recenzja - batman arkham origins

Batman: Arkham Origins – recenzja gry

Ocena: 6,5

Plusy:
+ walka wciąż cieszy
+ Joker daje radę
+ gra się całkiem dobrze
+ zadowalający tryb wieloosobowy

Minusy:
- przesycenie głównymi przeciwnikami
- brak logicznej ciągłości między Origins a resztą serii
- w zasadzie kalka Arkham City
- gra nie porywa historią
- niewykorzystane morze potencjału
- twórcy poszli na ilość a nie jakość
- uwaga na błędy!


Kiedy Rocksteady pokazało światu grę Batman: Arkham Asylum, gracze byli wniebowzięci. Rewelacyjna grywalność i kapitalna fabuła (nieco zepsuta ostatnią walką) były tym, czego ludzie chcieli od gry z Mrocznym Rycerzem. Wiadomo było, że ciężko będzie to przebić, ale Rocksteady udała się ta sztuka. Arkham City, było większe, naszpikowane niezwykłymi zwrotami akcji i naładowane zaje…no ten…wiecie czym.

Właśnie dlatego, kiedy okazało się, że kolejnego Batmana nie robi już Rocksteady, a Warner Bros. Games Montreal, ludzie zaczęli się obawiać o jakość kontynuacji. Co nowe studio zrobi z tym co pokochaliśmy? WBGM szybko jednak uspokoiło graczy, mówiąc iż do materiału źródłowego, stworzonego przez Rocksteady podchodzą z należytym szacunkiem i nie zamierzają stawiać nic na głowie. Mówili, że dostaniemy Batmana, który nas zauroczył, ale z dołożonymi kolejnymi super rzeczami. Czy im to wyszło? No cóż, niezupełnie.

Od razu uściślę, że mimo wszystko nie uważam Arkham Origins za złą grę. Ona jest dobra, ale niestety nie tak dobra, jak można było oczekiwać. No ale po kolei.

Akcja Arkham Origins toczy się pięć lat przed wydarzeniami pokazanymi w Arkham Asylum. Bruce Wayne jest dopiero „początkującym” Batmanem. Jest nieco bardziej porywczy i brutalny, choć nadal nie zabija swoich przeciwników. Nie wszyscy też wierzą w jego istnienie, a policja z Gotham wcale nie uważa go za swojego sprzymierzeńca (oczywiście jeśli uwierzy w to, że gość w kostiumie nietoperza naprawdę biega po mieście). Jednak ten brak wiary nie przeszkadza złoczyńcy znanemu jako Black Mask, na wyznaczenie 50 milionów dolarów nagrody za głowę naszego bohatera. Ośmiu zabójców, którzy pojawili się w Gotham, ma jedną noc na załatwienie sprawy. Ta noc, to zupełnie „przypadkiem” Wigilia.

rec - batman ao 12

Jak widać gra miała szanse na opowiedzenie całkiem ciekawej i zgrabnej historii. Jednak nie skorzystała z tego i dostajemy miałkie pitu pitu. Zacznę od tego, że owych ośmiu super zabójców, to raczej drugoplanowi złoczyńcy ze świata Batmana. Jedynie Bane i Deathstroke z tej ósemki jakoś się bronią. Reszta, to takie sobie postaci. Ich pojawienie się w grze, ani ziębi ani grzeje. Zwłaszcza, że „dzięki” takiemu przeładowaniu, każdy z nich dostaje dosłownie kilka minut i nie jest w stanie zainteresować gracza. Oczywiście dostajemy też wielkich przeciwników, czyli Pingwina, Człowieka Zagadkę i Jokera. Tyle, że i oni nie są tak emocjonujący, jak byli poprzednio. Arkham Origins chce chyba na siłę pokazać graczom jak doszło do spotkania Nietoperza z jego największymi adwersarzami. Jak poznał Bane’a, jak wpadł na Jokera, czy dlaczego zajmuje się Człowiekiem Zagadką. Tyle, że kluczowe jest tu stwierdzenie „na siłę”. Jest to moim zdaniem zupełnie zbyteczny zabieg, który dodatkowo fanom uniwersum Batmana może przysporzyć siwych włosów na głowie. Jakim cudem Batman poznał w jedną noc tylu swoich przyszłych przeciwników? Włącznie z tymi najbardziej ikonicznymi. Bo dla mnie to się nie trzyma kupy. Ktoś chyba chciał zbyt mocno połechtać graczy i nie przemyślał całokształtu tej historii. W efekcie zamiast czegoś co wciąga, ciekawi i daje niespodziewane zwroty akcji, dostajemy mnóstwo postaci, potraktowanych w większości po łebkach, albo w sposób co najmniej niezrozumiały.

