test-Sound-blaster-ae-9

Creative AE-9 – test karty dźwiękowej

Plusy:
+ niesamowita jakość dźwięku!
+ rozbudowana stacja zewnętrzna
+ wejście XLR/TRS
+ znakomity equalizer
+ konwerter cyfrowo-analogowy
+ zmienna impedancja
+ +48V na XLR/TRS

Minusy:
- cena
- zasilanie wtyczką 6-pinową
- tylko jedno źródło nagrywania w danym momencie


AE-7 było czymś wręcz niespodziewanym ze strony Creative. Okazuje się jednak, że firma na tym nie poprzestaje i dla każdej półki cenowej przygotowała rozwiązanie z tej serii. W takim razie dla kogo przeznaczone jest AE-9?

AE-9 jest kolejną z kart Creative wydaną z okazji 30-lecia firmy. Ponownie też, jak jego młodszy brat, czyli AE-7, ma być produktem długo oczekiwanym. Ot, taki flagowiec w zakresie kart dźwiękowych i dedykowany głównie dla audiofilów oraz wymagających melomanów. Tak przynajmniej sprawę stawia Creative, a ile jest w tym prawdy?

Sound-blaster-ae-9

Do tej pory cała seria AE była skierowana głównie do graczy, głównie za sprawą specyficznych rozwiązań, które przy odpowiednim wykorzystaniu mogły pozwolić na uzyskanie przewagi w potyczkach online. AE-9 oferuje większą pulę rozwiązań dla osób bardziej wymagających. Karta wyposażona jest w procesor Core3D, ale zachowany został tor analogowy, chociaż przetwornik analogowo-cyfrowy przesunięty został już do dodawanego do stacji docka – małego urządzenia zewnętrznego pozwalającego na dodatkową kontrolę.

Karta AE-9 rozmiarem przypomina starsze karty graficzne. Ba! Wyposażona została nawet w podłączenie zasilania poprzez wtyczkę 6-pinową, co wskazuje na pewne podobieństwa. Co więcej: karta nie będzie sprawnie działać, jeśli tego zasilania nie podepniemy. Nie jest to kwestia RGB czy innych ozdobnych walorów, ale samej funkcjonalności. Otóż ACM (Audio Control Module) nie będzie w ogóle się uruchamiać bez dodatkowej porcji prądu. Z tyłu samej karty znajdziemy natomiast dwa porty optyczne S/PDIF przeznaczone zarówno dla wejścia, jak i dla wyjścia sygnału, a także dwa porty mini-jack, dwa porty analogowe oraz wejście przypominające mini-HDMI. Nie dajcie się jednak zwieść: jest to port dedykowany dla stacji zewnętrznej, a podpięcie do niego innego urządzenia może nawet uszkodzić sprzęt, o czym wspomina sam Creative.

Sound-blaster-ae-9-1

Sam ACM, czyli wspominane zewnętrzne rozszerzenie karty, również ma sporo do pochwalenia. Zacznijmy od standardu, czyli mini-jacka oraz jacka pełnego rozmiaru. Do tego wejście mikrofonowe na mini-jack. Nic nadzwyczajnego. Za to po lewej stronie pojawia się coś nietypowego: wejście mikrofonowe na XLR/TRS combo. Rozwiązanie dość rzadko spotykane (chyba pierwsza karta, na której coś takiego trafiłem). Po prawej zaś stronie znajdziemy potencjometr do kontroli głośności, ale również pozwoli włączyć podświetlanie. Dodatkowo na samym froncie miejsce znalazły przyciski do kontroli działania: +48V, które pozwoli dodać dodatkową moc na wejściu mikrofonu, a także dodatkowy przycisk do kontroli efektów SBX bez konieczności otwierania aplikacji urządzenia. Prócz tego mamy możliwość zmiany impedancji prostym przełącznikiem oferującym trzy wartości. Należy jednak pamiętać, że nie wystarczy przełączyć wartości, ale konieczne będzie również odpięcie i ponowne podłączenie urządzeń. Sam panel wyświetla również wartość głośności, ale w formacie (ang,: decibels below unity), co powoduje, że im wartość bliższa jest zera, tym głośniej dźwięki będą odtwarzane. Tutaj też ważna uwaga: Creative nie wprowadził żadnych ograniczników na AE-9, więc należy mieć na uwadze własne zdrowie i nie przesadzać z głośnością.

