stage360

Creative Stage 360 – test soundbara

Plusy:
+ jakość dźwięku
+ świetne brzmienie muzyki, filmów i sportu
+ funkcje Night, Near i Far
+ niezła symulacja Dolby Atmos
+ wygląd

Minusy:
- trochę cena
- nie mieścił się pod moim telewizorem
- brak baterii do pilota i kabla HDMI w zestawie


Umówmy się. Ludzie związani ze sprzętem komputerowym, kiedy myślą o dźwięku, niemal automatycznie myślą o firmie Creative. Sound Blaster, to nazwa wypalona w naszych mózgach. Creative uznał, że dźwięk to fajna sprawa i dlatego robi coraz więcej sprzętów z tego obszaru. Dziś zerknę na soundbar. Oto Creative Stage 360.

DSC00123

Przyznam szczerze, że soundbary zawsze były dla mnie nieco „obce”. Jeśli myślałem o zestawie głośników do telewizora, czy komputera, to jednak bliżej mi było do pomysłu subwoofera i kilku satelitów. Jednak listwy dźwiękowe coraz częściej przebijały się do mojej świadomości. Zresztą to nie pierwszy soundbar Creative, jaki u mnie gości.

Creative Stage 360 przybyło do mnie w standardowym biało pomarańczowym pudle. Nie tak dużym, jeśli mam być szczery. Podświadomie oczekiwałem nieco większego pudełka. Wewnątrz znalazłem spory subwoofer, soundbar, pilota, kabel optyczny, kabel zasilający i trochę papierów. Szkoda, że nie było tam kabla HDMI i jednego małego elementu, o którym nieco dalej.

DSC00124

Jak zwykle zanim przejdę do ogarniania sprzętu, garść technikaliów.

System audio: 2.1
Łączność bezprzewodowa: Bluetooth 5.0
Łączność przewodowa: tak
Pasmo przenoszenia: 50Hz – 20kHz
Wymiary: subwoofer – 115 x 250 x 422 mm, listwa: – 565 x 88 x 75 mm
Waga: subwoofer – 3,4 kg, listwa – 1,7 kg
Moc (RMS): 120 W (60 W subwoofer i 60 W soundbad), moc szczytowa 240 W
Materiał: Plastik i MDF (subwoofer)
Złącza: HDMI out, 2x HDMI In, wyjście subwoofera, wejście zasilania, Toslink
Wyświetlacz: Tak

DSC00125

Jakość wykonania całego sprzętu jest naprawdę niezła. Subwoofer wykonano z MDF, bass reflex mamy umieszczony z przodu, co pozwala na nieco więcej swobody w ustawieniu sprzętu. Nadal jednak trzeba pamiętać o konieczności podłączenia go kablem do listwy, więc za dużo nie poszalejemy. Listwa jest plastikowa. Przód schowano za swego rodzaju siatką, za którą znajdują się przetworniki, oraz niewielki wyświetlacz na trzy znaki. Cały sprzęt oczywiście czarny, tak żeby dało się go wkomponować w większość stanowisk z telewizorem

Zapewne temu celowi miała też służyć wysokość listwy. Jest ona na tyle płaska, żeby mieścić się pod telewizorami. Niestety u mnie się to nie udało. Nie tylko prześwit był zbyt mały (o jakiś centymetr), ale do tego podstawka telewizora złośliwie wystaje przed ekran, co tym bardziej utrudnia wpasowanie takich urządzeń pod wyświetlaczem.

DSC00130

No dobra, czas nieco o tym co najważniejsze, czyli o dźwięku. Zacznę od słonia w salonie. Creative Stage 360, to system 2.1, jednak ze sporymi aspiracjami, bo chce symulować system Dolby Atmos. Aspiracje spore, bo w Dolby Atmos istotne jest rozmieszczenie głośników. Mamy też całą zabawę z „odbijaniem” dźwięku od sufitu, tak aby faktycznie mieć złudzenie bycia w środku akcji. A tu, 2.1 chce zrobić dokładnie to samo.

Zanim napiszę, czy to się udało, kilka słów o dźwięku ogólnie. Creative Stage 360 podłączyłem sobie do telewizora i pooglądałem kilka rzeczy na serwisach streamingowych, czy w zwykłej kablówce.