rec - batman ao 11

Kolejnym błędem w moim mniemaniu jest konstrukcja Gotham w tej grze. Jest większe niż to znane z Arkham City, ale to nie tragedia. Mamy więcej miejsc do zwiedzania, więcej ciekawych miejscówek, mnóstwo zakamarków do przeszukania. Problem w tym, że miasto wygląda niemal dokładnie jak to z Arkham City. I nie mam tu na myśli tylko architektury, ale wraki samochodów, porozbijane szyby, ogniska i zatrzęsienie przestępców, którzy nie kryją się, a zachowują jak u siebie w domu. Ludzie. Miasto w Arkham City było takie, bo Hugo Strange zrobił z niego ośrodek zamknięty dla kryminalistów. Arkham Origins dzieje się PIĘĆ LAT przed Arkham Asylum. Gdzie są zwykli ludzie? Gdzie podziało się normalne życie w tym mieście? Wigilia jest słabym wytłumaczeniem, bo przecież mimo iż to rodzinne święto, to przecież w Wigilię nie doświadczamy nagłego wyludnienia ulic. Ktoś chyba nie przemyślał tego posunięcia. Tak samo sytuacja wygląda ze sprzętem. Akcelerator do wyrzutni haków, który mamy do dyspozycji od początku Origins, w Arkham City w niewytłumaczalny sposób staje się prototypem. Czyżby Batman go zgubił i zapomniał jak się go buduje? Albo gdzie w Arkham Asylum i City podział się hak, którym możemy połączyć dwóch zbirów, albo zbira z jakimś przedmiotem? Czyżby Batman uznał, że to jednak gadżet do bani i go wywalił? Jak robi się prequel, warto zadbać o logiczną ciągłość. Mam wrażenie, że podczas pracy nad materiałem źródłowym od Rocksteady, pewne rzeczy i informacje zostały przeoczone. I dostajemy takie małe koszmarki. Co prawda nie sprawiają one, że Batman jest niegrywalny, ale jakoś tak lekko irytują.

rec - batman ao 8

Sama rozgrywka, to standardowy Batman jakiego znamy od czterech lat. Widok z trzeciej osoby, świetna choreografia walk, kontry, uniki, ciche powalanie. Do tego mnóstwo gadżetów i Detective Vision. Są wyzwania, jest szukanie różnych śladów i poszlak, są zagadki, jest to co było do tej pory i nadal działa to bardzo fajnie. W zasadzie nie ma co się rozpisywać. Dodano oczywiście kilka rzeczy. Najbardziej rzucają się w oczy dwie z nich. Batjaskinia i Batwing.

Batjaskinia, to miejsce w którym pomiędzy misjami odbierzemy najnowsze zabawki dla Nietoperza, czy też rozszyfrujemy jakieś istotne dane. Do tego mamy tam pokój treningowy, oraz Alfreda. I to Alfred jest dla mnie najlepszą rzeczą (to źle brzmi) jaką znajdziemy w jaskini. Można z nim porozmawiać o niektórych sprawach, a jego uwagi są celne i błyskotliwe. Sama jaskinia mnie irytowała, może dlatego, że Batman zapomina w niej jak się biega i wszędzie chodzi. A chodzi wolno. Zbyt wolno.

Batwing to sposób na szybkie poruszanie się po dużo większym Gotham. Można go wzywać i latać po mieście, oraz do jaskini. Oczywiście jak w wielu przypadkach funkcjonalności o pięknej nazwie „fast travel”, tak i tu mamy nałożone pewne ograniczenia. Z Batwinga można skorzystać tylko w konkretnych punktach miasta. W nich następuje zrzut i „załadunek” naszego bohatera. Co więcej, na początku gry wszystkie te miejscówki są zablokowane dzięki zhakowanym wieżom transmisyjnym. Batman musi najpierw taką wieżę „naprawić” aby móc korzystać z punktu zrzutu w danej dzielnicy.

rec - batman ao 6

Dużym i dość niespodziewanym dla mnie dodatkiem do Batman: Arkham Origins jest natomiast tryb wieloosobowy. Nie tworzył go Warner Bros. Montreal, a studio Splash Damage, które ma już na swoim koncie kilka wieloosobowych produkcji. Grać w niego może maksymalnie osiem osób. Trzy z nich wcielają się w zbirów Jokera, trzy w zbirów Bane’a a dwóch w Batmana i Robina. Rozgrywka jest w pewien sposób asymetryczna. Zbiry Jokera i Bane’a muszą przejąć kilka punktów na mapie i zabijać gości z przeciwnej drużyny. Tym sposobem, obniżają wskaźnik posiłków wrogiej drużyny do zera i wygrywają. Batman i Robin muszą w międzyczasie obezwładniać zbirów, aby ładować swój własny wskaźnik. Jeśli naładują go zanim wygrają bandziory, to sami zwyciężają. Sympatyczne jest to, że w pewnym momencie rozgrywki dla graczy wcielających się w zbirów, dostępni stają się Bane i Joker. Są oni odpowiednio podpakowani, a wcielić się w nich może tylko jeden z graczy.