Sound-blaster-ae-9-2

Panel kontrolny Sound Blaster Command Center nie różni się wiele od zaprezentowanego już przy AE-5 czy AE-7 oprogramowania dodatkowego. Equalizer graficzny jest dużo wygodniejszy, wyraźniejszy i płynny, co pozwala na zbudowanie własnej krzywej wzmocnień. Możemy również skorzystać z ustawień dedykowanych dla gier czy poszczególnych aplikacji. Nie zabrakło również kontrowersyjnego Scout Mode, o którym wspominałem na początku w odniesieniu do AE-7. Zakładki odnośnie odtwarzania i nagrywania pozwolą nam przede wszystkim określić urządzenia podpięte do karty, a także trochę zmodyfikować właściwości sygnału na nich.

Jak to wszystko wpływa na dźwięk? AE-9 wykorzystuje technologie znane już poprzednich modeli, czyli DTS Connect, Dolby Audio, ale wzbogaca je o nowe, w tym między innymi ESS stanowiący konwerter cyfrowego zapisu do analogowego formatu ze 129dB zakresem dynamiki. O Xamp nie wspominam, bo to jest standardem w kartach AE. Oznacza to, że mając odpowiednie słuchawki, a w niektórych momentach nawet i bez nich, będziecie w stanie poczuć jakość dźwięku, która przez wielu mogła zostać zapomniana lub nawet nie słyszana wcześniej. Nie dotyczy to wyłącznie audiofilów i osób z wyczulonym słuchem: nawet w grach zorientujecie się, że niektóre z dźwięków były niesłyszalne, stanowiły gdzieś zagubione tło, a teraz faktycznie można je dostrzec. Szczególnie w grach takich jak Hitman czy spokojniejszych ujęciach The Division 2, a nawet i Wiedźmina 3, można śmiało zasłuchać się w otoczeniu i zapomnieć na chwilę o całej reszcie. Podobnie sytuacja wygląda w filmach, gdzie dźwięk potrafi nadać scenom dodatkowej głębi.

Sound-blaster-ae-9-3

Karta brzmi wspaniale, wygląda okazale, ale ma też swoje minusy. Przede wszystkim brakuje jej dodatkowej kontroli nad mikrofonami. Nie dość, że +48V działa tylko na wejściu XLR/TRS, to dodatkowo mamy możliwość nagrywania tylko z jednego źródła: drugie pozostaje wyłączone po wybraniu odpowiedniej opcji z panelu. Nie można skonfigurować nagrań i nasłuchu z dwóch urządzeń jednocześnie. Do tego na panelu przednim brakuje opcji wyciszenia mikrofonu, a to by się przydało, szczególnie przy zastosowaniach growych, bo naprawdę niewiele urządzeń z dedykowanymi wejściami tego typu posiada na obudowie funkcję wyciszania. Niektórych może też odstraszyć skomplikowany proces instalacji, szczególnie poszukiwania dodatkowej 6-pinowej wtyczki zasilania.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post

PODSUMOWANIE:

AE-9 jest kartą niesamowitą. Samo urządzenie dedykowane jest dla melomanów, ale przemówi ludzkim głosem do każdego i niemal każdy poczuje różnice w jakości. Gdyby nie drobne błędy i konieczność dostarczenia dodatkowego zasilania, to mielibyśmy do czynienia z produktem wręcz idealnym. Tym bardziej, że jest to potężny krok naprzód od recenzowanego już przez nas AE-7 ze stosunkowo niewielkim skokiem cenowym: za AE-9 przyjdzie nam bowiem zapłacić około 1400 złotych. Kwota jest spora, ale w tym przypadku jak najbardziej uzasadniona.

Komentarze