksowość zabudowy i upchanie ulic setkami wrogów musi wzbudzać podziw. Podobnie jak szczegółowe modele głównych bohaterów, efektowne oświetlenie i zaawansowana, choć czasem wariująca fizyka obiektów. Jest na czym zawiesić oko.

The Walking Dead Rising 3

Bohaterem gry jest Nick Ramos, którego spotykamy w samym centrum epidemii. Na początku możemy spokojnie zapoznać się ze sterowaniem, sporadycznie napotykając się na nie grzeszących świeżością wrogów. Dżihad rozpoczyna się kilkanaście minut później wraz z katastrofą samolotu. Na pokonanie czekają dziesiątki wypełnionych po brzegi trupim jadem przecznic i budynków. Linia fabularna rzuca bohaterem od jednej miejscówki do kolejnej, przedstawiając poszczególnych bohaterów dramatu. Pomimo nie do końca poważnej konwencji serii, tym razem atmosfera potrafi zadławić swoją gęstością. Nawiązania do The Walking Dead i World War Z są widoczne niemal na każdym kroku, czyniąc z Dead Rising 3 produkcję odrobinę inną, niż dwie pierwsze odsłony. Dla mnie jest to akurat atutem, jednak dla niektórych takie potraktowanie tematu może być wadą.

rec-dead-rising-3-ae-04

Całość rozgrywki ograniczona została do zaliczania poszczególnych wątków głównych i pobocznych, eliminując przy okazji niezliczone ilości wrogów. System walki nie powala swoją złożonością, jednak sprawdza się wyśmienicie i stanowi trzon zabawy. Podstawa to odpowiedni dobór uzbrojenia i konstruowanie coraz to bardziej ekstremalnych narzędzi mordu. Połączenie deski z gwoździami jest tu stanowczo zbyt banalne, jednak zamontowaną na kiju od szczotki piłą mechaniczną można urządzić wyjątkowo krwawy balet. Zapędy kreatorskie graczy zostały przez twórców ograniczone do schematów, które znajdujemy tu i ówdzie. Szkoda, bo połączenie trawnika z kartonem stanowiłoby zabójczą kombinację. Przekonała się o tym Hanka Mostowiak. Na szczęście montowanie uzbrojenia można przeprowadzić w dowolnym miejscu, a nie w znanych z poprzedniej odsłony warsztatach.

rec-dead-rising-3-ae-03

Oprócz słonecznych rogatek miasta trafiamy również do bardziej mrocznych lokacji. Zdemolowane bary, ciemne korytarze i tunele – skojarzenia z Resident Evil są jak najbardziej na miejscu. Podstawowa różnica pomiędzy tymi dwiema seriami jest taka, że w Dead Rising 3 na próżno szukać jakichkolwiek logicznych zagadek, a amunicja do broni palnej wyczerpuje się w zastraszającym tempie. Tu trzeba mieć na podorędziu pełne kieszenie rozmaitych gratów, bo nigdy nie wiadomo, kiedy się przydadzą. Inną kwestią jest rozwaga, bo porywanie się na tłum z łomem szybko skończy się dla bohatera niezliczoną ilością ran kąsanych. Nie pomaga też w tym ograniczona wytrzymałość dzierżonych przedmiotów.

Dobrze spędzony czas

Produkcja Capcom bardzo mi się spodobała. Pomimo technicznych wpadek i kilku mniej denerwujących niedoróbek bawiłem się bardzo dobrze. Z całą stanowczością mogę stwierdzić, że jest to najlepsza odsłona serii i cieszę się, że posiadacze PC dostali szansę zapoznania się z nią. Wciągający tryb dla jednego gracza wsparty kooperacją i dodatkowymi epizodami, które posiadacze Xbox One musieli dokupić do podstawowej wersji. Czego chcieć więcej? Może trochę lepszej optymalizacji, która znacznie zwiększyłaby grono potencjalnych odbiorców. Mimo wszystko to jeden z najlepszych sandboxów, pełen atrakcji i hektolitrów płynącej chodnikami posoki. Opowieść wbrew pozorom potrafi wciągnąć i długo trzymać w napięciu, a niektóre ze starć zapamiętamy jeszcze długo po zaliczeniu napisów końcowych. Dlatego też jak najbardziej polecam Dead Rising 3: Apocalypse Edition wszystkim miłośnikom kina grozy klasy B.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post
Porządna oprawa, klimat zaszczucia i świetna walka z hordami nieumarłych.
Błędy natury technicznej i stosunkowo wysokie wymagania sprzętowe

Komentarze