Szkoda tylko, że w multi mamy jedynie cztery mapy i w zasadzie jeden tryb rozgrywki. Przydałoby się więcej dóbr i więcej graczy, którzy chcą wspólnie pobiegać po Gotham, bo czasem brakuje ludzi do gry.

rec - batman ao 7

Jest jeszcze jedna nowość, czyli tryb detektywistyczny, w którym skanujemy otoczenie, aby rozwiązać jakąś zagadkę kryminalną. To co jest w nim ciekawego, to możliwość „przesuwania czasu” i sprawdzenia dzięki temu, co się stało na miejscu zbrodni. Na przykład, gdzie po wybuchu poleciała karta magnetyczna. Ciekawe rozwiązanie. Szkoda tylko, że w zasadzie zawsze jesteśmy przez ten tryb prowadzeni za rączkę i nie sposób się pomylić, czy zrobić czegoś źle.

O technikaliach dużo nie ma co pisać. To taki trochę podrasowany Batman: Arkham City. Nieco lepsza grafika, ale i tak zobaczymy te same animacje w trakcie walk, to samo łopotanie peleryny i te same ruchy Batmana.

Powinienem jednak napisać o sprawie dialogów. Nie znajdziecie na liście płac nazwisk Kevin Conroy, ani Mark Hammil. Zarówno Batman, jak i Joker mówią innymi głosami. W tego pierwszego wcielił się Roger Craig Smith, który wcześniej udzielał swoich strun głosowych najbardziej znanemu zabójcy z Florencji w trylogii Assassin’s Creed II. Natomiast Joker, to Troy E. Baker, który wcześniej dał się poznać jako Kai Leng, z ME3, czy też Booker DeWitt z Bioshock Infinity. Brał też udział w nagraniach Arkham City, gdzie dał swój głos Dwóm Twarzom. Obaj wykonali porządną robotę, jednak Mark Hamill i Kevin Conroy to jednak swego rodzaju legenda i szkoda, że ich nie ma.

rec - batman ao 9

Podsumowanie Arkham Origins jest dość trudne. Z jednej strony to całkiem porządna gra, która „działa”, daje sporo frajdy podczas rozgrywki i ma całkiem ciekawy i nietypowy tryb wieloosobowy. Z drugiej miałem uczucie niedosytu i w pewnym sensie bycia nieco oszukanym. Liczyłem na grę, która będzie lepsza niż Arkham City i da mi więcej nowości. Dostałem niemal kalkę poprzedniego Batmana, z fabułą, która miejscami wydawała mi się wsadzona na siłę.

Dodatkowo powinienem Was przestrzec. Internet huczy od informacji o błędach jakie pojawiają się w tej grze. Od „niewielkich” wkurzających błędów graficznych, poprzez większe, gdzie Batman, czy jego przeciwnicy przenikają przez otoczenie, aż po poważne zawieszające konsolę, czy też uniemożliwiające ukończenie gry. Ja zaliczam się do szczęściarzy, których żadne tego typu niespodzianki nie spotkały. Ale te błędy pojawiają się zarówno na X360, jak i PS3, czy PC.  Czujcie się ostrzeżeni, choć może i Was ominą te przykrości. Ale kto wie.

Batman: Arkham Origins, to jedna z tych gier, przy których oceny liczbowe wydają się zupełnie nie na miejscu, ale póki je mamy, to trzeba ich używać. Dlatego jeśli mam znaleźć złoty środek między tym co mnie rozczarowało w Origins, a faktem, że ta gra daje sporo frajdy, to „wyceniam” nowego nietoperza na 6,5.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post
Leciwy już człowiek. Rocznik 76, XX wieku. Niektórzy mówią, że trzeba już złomować, ale się nie daje. Ciągle działa, dzięki swoim najlepszym cechom charakteru, czyli złośliwości i wyjątkowej wredocie. Prywatnie szczęśliwy mąż i ojciec. Córka Oliwia, urodzona na początku 1999, syn Gabriel urodzony na początku 2008 roku, żona Żaneta...nie powiem kiedy urodzona...w każdym razie ma 18 lat (wartość prawdziwa niezależnie od tego kiedy to czytacie :P).

Komentarze