DSC00126

Zacząłem od muzyki. Z uwagi na upodobania zacząłem od koncertu Alice Cooper Live at Montreux 2005, a później zapodałem sobie nieco cięższe brzmienie, czyli Rammstein: Paris. Żeby jednak posłuchać też czegoś „spokojniejszego” zamknąłem całość The Sound of 007: Live From The Royal Albert Hall.

Do słuchania muzyki ten zestaw nadaje się świetnie. Głębokie basy, czyste góry, dźwięk naprawdę nieźle się „niesie”. Może nie jest to dosłowne uczucie bycia tam na koncercie, ale myślę, że mogę napisać, że jest to kolejna najlepsza rzecz, po byciu na koncercie osobiście. Zarówno ciężkie brzmienie Tilla Lindemanna z kolegami, jak i orkiestrowe brzmienia z Royal Albert Hall sprawiały, że miałem gęsią skórkę.

DSC00128

Po koncertach postanowiłem sprawdzić działanie listwy przy oglądaniu filmów. Na ekran wjechało oczywiście zamknięcie sagi Thanosa, czyli Avengers Infinity War i Endgame, a także z drugiej strony barykady The Batman i niezwiązaną tematycznie Diunę. Przy tych dwóch ostatnich pozycjach muszę przyznać, że jak na „symulację”, Dolby Atmos w Creative Stage 360 sprawdza się bardzo dobrze. Jasne, to nie to samo co w kinie, czy z pełnoprawnym zestawem DA w pokoju. Jednak wrażenia są naprawdę rewelacyjne.

Na sam koniec sprawdziłem jak Stage 360 daje sobie radę ze sportem. Wszak Mundial za pasem, a dobry dźwięk też daje kopa przy oglądaniu meczów. Kilka rozgrywek ligi hiszpańskiej i niemieckiej dało odpowiedź. Mecze i inne wydarzenia sportowe słychać rewelacyjnie. Dźwięk jak żyleta.

DSC00129

Całość wspomagają jeszcze dodatkowe rzeczy, które da się dość szybko przełączać pilotem. Swoją drogą, czemu w zestawie nie ma baterii do pilota? Tak czy inaczej. Po pierwsze mamy „standardowe” ustawienia Music i Movie, które ustawiają działanie urządzenia w najlepszej „pozycji” do odtwarzania takich mediów. I sprawdza się to bardzo dobrze. Kolejnym ciekawym ustawieniem jest Night. Dzięki niemu wyciszane są basy, a podnoszona średnia warstwa. Dzięki temu lepiej będziemy słyszeć dialogi i tym podobne przy mniejszej głośności. Idealne do oglądania późnym wieczorem bez budzenia domowników (stąd nazwa trybu). Jest też Wide, który daje nam dźwięk szerokokątny.

DSC00127

Ale najciekawsze są według mnie przyciski Near i Far, które ustawiają odsłuch w zależności od tego jak Dalego siedzimy od telewizora i soundbara. Near powinno się uruchomić, gdy siedzimy mniej więcej w promieniu 1 metra od listwy. Jeśli siadamy dalej, włączamy Far. I to naprawdę robi różnicę.

I w zasadzie jedyną kropelką goryczy może być tu cena. Creative Stage 360 to wydatek niecałych 1000 złotych. Zostanie Wam w kieszeni złotówka, albo dwanaście.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post

Wygląd: 5/5
Wykonanie: 4/5
Funkcje: 5/5
Stosunek ceny do jakości: 4/5
Ogólnie: 4,5/5

PODSUMOWANIE:

Creative Stage 360 to nie jest tanie urządzenie, ale jak na to co prezentuje można uznać, że cena jest usprawiedliwiona. Świetne brzmienie, porządna symulacja Dolby Atmos, niezłe funkcje, elegancki wygląd. Jeśli ktoś decyduje się na soundbar, to jest gotów tyle wydać. W przypadku tego urządzenia myślę, że warto.

Leciwy już człowiek. Rocznik 76, XX wieku. Niektórzy mówią, że trzeba już złomować, ale się nie daje. Ciągle działa, dzięki swoim najlepszym cechom charakteru, czyli złośliwości i wyjątkowej wredocie. Prywatnie szczęśliwy mąż i ojciec. Córka Oliwia, urodzona na początku 1999, syn Gabriel urodzony na początku 2008 roku, żona Żaneta...nie powiem kiedy urodzona...w każdym razie ma 18 lat (wartość prawdziwa niezależnie od tego kiedy to czytacie :P).

Komentarze